Pracownicy w Polsce są przepracowani. Niemal połowa Polaków poszłaby z powodu wypalenia zawodowego na L4, gdyby tylko miała taką możliwość - wynika z najnowszego badania przeprowadzonego przez UCE Research i Syno Poland. Te dane powinny podnieść alarm wśród pracodawców.
Sytuacja na rynku pracy jest dramatyczna. Ponad 60 proc. aktywnych zawodowo Polaków skarży się na wypalenie zawodowe, które dokucza im tak mocno, że są skłonni pójść na zwolnienie chorobowe. To między innymi pokłosie koronawirusa i pracy zdalnej, ale nie tylko. Firmy nie mogą tego zignorować.
Wypalenie zawodowe staje się dla przedsiębiorstw tematem numer jeden. Firmy coraz częściej inwestują w profesjonalną pomoc psychologiczną, pozwalają na pracę zdalną lub hybrydową i wprowadzają elastyczne godziny pracy. Sęk w tym, że nie wszystkie i z różnym skutkiem.
Z badania przeprowadzonego przez UCE Research i Syno Poland wynika, że 65 proc. polskich pracowników widzi u siebie oznaki wypalenia zawodowego. Na pierwszy rzut oka może to brzmieć niewinnie, ale wypalenie może prowadzić do całkowitej utraty zaangażowania w wykonywane obowiązki, psuje atmosferę w zespole i w końcu prowadzi do depresji. Wtedy niestety pracownik ląduje już na L4 i nie jest to krótkie zwolnienie.
Rynek pracy trzeszczy w szwach. Polacy wypaleni i przemęczeni
Pracownicy mają zresztą tego świadomość. 47 proc. ankietowanych wskazała, że poszłaby z powodu wypalenia zawodowego na L4, gdyby tylko miała taką możliwość. Grupą, która najczęściej odpowiadała twierdząco na to pytanie byli pracownicy w wieku 23-35 lat (55 proc.).
Polacy są w czołówce europejskiej, jeśli chodzi o czas spędzony w pracy. Są przemęczeni i przeciążeni obowiązkami – komentuje Marta Garus z Talent Place.
Zdaniem ekspertki stawia to przed firmami nowe wyzwania. Kandydaci zaczynają oczekiwać dłuższych urlopów i elastycznego podejścia do godzin pracy.
W wielu firmach, które tego nie oferują, wyzwaniem staje się zwiększona rotacja i trudność w rekrutacji. Kiedyś jednym z ważnych kryteriów dla kandydata była lokalizacja biura, dziś jest to możliwość pracy zdalnej lub przynajmniej hybrydowej. Podobnie jest z czasem i godzinami świadczenia obowiązków – standardem staje się możliwość rozpoczęcia pracy na przykład między 8. a 10. – wskazuje Marta Garus.
Deklaracje pracowników pokrywają się z rezultatami innych badań. W raporcie „People at Work 2022: A Global Workforce View” czytamy na przykład, że z wypaleniem zawodowym zmagał się aż co czwarty polski pracownik. Aż 65 proc. ankietowanych powiedziało, że w ciągu ostatniego roku rozważało duża zmianę w karierze zawodowej. To jeden z wyższych wyników w Europie, ustąpiliśmy tylko Brytyjczykom (70 proc.).
Cichy strajk quiet quitting
Pod koniec 2021 r. dużo dyskutowano na temat wprowadzenia L4, które byłoby przyznawane po zdiagnozowaniu u pracownika wypalenia zawodowego. Tak się jednak nie stało. Zatrudnieni będą więc wybierać inną drogę. Jeśli wcześniej nie trafią na zwolnienie lekarskie ze zdiagnozowaną depresją urządzą w pracy cichy strajk – tzw. quiet quitting.
Zjawisko to polega na ograniczaniu się w pracy wyłącznie do wykonywania koniecznego minimum. Nie angażują się w sprawy firmy, unikają jak ognia pracy po godzinach. Część pracowników radzi sobie być może w ten sposób z wypaleniem, część stara się do niego w ogóle nie dopuścić. Tak czy owak nadmierna eksploatacja białych kołnierzyków w trakcie pandemii zaczyna zbierać żniwa. I nie są one dla pracodawców zbyt udane.