REKLAMA

Koty chorują przez wirus ptasiej grypy ze sklepowego mięsa? Eksperci apelują, by nie panikować

Dziwną chorobę kotów łączą te same symptomy: gorączka, sztywność kończyn, otępienie, a także napady padaczkowe. Przypadków było tak dużo, że sprawą zainteresował się Główny Inspektorat Weterynarii. Pojawiły się doniesienia, że to przez wirus ptasiej grypy z mięsa, które pochodziło z dużej sieci sklepów. Eksperci uspokajają i apelują, by nie panikować, bo nie można wykluczyć, że wirus przedostał się do próbki później.

pandemia-ptasia-grypa-mieso
REKLAMA

Jak wynika z danych Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz, tylko przez pierwszych siedem miesięcy 2020 r., kiedy pandemia COVID-19 objęła nasz kraj, polskie firmy drobiarskie straciły 675 mln zł wyłącznie na samym tylko eksporcie. I chociaż dzisiaj pewnie przedstawiciele tego sektora chcą o tym finansowym dołku jak najszybciej zapomnieć, to niespodziewanie przed branżą spiętrzyły się całkiem nowe kłopoty. Wszystko przez wykrycie przez naukowców groźnego również dla człowieka wirusa ptasiej grypy H5N1 - w próbce mięsa pochodzącej z dużej sieci handlowej. Jednak prof. dr. hab. Krzysztof Pyrć, wirusolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego, który jest w zespole badającym próbki, wskazuje, że w bazującym na pracy zespołu tekście opublikowanym w Gazecie Wyborczej jest "nadinterpretacja wyników naszych badań, która wypacza sens uzyskanych wyników i może prowadzić do paniki oraz strat zarówno ekonomicznych, jak i wizerunkowych". I dlatego prof. Pyrć wraz z dr. hab. Maciejem Grzybkiem oraz dr. Łukaszem Rąbalskim postanowili przedstawić rzeczywistą interpretację danych.

REKLAMA

Analiza wykazała, że w jednej z pięciu próbek znajduje się wirus. Dalsze analizy wykazały, że w mięsie znajduje się nie tylko materiał genetyczny wirusa, ale również zakaźny wirus – byliśmy w stanie wyizolować wirusa na hodowlach komórkowych - informuje w social mediach prof. Krzysztof Pyrć, wirusolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

I dodaje, że chociaż nie można wykluczyć, że wirus znalazł się w próbkach później lub wręcz mięso zostało zanieczyszczone przez właścicieli wirusem rozwijającym się w organizmie kota, nie można również wykluczyć, że to właśnie surowe mięso było źródłem zakażenia.

Ptasia grypa wywoła kolejną pandemię?

Jednocześnie naukowiec wskazuje na możliwe konsekwencje dla polskiego przemysłu drobiarskiego. Nasz udział w rynku UE wynosi ok. 20 proc. Szacowana zaś wartość eksportu mięsa to ponad 3 mld euro.

Warto wyobrazić sobie konsekwencje dla tego sektora gospodarki, jeżeli faktycznie okazałoby się, że skażone mięso znalazło się we Francji, Włoszech czy Niemczech - przewiduje prof. Pyrć.

Dlatego wirusolog w rozmowie z Gazetą Wyborczą przekonuje, że to powinno postawić na baczność służby weterynaryjne i nadzór sanitarny.

Jeśli mamy wśród zwierząt pandemię wirusa, który może przenosić się na człowieka, to ma on, niestety, potencjał, by wywołać pandemię także wśród ludzi. Pytanie tylko, kiedy i jak poważnie nam to zagrozi - zaznacza prof. Krzysztof Pyrć w rozmowie z Pulsem Medycyny.

Trzeba ustalić źródło zakażenia

Teraz najważniejsze to ustalenie dróg transmisji tego wirusa. To pomoże zminimalizować liczbę chorych kotów i przeanalizować, czy człowiek też może stać się ofiarą z tego samego źródła. Na razie eksperci raczej nie stawiają na to, że koty zarażają się bezpośrednio od ptaków. Bo wirus zaatakował także te w ogóle niewychodzące z domu. Istnieje też możliwość, że źródłem wirusa jest pożywienie: skażone mięso albo karma. 

Wirus A/H5N1 może przenosić się poprzez drogę kontaktową, czyli np. w błocie, które wnosimy do domu, mogą być odchody chorych zwierząt. Wówczas droga fekalno-oralna zakażenia jest jak najbardziej możliwa - twierdzi wirusolog z UJ w Krakowie.

Jak ewentualnie rozpoznawać pierwszej objawy? Wirus ptasiej grypy jest już znany od ponad 20 lat. Jego śmiertelność jest na wysokim 60-proc. poziomie. Ale cały czas się zmienia. Możliwość przenoszenia się między ludźmi też byłaby efektem pewnej wewnętrznej ewolucji.

Wirus A/H5N1 musiałby wówczas zyskać zdolność do lepszego namnażana się w wyższych partiach dróg oddechowych, co z dużym prawdopodobieństwem doprowadzi do tego, że gorzej będzie radził sobie w dolnych drogach oddechowych, czyli płucach. I miejmy nadzieję, że ta śmiertelność będzie spadała. Natomiast też trzeba założyć, że nawet jeśli A/H5N1 złagodnieje, to nadal będzie powodował bardzo niebezpieczną, ciężką chorobę - tłumaczy prof. Pyrć.

Obróbka termiczna i detergenty

Już teraz jednak możemy się przed tym wirusem skutecznie bronić. Okazuje się, że jest on bardzo wrażliwi na czynniki zewnętrzne. 

To wirus RNA, czyli jego materiał genetyczny jest w postaci mniej stabilnego kwasu nukleinowego. W dodatku to jest wirus otoczkowy, co oznacza, że jest on pokryty błoną białkowo-lipidową, która jest wrażliwa na detergenty, ale też czynniki chemiczne i fizyczne. To wszystko sprawia, że wirusy grypy łatwo unieszkodliwić prostymi metodami - przekonuje wirusolog.

REKLAMA

Tym samym wirus ptasiej grypy nie będzie miał żadnych szans w przypadku obróbki termicznej mięsa. Dobrze byłoby sobie też przypomnieć o częstym myciem rąk. 

Nie wylewajmy na siebie hektolitrów odkażaczy - przestrzega prof. Pyrć.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA