REKLAMA

Próbowali dopaść mnie oszuści. Tak zachowały się bank i policja

Chciałabym wam napisać po prostu: nie odbierajcie telefonów z numeru +48 691 461 642, ale to nic nie da. Takich numerów, z których dzwonią oszuści podając się za bank, jest na pęczki. Jak nie dać się okraść, powinniście już wiedzieć. Ale co zrobić po samej próbie wyłudzenia? Podpowiadam, bo właśnie sama to przerobiłam na własnej skórze.

Próbowali dopaść mnie oszuści. Tak zachowały się bank i policja
REKLAMA

Godzina 8.06 rano. Dzwoni obcy numer. Zwykle odbieram, ten odbieram tym bardziej, że właśnie czekam na telefon z nieznanego mi numeru. Miła pani mówi, że dzwoni z banku X i wyjaśnia, że bank zarejestrował mój wniosek o pożyczkę, ale składając wniosek online nie dołączyłam umowy o pracę, która jest potrzebna do weryfikacji zdolności kredytowej i dlatego dzwoni.

REKLAMA

A ja na to: proszę pani, nie składałam żadnego wniosku - wyjaśniam zaniepokojona i już domyślam się, że to może być scam, więc ostrożnie.

Skradziona baza danych i presja czasu

Czy rozmawiam z panią Agatą Kołodziej? - upewnia się głos w telefonie. 

Tak - odpowiadam. I jednak trochę się dziwię, że jak to oszust, to jednak ma skądś bazę danych, która połączyła moje nazwisko z prawidłowym numerem telefonu. Nie dzwoni na oślep, licząc na głupotę rozmówców. W dodatku akurat rzeczywiście kiedyś byłam klientką tego banku.

Pani zaniepokojona poinformowała mnie, że dziś o godz. 8.03 złożono online wniosek kredytowy na moje dane na kwotę 10 tys. zł, a wczoraj wieczorem założono w tymże banku konto na moje nazwisko, również online. Poinformowała mnie, że skoro nie ja to zrobiłam, ona zgłasza sprawę na policję.

Nice try. W dodatku próbowała wywrzeć wrażenie, że działać trzeba szybko, zamiast się zastanawiać. Przypominam, że według niej oszust działał o 8.03, a zdzwoniła do mnie już o 8.06. Szybko! szybko!

Czytaj więcej o cyberbezpieczeństwie:

Spodziewam się, że dopiero dalszy ciąg rozmowy miał prowadzić do jakiegoś rodzaju wyłudzenia, rozmowę jednak w tym momencie naprawdę musiałam przerwać, poprosiłam więc o kontakt za pół godziny. Pani nie oddzwoniła. Ja za to zadzwoniłam na infolinię tego banku, czy rzeczywiście założono na moje dane konto i złożono wniosek o pożyczkę. Jasne, że nie.

Byłam ciekawa, dokąd to oszustwo miało mnie doprowadzić, więc nawet próbowałam oddzwonić na podejrzany numer telefonu i udawać, że jej wierzę jeszcze przez chwilę, ale numer był już wyłączony. 

Za to CERT chwilę później wyjaśnił mi, że to bardzo popularny sposób wyłudzenia pieniędzy z konta. Dzwoniący informują o środkach na platformie kryptowalutowej, kradzieży konta bankowego, przyznaniu kredytu czy nieautoryzowanym przelewie. W dalszym etapie rozmowy namawiają do zainstalowania oprogramowania, które pozwala kierować im przejętym komputerem. Następnie wykonują przelew na swoje konta. Więcej informacji o tym rodzaju zagrożeniach znajdziecie tu i polecam poczytać, żeby się nie nabierać na te sztuczki: www.cert.pl/posts/2023/02/scam-anydesk/

No dobrze, ale prawdopodobnie to wszystko wiecie. Już chyba każdy bank ma na swojej stronie www ostrzeżenia przed takimi oszustwami, media rozpisują się o nich na pęczki.

Pytanie, z jakim ja zostałam i wcale nie było to dla mnie jasne, to co robić w takich sytuacjach dalej?

