REKLAMA

Podatek od mieszkań. Podatnik został zaorany, nic nie odliczysz

Zmuszenie właścicieli mieszkań do opłacania podatku ryczałtowego zamiast normalnej stawki według skali podatkowej - wyższej, ale z możliwością odliczania kosztów i amortyzacji, odbija się czkawką wymiarowi sprawiedliwości. Wynajmujący nie odpuszczają wojny z przepisami Polskiego Ładu, a sądy mówią za każdym razem co innego.

Podatek od mieszkań. Podatnik został zaorany, nic nie odliczysz
REKLAMA

Kto wynajmuje prywatnie mieszkanie, do końca 2022 r. miał dwie możliwości rozliczania podatku z tego tytułu. Pierwsza to zwyczajna skala podatkowa - 17 i 32 proc., drugi, to ryczałt 8,5 proc. Polski Ład nakazał, by od 2023 r. możliwy był tylko ryczałt. Tylko pozornie wydaje się, że politycy zrobili prezent wynajmującym, bo choć stawka ryczałtu jest niższa, to nie pozwala odliczyć kosztów jak remont lokalu, ubezpieczenie, umeblowanie itd., a co ważniejsze, nie można też stosować amortyzacji. No i właścicieli lokali zalała krew, bo w efekcie muszą teraz od wynajmu płacić wyższe podatki. 

REKLAMA

Jakie prawa nabyte?! Przepisy zawsze mogą się zmienić

Ale ja im się nie dziwię. Słyszeliście na pewno kiedyś o prawach nabytych? No to jak taki człowiek kupuje mieszkanie na wynajem, to liczy sobie, czy mu się to opłaca i na tej postawie podejmuje decyzję. No i taki człowiek wyliczył sobie koszty amortyzacji, kupił mieszkanie powiedzmy w 2020 r., zakładając amortyzację na kolejne 20 lat, a tu w 2020 r. przychodzi polityk i tej amortyzacji zakazuje, psując mu model biznesowy.

Czy to w ogóle zgodne z Konstytucją? No i tu dochodzimy do tego galimatiasu, w którym sądy mają na ten temat różne zdanie, a podatnicy nie odpuszczają walki o amortyzację.

Więcej na temat zamieszania wywołanego przez Polski Ład przeczytacie tu:

Okazuje się, że stowarzyszenie Mieszkanicznik prowadzi sądową batalię. I choć po tytule możecie odnieś wrażenie, że PiS-owski zakaz amortyzacji został zaorany, to prawda jest nieco inna: sądy sobie z tą kwestią nie za bardzo radzą, a na linię orzecznicza nie liczcie - każdy, kto chce się o amortyzację bić, musi się bić od początku.

Okazuje się, że z jednej strony mieliśmy już wcześniej orzeczenie Trybunały Konstytucyjnego z 2015 r., który uznał (choć w przypadku spółki, a nie osoby fizycznej), że należy chronić „interesy w toku”, co zapewnia ustawa zasadnicza. A ustawodawca nie może uniemożliwiać dokończenia rozpoczętych przedsięwzięć, które rozpoczynane były w przekonaniu, że prawo jest stabilne.

Ale fiskus i tak mówi swoje - Polski Ład zakazał amortyzacji, więc nie można tego robić. Takie są obecnie obowiązujące przepisy i już.

Ten wyrok sądu to żadna rewolucja

REKLAMA

No, ale przecież TK w 2015 r. … więc idziesz do sądu. Naczelny Sąd Administracyjny bierze stronę fiskusa. Ustawa, która stwierdziła, że amortyzacja jest niemożliwa, została uznana za zgodną z Konstytucją, a obywatel musi zdawać sobie sprawę, że przepisy zawsze mogą się zmienić. Auć! To nie PiS ze swoim Polskim Ładem został zaorany, tylko podatnik.

Niestety określenie pojawiające się w mediach, że zapadł „rewolucyjny wyrok” jest mocno na wyrost, bo on kompletnie nic nie zmienia. Jednak okazuje się, że z kolei Wojewódzki Sąd Administracyjny w Łodzi uznał, że należy chronić prawa nabyte i obywatel, który przyszedł o nie walczyć, usłyszał pozytywny wyrok. Nie, ten wyrok też nie jest rewolucyjny, bo wcale nie tworzy żadnej linii orzeczniczej. To tylko mała iskierka nadziei, że jak ktoś będzie chciał się jednak bić o amortyzację, nie wszystko stracone i można próbować.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA