REKLAMA
  1. bizblog
  2. Podatki /
  3. Felieton

PiS może i kocha Polaków, ale nienawidzi Polski. Oto efekt wielkiej obniżki podatków

Rząd udaje, że wręcza Polakom piękny prezent, tymczasem Polska zmierza ku samobójstwu. Zmiany podatkowe, które właśnie ogłosił premier, podbiją nam inflację tak, że się nie pozbieramy. RPP będzie musiała przyspieszyć z podwyżkami stóp procentowych. Kolejna to skok o 1,5-2 pkt. proc.? - pytają ekonomiści. Spłacający hipoteki powinni zapłakać raczej zamiast cieszyć się na obniżkę podatków. Do tego obniżka PIT to dalszy spadek dochodów samorządów. Usługi publiczne - szkoły, szpitale, przychodnie, które dziś jak nigdy wymagają wzmocnienia, właśnie zostaną osłabione. Serio boję się, że to wszystko się zaraz zawali. Byle do wyborów.

25.03.2022
5:33
PiS może i kocha Polaków, ale nienawidzi Polski. Oto efekt wielkiej obniżki podatków
REKLAMA

Polski Ład jak rosyjski generał w Ukrainie. Był i już nie ma

- żartuje znajomy na Twitterze.
REKLAMA

A mi wcale nie jest do śmiechu. W czasach wojny podatki się podnosi zamiast obniżać, jeśli chce się podwajać liczebność armii i ją unowocześniać. W czasie galopującej inflacji ogranicza się wydatki konsumentów zamiast dorzucać im jeszcze więcej na wydawanie w sklepach.

W czasie naprężonej jak struna wydolności usług publicznych jak szkoły czy system ochrony zdrowia, które muszą już dziś przyjąć ponad 2 mln uchodźców, a za chwile jeszcze więcej, umacnia się je, dofinansowuje, zamiast zabierać pieniądze na ich utrzymywanie.

PiS właśnie zorał Polski Ład. Ta nazwa nawet ani razu nie padła podczas konferencji prasowej premiera Mateusza Morawieckiego i wiceministra finansów Artura Sobonia. Tylko wcale nie ma się z czego cieszyć. 

Ten kraj zmierza ku samobójstwu

- komentuje na TT ekonomista Robert Sosnowiecki.

A Jan Zygmuntowski z Akademii im. Leona Koźmińskiego i Fundacji Instrat dodaje:

Obniżka PIT uderzy w samorządy i wyhamuje modernizację usług publicznych. Zamiast progresji podatkowej postulowanej przez PLSiecEkonomii politycy PiS szykują Balcerowicza na sterydach.

I wskazuje, że to, czym w czwartek z taką dumą chwalą się politycy PiS, czyli rewolucyjna obniżka podatków dla wszystkich, która jakoby zabiera miłośnikom Putina ostatni argument, że w Rosji są fajne podatki (po reformach Kasjanowa 13 proc.), to jakaś aberracja, bo Rosja to przecież najbardziej oligarchiczny kraj, również ze względu na konstrukcję systemu podatkowego. Naprawdę chcemy równać do Rosji? Naprawdę chcemy oligarchizacji Polski?

Co właściwie PiS zrobił z podatkami?

Zaorał Polski Ład. Jak?

  • Po pierwsze wyrzucił do kosza ulgę dla klasy średniej.
  • Po drugie w jej miejsce obniżył stawkę PIT z 17 do 12 proc.

Co to oznacza w praktyce?

Osoby o przychodach z pracy 12 500 zł miesięcznie zyskają na zmianach 4500 zł w skali roku. Dla osób, dla których wartość ulgi dla klasy średniej byłaby największa, a więc z miesięcznymi dochodami 8 549 zł – korzyść w skali roku wyniesie poniżej 500 zł. Ale zmiany będą korzystne dla wszystkich

- wylicza Małgorzata Samborska, doradca podatkowy i partner w Grant Thornton.

Szczegółowe wyliczenia dla liczniejszych przedziałów zarobków sprawdzicie sobie tu:

Analitycy Pekao pokazują zaś, jak przesuwa się granica, za którą podatnik będzie dostawał po głowie:

O ile dotąd osoby zarabiające powyżej 14 tys. zł brutto na miesiąc traciły na Polskim Ładzie (względem skali z 2021), to po zmianach próg ten przesunie się na ok. 18 tys. zł brutto. Dotyczy to osób na umowach o pracę. Nie znamy szczegółów zmian dla osób samozatrudnionych.

Po trzecie, zmiany w składce zdrowotnej dla przedsiębiorców rozliczających się podatkiem liniowym, ryczałtem oraz kartą podatkową - część składki będą mogli jednak sobie odliczyć. Przy podatku liniowym będzie jednak limit 8,7 tys. zł składek odliczane od dochodu, przy ryczałcie odliczeniu będzie podlegać 50 proc. zapłaconych składek, a przy rozliczeniu karta podatkową tylko 19 proc. zapłaconych składek. I tak nieźle.

Po czwarte, jeszcze zmiany dla samotnych rodziców umożliwiające wspólne rozliczenie z dzieckiem, przez co podatnik podwaja kwotę wolną od podatku z 30 do 60 tys. zł, znika za to polskoładowa ulga w wysokości 1500 zł dla tych rodziców. A! No i jeszcze zmiana limitu zarobków dzieci na potrzeby podatkowe - z ulgi na dziecko będą mogli skorzystać podatnicy, jeśli zarobki dziecka nie przekraczają 16 tys. 61 zł 28 gr rocznie. Teraz ten limit wynosił 3 tys. 89 zł.

