O 640 proc. więcej za dostarczanie przesyłek sądowych zapłaci Ministerstwo Sprawiedliwości. To, co prawda, wzrost cen zaplanowany na sześć lat, ale i tak jest imponujący, szczególnie jeśli spojrzymy na skuteczność doręczania korespondencji i na to, że w przetargu państwowy operator dostał zero punktów za jakość usług.
Poniżej przedstawiamy stanowisko Poczty Polskiej, która zgłosiła szereg zastrzeżeń do
Nie jest prawdą podane w tytule publikacji oraz w jej zapowiedzi na Twitterze stwierdzenie, że „Klient zapłaci siedem razy więcej niż do tej pory”. Wartość poprzedniej umowy na lata 2018-2021 wynosiła 890,7 mln zł, zaś nowej - 1,861 mld zł.
2. Wskazana kwota umowy na 3 lata obejmuje realizację umowy na maksymalnym zakładanym przez zamawiającego poziomie. Poczta Polska będzie pobierała opłatę za swoje usługi, jak dotychczas, za faktycznie przyjęte do doręczenia przesyłki.
3. Wymagania postawione w specyfikacji istotnych warunków zamówienia były znacznie wyższe nawet od zapisów w poprzedniej umowie, którą – co podkreślamy – także cechowały ponadstandardowe oczekiwania względem wykonawcy. Ten trend widoczny był także przy okazji kolejnych postępowań, na przestrzeni ostatnich lat. Poczta Polska, dostosowując swoje usługi oraz infrastrukturę do rosnących oczekiwań zamawiającego, ponosiła znaczne wydatki. Dlatego też kolejne oferty składane przez Spółkę musiały, z jednej strony, uwzględniać już poniesione koszty i nakłady, a z drugiej – przewidywane coraz wyższe koszty związane z uwarunkowaniami rynkowymi i sytuacją gospodarczo-ekonomiczną.
4. Warto zaznaczyć, że jeszcze w 2013 r., kiedy w przetargu na obsługę przesyłek sądowych i z prokuratur swoją ofertę złożyła konkurencja, zamawiający nie wymagał m.in. elektronicznych potwierdzeń odbioru. W związku z wprowadzeniem tego zapisu, nasi listonosze muszą być wyposażeni w tablety z oprogramowaniem, umożliwiającym realizację warunków umowy.
5. W kalkulacji oferty zostały uwzględnione nie tylko niestandardowe wymogi zamawiającego, ale również zastosowano odpowiednie opusty uwzględniające wysoki wolumen przesyłek (205 mln szt.). Tym samym, pomimo tak wygórowanych wymogów względem standardowych procesów, zgodnie ze złożoną ofertą, Sąd za przesyłkę z elektronicznym potwierdzeniem odbioru (EPO) zapłaci w ciągu trzech lat stałą cenę 7,10 - 7,60 netto, czyli zdecydowanie mniej, niż klient indywidualny.
6. Należy podkreślić, że na przestrzeni ostatnich lat istotnie zmieniła się sytuacja na rynku pracy – spadło bezrobocie, wzrosły średnie zarobki i płaca minimalna. Te fakty należy uwzględnić, dokonując porównania kwot kolejnych ofert. W 2015 roku płaca minimalna wynosiła 1750 zł, a w 2022 roku – już 3010 zł, co oznacza wzrost o 72%. Zwiększenie kosztów osobowych w Spółce na przestrzeni kolejnych lat w sposób oczywisty rzutuje na wysokości cen usług.
7. Podkreślamy, że konkurencja nie złożyła ofert w przedmiotowym postępowaniu, co najdobitniej świadczy o tym, że wymogi zamawiającego przekraczały możliwości nawet międzynarodowych koncernów, funkcjonujących na rynku od wielu lat.
Przetarg na dostarczanie przesyłek sądowych przez kolejne trzy lata został rozstrzygnięty już kilka dni temu, ale to tak niesamowite wydarzenie, że należy do niego jeszcze wrócić. Otóż wygrała go Poczta Polska, oferując cenę 1 mld 861 mln zł brutto – o niemal o miliard złotych więcej niż zaledwie trzy lata temu i jednocześnie o 563 mln zł więcej niż w ogóle gotów był zapłacić zamawiający, czyli Centrum Zakupów dla Sądownictwa.
Poczta złożyła ofertę, przekraczając planowany budżet zamawiającego o 44 proc. Ale i tak dostała ten kontakt, bo do przetargu stanęła jako jedyna.
Jeszcze w 2018 r. oferta Poczty na realizacją tej usługi, a więc dostarczanie przesyłek sądowych opiewała na 890 mln zł, a sześć lat wcześniej…
No właśnie! Sześć lat wcześniej Poczta miała konkurencję i przegrała, oferując usługi za 293 mln zł. Patrząc na dzisiejszą ofertę widać, że cena skoczyła od tamtej pory o 630 proc. I to mimo, że Poczta nie ma do zaoferowania zbyt wiele, bo w przetargu w ramach kryteriów jakościowych otrzymała 0 pkt. z 40 możliwych do zdobycia. O jej skuteczności dostarczania ważnych przesyłek pisałam już zresztą kilka miesięcy temu.
Dlaczego nie ma konkurencji dla Poczty Polskiej?
Przyczyn tak wielkiego wzrost cen należy szukać w 2013 r., kiedy przetarg na obsługa przesyłek sądowych wygrała niespodziewanie prywatna poczta PGP. Była za mała, żeby zadanie samodzielnie udźwignąć, więc zbratała się z InPostem. I to nie wystarczyło. Wybuchł skandal, bo zdarzało się, że po odbiór pisma z sądu obywatele musieli jechać wiele kilometrów, czasem do jakiegoś kiosku Ruchu, czasem do sklepu monopolowego, a czasem do lombardu.
Po tej aferze CZdS przy kolejnych przetargach zaczęło wpisywać wymóg, aby stanowiska wydawania przesyłek były oddzielone od „wszelkich innych niż świadczenie usług pocztowych czynności wykonywanych w takiej placówce odbiorczej”. Dlatego dziś Poczta nie ma konkurencji i jako jedyna staje do przetargów.
Ciekawe, że nawet Poczta tego warunku nie spełnia, bo przy okienku sprzedaje również książki, słodycze czy długopisy z fantazyjną czupryną smoka.
Dlaczego warto negocjować ceny
Jeszcze ciekawsze, po co w ogóle ogłaszać przetarg, skoro z góry wiadomo, że nikt inny nie spełni wymogów dostarczania przesyłek sądowych poza PP?
Eksperci na łamach „Dziennika Gazety Prawnej” zwracają uwagę, że zostają tu spełnione wszelkie przesłanki, by zgodnie z prawem zrezygnować z przetargu i dokonać zamówienia z wolnej ręki. W takim wypadku procedury przewidują możliwość negocjowania ceny, a w przetargu występująca solo Poczta mówi, ile chce i kropka. Pozamiatane. Może warto to wziąć pod uwagę?