Polacy mogą zaoszczędzić miliardy złotych. A stać nas na jeszcze więcej
Bruksela nawet na chwilę nie zwalnia skrętu w zielone. Właśnie ustalono, że do 2030 r. 27 państw członkowskich zobowiąże się do pozyskiwania 42,5 proc. energii z odnawialnych źródeł energii. Tymczasem najnowszy raport Fundacji Instrat wykazuje, że OZE w Polsce może mieć znacznie większe ambicje. I wychodzi na to, że jeżeli weźmiemy się bardziej za transformację energetyczną, to tylko w kilku ostatnich latach tej dekady możemy zaoszczędzić dziesiątki miliardów złotych.
Negocjatorzy Parlamentu Europejskiego i Rady Europejskiej doszli do porozumienia, na które jeszcze będą musiały zgodzić się rządy poszczególnych krajów członkowskich. Ustalono, że do 2030 r. zobowiążą się one do pozyskiwania 42,5 proc. energii z OZE, takich jak wiatr czy słońce. Z możliwością zwiększenia tego pułapu do 45 proc. Wcześniejszy cel mówił raptem o 32 proc. Na razie w unijnej stawce z wynikiem 63 proc. przewodzą pod tym względem Szwedzi. Na końcu tej tabeli są takie państwa jak Luksemburg, Malta, Holandia, czy Irlandia, gdzie OZE odpowiadają za mniej niż 13 proc. energii.
A Polska? Z udziałem odnawialnych źródeł na poziomie ok. 21–22 proc. plasuje się raczej na dole tej stawki. Przynajmniej na razie. Natomiast zaktualizowana przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska Polityka Energetyczna Polski do 2040 r., która wzbudziła spory w rządzie, wskazuje na mocne przyspieszenie. Zgodnie z tym dokumentem, już za kilka lat, w 2030 r. udział OZE w polskim miksie energetycznym ma być na poziomie 46,6 proc., a w 2040 r. – 50,8 proc. Ale Fundacja Instrat w swoim najnowszym raporcie przekonuje, że to ciągle zbyt wolno i stać nas na zdecydowanie więcej.
OZE w Polsce: mniej ambitny scenariusz to większe emisje CO2
Instrat przekonuje, że OZE w Polsce może jeszcze zdecydowanie przyspieszyć, dzięki czemu już w 2030 r. odnawialne źródła mogłyby odpowiadać za nawet 68 proc. energii. Z kolei scenariusz średnich ambicji, w którym przyrost nowych mocy OZE jest ograniczony, to 53 proc. pokrycia zapotrzebowania na energię elektryczną z odnawialnych źródeł.
Średni scenariusz to też większe emisje: 40 mln ton CO2 w 2030 r. Scenariusz zaś wysokich ambicji zakłada 35 mln ton dwutlenku węgla.
Do końca dekady możemy zaoszczędzić nawet 36 mld zł
Szybszy rozwój OZE to też konkretne pieniądze, które zostają w polskiej kieszeni. W ten sposób można zaoszczędzić na kosztach zakupu gazu ziemnego, uprawnieniach do emisji CO2 oraz imporcie energii elektrycznej. W porównaniu do scenariusza średnich ambicji (łącznie za lata 2026–2030) to pokaźna kwota 36 mld zł.
Analitycy z Instrat szacują też, że dodatkowe 17,5 GW inwestycji w OZE - wg scenariusza wysokich ambicji - może zwrócić się już w połowie przyszłej dekady. Realizacja zaś tylko scenariusza średnich ambicji oznacza w 2030 r. konieczność dodatkowego zaimportowania 3 mld m sześc. gazu i w sumie 12 TWh energii. Z kolei w scenariuszu wysokich ambicji bilans handlowy energii elektrycznej jest bliski zeru dzięki wyższej produkcji z elektrowni słonecznych i wiatrowych.