Czyli same cukierki. Dodatkowo to, co było miłe każdemu w Polskim Ładzie PiS pozostawił, a więc podniesienie kwoty wolnej od podatku do 30 tys zł i podniesienie drugiego progu podatkowego do 120 tys. zł.

Reforma podatków będzie kosztowna

Rząd twierdzi, że zmiany będą kosztować budżet 15 mld zł. Analitycy Pekao szacują trochę więcej:

Ile będzie to kosztować finanse publiczne? Wg naszych obliczeń ok. 18 mld zł w skali roku. A więc zakładając, że reforma wejdzie w życie w maju to w 2022 r. to koszt wyniesie ok. 10 mld zł., a więc 0,4 proc. PKB, do podziału między budżet państwa i samorządy

No właśnie, te samorządy… Przecież obniżka wpływów z PIT to cios nie tylko dla budżetu państwa, ale też dla budżetów samorządów, które to samorządy utrzymują usługi publiczne. \

Czy ktoś w tym kraju jeszcze pamięta, że owe usługi publiczne wymagają w tej chwili szczególnej uwagi i troski ze względu na ponad 2 mln uchodźców, którzy próbują w Polsce znaleźć schronienie przed wojną? Czy ktoś jeszcze pamięta, że i bez Ukraińców owe usługi publiczne są ostro niedofinansowane? I że kłopoty z ich wydolnością będą jak woda na młyn rosyjskich trolli?

To jeszcze kilka cytatów z Twittera, bo nie mogę się powstrzymać:

To koniec z państwem z kartonu. Przez spadek wpływów już nie będzie stać nawet na karton.

Czas na papier do pakowania prezentów. Ładne z wierzchu, nie wytrzymuje starcia z rozochoconym pięciolatkiem

PiS kocha Polaków, inflacja kocha PiS

Te ubytki w budżecie to więcej pieniędzy w naszych kieszeniach, które będziemy wydawać, jeszcze mocniej podbijając inflację, z którą i tak mamy problem. Strasznie biedny będzie teraz ten NBP, bo będzie zmuszony jeszcze ostrzej podnosić stopy procentowe. Już pojawiają się głosy, że kolejny ruch mógłby być skokiem nawet o 1,5-2 pkt proc.

Czy to aby nie przesada? Może i tak, ale to wszystko naprawdę nie wygląda dobrze. W czasie, kiedy premier ogłaszał nowe zmiany podatkowe, ekonomiści ING Banku Śląskiego prowadzili konferencje online pt.: Dlaczego skończyła się dekada niskiej inflacji i niskich stóp procentowych?

Wiecie, co na niej powiedzieli? W tym roku w odpowiedzi na uporczywie wysoką inflację NBP podniesie stopy proc. do 6 proc., a w 2023 roku jeszcze wyżej, do 7,5 proc.

A główny ekonomista ING BSK Rafał Benecki podkreślał, że to i tak scenariusz „ostrożnościowy”, bo docelowy poziom stóp procentowych w Polsce określa jako przedział 5-10 proc.

Następnie w 2024 roku zakładam, że stopy będą niższe, gdyż 2024 rok może być słabszy, jeśli chodzi o PKB, gdyż tam wydarzy się tzw. dziura euro, czyli rok, w którym jest mniej środków unijnych. Więc poziom stóp będzie w 2024 roku pewnie o 2 lub 3 pkt proc. niższy

- uważa Benecki.

I dodaje:

Warto przygotować się moim zdaniem, że dekada niskich stóp skończyła się i przed nami jest dekada wyższych stóp, wyższej inflacji - nie tak wysokich jak w latach 70-tych. Niemniej jednak, prawdopodobnie wyższych niż w tej chwili rynki finansowe wyceniają, jeśli chodzi o najbliższy rok i dwa.

A najgorsze jest to, że te prognozy ING prawdopodobnie nie uwzględniają jeszcze impulsu inflacyjnego, jaki w czwartek rano ogłosił PiS.

Putinowi będzie szkoda Polski? Tylko do wyborów 

Redakcyjny kolega, który na co dzień gospodarką wcale się nie zajmuje, uczynnie wyjaśniał nam, dlaczego pakiet ogłoszony przez premiera nazywany jest tarczą antyputinowską: z tego będzie dalsze pogłębianie inflacji, czyli złoty, podobnie jak rubel, będzie coraz bardziej bezwartościowy, a przez to Putinowi będzie nas szkoda i nas nie zaatakuje.

I nie do końca ma rację, bo wysoka inflacja to wysokie stopy, a wysokie stopy to wsparcie dla złotego. No i Putin też raczej obok takich uczuć jak litość raczej nigdy nawet nie stał. Ale nawet gdyby, zakładam, że ta litość potrwałaby tylko do najbliższych wyborów parlamentarnych w Polsce.

Są już zresztą tacy, którzy wskazują, że to odwołanie Polskiego Ładu i powszechna obniżka podatków to znak, że PiS walczy o elektorat, bo szykuje się na wcześniejsze wybory. 

REKLAMA

A co potem? Moim zdaniem Polski Ład+, który jednak zostanie tym razem przygotowany zupełnie z innej strony: jednolity kontrakt i jednolita danina, o czym pisałam tuż przed ogłoszeniem czwartkowych zmian podatkowych.

To się klei: PiS na koniec roku planuje szczegółowe analizy jednolitego kontraktu, który w parze z jednolitą daniną zrobiłby to, co Polski Ład tylko lepiej i prościej. Ten plan był na kursie kolizyjnym z Polskim Ładem. Ale Polskiego Ładu już nie ma. Będzie za to wielka dziura w finansach, sypiące się sektory edukacji czy zdrowia i armia wymagająca góry pieniędzy. Trzeba będzie coś z tym zrobić. Ale to dopiero po wyborach.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA