REKLAMA

Rata hipoteki wzrosła o 5 tys. zł! Nadzieje tysięcy Polaków legły w gruzach

Postanowienie sądu w Katowicach o zawieszeniu spłaty Wiboru, które szybko okrzyknięto przełomowym, utrzymało się tylko kilka tygodni. Bank złożył zażalenie na decyzję zabezpieczającą sądu z listopada i sąd ją właśnie uwzględnił. To oznacza, że właśnie runęły nadzieje setek tysięcy Polaków na odwiborowanie ich kredytów, choć już w listopadzie było wiadomo, że szansa na taką rewolucję są nikłe.

Rata hipoteki wzrosła o 5 tys. zł! Nadzieje tysięcy Polaków legły w gruzach
REKLAMA

Przypomnijmy, że w listopadzie sąd w Katowicach przychylił się do wniosku jednego z kredytobiorców, który domagał się usunięcia z umowy kredytowej stawki Wibor. Kredytobiorca musiał od tego momentu spłacać tylko raty kapitałowe obłożone marżą w wysokości 2,19 proc. Rata kredytu spadła z 6,7 tys. zł do 1,7 tys. zł, a internet zapłonął.

REKLAMA

Dość szybko okazało się, że radość innych kredytobiorców była przedwczesna i oceny, że w polskim orzecznictwie nastąpił przełom, były mocno na wyrost. Po pierwsze dlatego, że nie mieliśmy do czynienia z żadnym orzeczeniem, lecz tymczasową decyzją zabezpieczającą, a po drugie dlatego, że ta decyzja właśnie została uchylona.

Uchylenia decyzji o usunięciu Wiboru z umowy domagał się bank i jego argumenty musiały być na tyle silne, że sąd ten wniosek uwzględnił. W ten sposób upadła decyzja zabezpieczająca, a rata kredytu powróciła z komicznie niskich 1,7 tys. zł do 6,7 tys. zł. Oczywiście sprawa przed sądem w Katowicach toczy się nadal i dopiero okaże się, jaki będzie jej finał, ale i tak sprawa ta dla wielu już okazała się zimnym prysznicem.

Obowiązek informacyjny

Przypomnijmy, że sprawa Wiboru w opisywanym procesie nie dotyczyła nielegalności tego wskaźnika jako takiego, lecz jedynie sposobu realizowania przez bank tak zwanego obowiązku informacyjnego. Innymi słowy, chodziło o to, czy bank, przedstawiając swoją ofertę kredytową, wystarczająco jasno i precyzyjnie informował o ryzyku zmiany oprocentowania i jaki może to mieć wpływ na wysokości raty.

Sprawa nie dotyczy więc samej legalności Wiboru i sąd nie odnosił się do zarzutu, że jest to niereprezentatywny wskaźnik bankowy, ponieważ opiera się na nielicznych transakcjach międzybankowych. Jeśli ktoś liczy na to, że sąd uzna, że opieranie wysokości raty na tej podstawie jest niesłuszne, będzie musiał poczekać na inny proces sądowy.

Jak w listopadzie pisała Agata, ci złotówkowicze, którzy zawarli umowy w ostatnich latach, nie mają z czym iść do sądu. Są to wyjątkowi pechowcy, ponieważ ledwo wzięli kredyty hipoteczne, a uderzyły ich podwyżki stóp procentowych, a konkretnej: stawki Wiboru. Ich problem polega na tym, że banki od dłuższego czasu właściwie informują o Wiborze. W grze są więc tylko starsze umowy kredytowe, w których zapisy dotyczące ryzyka są zbyt ogólne.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA