Ogromny kapitał nagle czmychnął z GPW. Emeryci skopali po kostkach polskich inwestorów
Kto tkwi jeszcze na polskiej giełdzie, ten gapa? OFE właśnie to zrozumiały i w styczniu wydały górę pieniędzy zebranych od przyszłych emerytów na zagraniczne akcje - dwukrotnie więcej niż na polskie. Jednocześnie popyt na akcje z GPW mocno zanurkował. Siedzicie na warszawskim parkiecie?
Ta tendencja, że OFE kupują coraz więcej zagranicznych akcji do swoich portfeli trwa już od lat. Jeszcze osiem lat temu zagraniczne akcje stanowiły w portfelach OFE mniej niż 5 proc. wszystkich aktywów, teraz odsetek ten sięga ok. 13 proc. - pisze „Rzeczpospolita”.
Ale to właśnie na początku tego roku coś jednak wyraźnie się zmieniło. Po raz pierwszy od roku OFE kupowały za granicą więcej niż w Polsce. Dwukrotnie więcej.
Styczeń to jakiś przełom
Na akcje zagraniczne OFE wydały w styczniu 330 mln zł, a na akcje polskie 170 mln zł. A to jednak bardzo duża zmiana, bo w poprzednich miesiącach polskie OFE wydawały znacznie więcej na polskiej giełdzie niż za granicą.
Więcej! Tendencja była nawet taka, że saldo zakupów zagranicznych było ujemne - więcej zagranicznych akcji sprzedawano niż kupowano. A tu w styczniu taka niespodzianka.
Tym inwestorom, którzy trzymają się patriotycznie tylko polskiej giełdy, może się to odbić czkawką. Przypomnę tylko, jak wielka jest siła OFE i jak duży jest ich potencjał, by polską giełdą zatrząść. Wartość wszystkich polskich spółek, które leżą w portfelach OFE to 130 mld zł, a łączna kapitalizacja firm z WIG20 to jakieś 417 mld zł. To tak, jakby polscy emeryci byli właścicielami prawie jednej trzeciej WIG20.
Wszystko wina Sasina i Obajtka?
A jak chcecie mieć pretensje, że polska giełda tak słabo sobie radzi, dlatego OFE wolą uciekać za granicę, to miejcie je do polityków, a nie zarządzających OFE. Wszyscy doskonale wiemy, jak duży wpływ na postrzeganie giełdy i zachowanie WIG-20 mają spółki Skarbu Państwa. Jak się za dużo przy nich gmera, kapitał ucieka.
I mam tu na myśli nie tylko zamieszanie, jakie kilka miesięcy temu wywołał choćby Jacek Sasin niespodziewanie ogłaszając wprowadzenie podatku od nadmiarowych zysków, nie tylko dla spółek energetycznych, o czym wcześniej przecież mówiono.
Mam na myśli również przejęcie Polska Press przez Orlen. Dawno już o tym zapomnieliście? Ja właściwie też, ale międzynarodowi inwestorzy nie. Kilka dni temu jeden z największych światowych inwestorów, jakim jest norweski państwowy fundusz emerytalny, który obraca aktywami w wysokości 1,3 bln dol., rozglądając się po świecie, w co by tu zainwestować te pieniądze, ogłosił, że martwi się Orlenem, ponieważ w przypadku polskiego giganta paliwowego dostrzega "nieakceptowalne ryzyko, że firma przyczynia się do poważnego naruszania praw człowieka”.
Tak - praw człowieka. Rada Etyki Norges Bank Investment Management wskazuje właśnie na przejęcie Polska Press przez PKN Orlen i skutki tej decyzji dla wolności prasy i wypowiedzi w Polsce. Reuters informuje zaś, że Norwegowie właśnie z tego powodu umieścili polską spółkę na liście obserwacyjnej na trzy lata.
I te obserwacje to raczej nie po to, żeby akcji Orlenu dokupić, ale raczej ewentualnie się ich pozbyć. Norwegowie na koniec 2022 r. mieli w swoim portfelu pakiet akcji polskiego koncernu o wartości 1,92 mld koron norweskich, czyli za jakieś 195 mln dol. (880 mln zł).
Wincyj takich wpadek, wincyj, a na pewno GPW będzie rozkwitać.