Bank? Policja? CERT?

Oczywistym krokiem jest weryfikacja w banku, czy rzeczywiście dzwonił do was ich pracownik, zanim podejmiecie jakiekolwiek działania, do których namawia was głos w telefonie. Nie trzeba iść do placówki, wystarczy zadzwonić na infolinię banku.

Ok, to zrobiłam, ale co dalej? Mnie niby nie okradziono, ale przecież ta osoba będzie próbowała dalej, a non stop czytam, że polskie organy naprawdę serio traktują takie zagrożenia, więc gdzieś pewnie wypadałoby zgłosić ten numer telefonu. Może ktoś go będzie szukał, pewnie to już nie pierwsze takie zgłoszenie. A może ludzie zgłaszają, władze oszustów łapią, ale potem nie ma komu zeznawać, jak przychodzi co do czego? No to się zgłoszę, łapcie złodzieja, a ja zrobię, co będzie trzeba, tylko gdzie?

Pójść na komisariat policji? Bezsensu, spędzę tam pół dnia, a komisarz, który się tym nie zajmuje, i tak mnie oleje i jeszcze się zirytuje, że jakaś histeryczka zawraca mu głowę. Do banku? W banku już to zgłosiłam, miła pani nawet powiedziała, że przekazuje sprawę do działu bezpieczeństwa, ale przecież bank nikogo ścigał nie będzie.

No to CERT działający w ramach NASK. I policja, ale taka wyspecjalizowana, czyli Centralne Biuro Zwalczania Cyberprzestępczości.

Piszę do CERT, który jest dobrze przygotowany na zgłaszanie incydentów (od razu i wam podrzucam link, gdzie można zgłosić oszustwa internetowe: incydent.cert.pl

I CERT ładnie dziękuję, ale jednocześnie informuje, że próby oszustwa sugerują zgłaszać na policję, bo ich zespół nie posiada uprawnień organów ścigania, w związku z czym nie ma możliwości namierzenia sprawców ani pociągnięcia ich do odpowiedzialności.

Ok, to ma sens. A policja? Policja mi radzi:

Jako osoba fizyczna powinna pani zgłosić tego typu incydent dla zespołu CERT Polska

Nie za bardzo rozumiem, ale w przyszłości po prostu będę zgłaszać i tu, i tu. Nie zmienia to faktu, że Centralne Biuro Zwalczania Cyberprzestępczości, owszem, jest odpowiednim adresem do takich zgłoszeń. Tylko trochę trzeba się przy tym napracować. Policja informuje, że aby nadać bieg tej sprawie, muszę:

  • osobiście złożyć zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa;
  • powinnam udać się do właściwej dla mojego miejsca pobytu jednostki policji i tam zostanę przesłuchana na okoliczności sprawy;
  • ale mogę też wysłać pisemne zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, tylko musi ono zawierać: moje dane osobowe, adres, telefon, dokładny chronologiczny zapis zaistniałego zdarzenia. Do tego powinnam zamieścić informację, że czuje się pokrzywdzona i żądam wszczęcia postępowania przygotowawczego.

Cyberpolicja ma ważniejsze zadania

I w sumie dokładnie to wszystko zrobiłam, no, może oprócz informacji, że czuję się pokrzywdzona, bo się nie czuje, nie dałam się okraść, nie napisałam też, że żądam wszczęcia postępowania przygotowawczego.

REKLAMA

Czyli co, mam to pisać jeszcze raz? I zamiast wysyłać mailem na adres „kontakt.cbzc@cbzc.policja.gov.pl" - a to przecież właśnie skrzynka przeznaczona do przesyłania informacji, które mogą okazać się przydatne w zwalczaniu cyberprzestępczości - iść na pocztę i słać pisma do Prokuratury Rejonowej lub jednostki policji?

Trochę mi się odechciało już. Cóż, może komuś, kto straci pieniądze, będzie się chciało łapać złodzieja. Jeśli tak, już wiecie, do kogo się zgłosić i jak pisać takie pisma.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA