Rozliczanie faktury przez osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą dopiero po otrzymaniu płatności. Taką możliwość chce wprowadzić Ministerstwo Finansów, by ułatwić prowadzenie firmy osobom, które przez niesolidnych kontrahentów miewają kłopoty z płynnością finansową. Propozycja resortu finansów we wtorek trafiła pod obrady Rady Ministrów.
Konieczność odprowadzenia podatku dochodowego pojawia się dopiero po otrzymaniu zapłaty za sprzedany towar lub usługę, a nie po samym wystawieniu faktury. Taka jest idea kasowego PIT-u, który ma chronić drobnych przedsiębiorców przed niesolidnymi kontrahentami, którzy spóźniają się z płatnościami. Propozycją Ministerstwa Finansów we wtorek zajęła się Rada Ministrów.
Kasowy PIT
Wiceminister finansów Jarosław Neneman powiedział w radiu Tok FM, że liczy na to, że rząd przyjmie to rozwiązanie na wtorkowym posiedzeniu, a parlament zakończy nad nim prace tak, by mogło wejść w życie już od 1 stycznia 2025 r. Kasowy PIT ma być rozwiązaniem opcjonalnym, czyli przedsiębiorcy będą mieli wybór, czy skorzystać z tego mechanizmu. Jeśli jednak kasowemu PIT-owi powiedzą „tak”, będą musieli stosować go konsekwentnie do wszystkich faktur.
Ci, którzy chcą z tego skorzystać – proszę bardzo, ci, którzy dojdą do wniosku, że im się to nie opłaca – nie muszą. Ale nie można wybiorczo, że jedną zaliczam, drugą nie – wyjaśnił w Tok FM wiceszef resortu finansów.
Dlaczego ochroną objęte będą tylko małe firmy? Ministerstwo Finansów uważa, że to właśnie takie przedsiębiorstwa jako najsłabsze podmioty na rynku są najbardziej dotknięte problemem zatorów płatniczych. Nowe rozwiązanie ma chronić tylko firmy, które nie przekraczają przychodów na poziomie ćwierć miliona euro, czyli niecałych 1,1 mln zł rocznie osiągniętych w poprzednim roku. To i tak dużo, bo początkowo proponowano limit 500 tys. zł przychodu rocznego.
Więcej na temat podatków przeczytacie w tych tekstach:
Poważnym ograniczeniem nowych przepisów jest to, że metodą kasową będzie można rozliczyć wyłącznie faktury wystawione na firmę, co oznacza, że gdy odbiorcą towaru lub usługi jest konsument, sprzedawca nie jest od strony podatkowej chroniony przed jego niesolidnością w regulowaniu należności.
Kolejny minus jest taki, że w przypadku stosowania kasowego rozliczania PIT-u rozliczenie kosztów też będzie odbywało się kasowo, czyli firma odliczy poniesione już koszty dopiero wtedy, gdy niesolidny kontrahent łaskawie opłaci fakturę.
Podatek trzeba zapłacić
Trzeba też podkreślić, że kasowy PIT w kształcie proponowanym przez Ministerstwo Finansów wcale nie oznacza, że firmy w ogóle nie zapłacą podatku dochodowego, jeśli ich kontrahent nie zapłaci za fakturę. Projekt ustawy stanowi, że firmy korzystające w kasowego PIT-u dostaną maksymalnie dwa lata na odroczenie zapłaty podatku wynikającego z wystawionej faktury, ale po tym czasie podatek będą musiały zapłacić, nawet jeśli nie zobaczą złotówki na swoim koncie.
Obecnie wszystkich przedsiębiorców obowiązuje tak zwany memoriałowy sposób ustalania przychodów z działalności gospodarczej pod kątem ustalania należnego podatku dochodowego. Oznacza to, że dla skarbówki przychodem są wszystkie kwoty należne, choćby nie zostały faktycznie otrzymane przez przedsiębiorcę.
Obowiązujące przepisy stanowią, że przychód z działalności gospodarczej powstaje z chwilą wystawienia faktury, wykonania usługi lub wydania towaru, niezależnie od tego, czy przedsiębiorca otrzymał należną mu zapłatę. Zgrzyt pojawia się w przypadku problemów z uzyskaniem zapłaty za towar czy usługę, bo podatek i tak trzeba zapłacić.