Musk, Bezos i Samsung protestują przeciwko zapędom Nvidii. Robi się awantura na cały świat
Na Nvidię sypią się gromy za przejęcie ARM, brytyjskiego projektanta procesorów do komórek i tabletów. Przeciwko występuje cały szereg firm i osobistości z Elonem Muskiem na czele.
Nvidia jakby na złość wszystkim krytykom w piątek na Nasdaq ustanowiła właśnie nowe ATH, to znaczy, że akcje producenta procesorów graficznych nigdy jeszcze nie były tak drogie, w ostatniej godzinie sesji cena za jeden papier dobiła do 227,22 dol.
Stopa zwrotu z ostatniego miesiąca to prawie 18 proc. A jeśli ktoś kupił akcje przed rokiem, dzisiaj jest do przodu coś około 80 proc.
Tak, dobrze kombinujecie: informacja, że amerykański gigant przejmuje Brytyjczyków pojawiła się dwa tygodnie później. Oczywiście wziąć pod uwagę też fakt, że zbiegło się to w czasie z ogromnym wzrostem popytu na karty graficzne, co zawdzięczamy górnikom kopiącym bitcoina. Ale być może jest też jeszcze jeden powód.
Elon Musk: przejęcie ARM ograniczy konkurencję
News, że Elon Musk złożył protest w sprawie przejęcia brytyjskiej firmy, jest jeszcze cieplutki. Obiegł Wyspy w sobotę. O co chodzi szefowi Tesli? Czyżby się wkurzył, patrząc na to, co się dzieje na Nasdaqu?
Rosnącą od miesięcy wartość giełdową Nvidii najłatwiej zinterpretować jako znak, że rynek oczekuje zielonego światła ze strony Federal Trade Commission (FTC – Federalna Komisja Handlu) na przejęcie Brytyjczyków, co nie jest wcale takie oczywiste, o czym za chwilę.
Musk mógł też uznać, że amerykańską spółkę dopadły już fundusze specjalizuje się w krótkich pozycjach i postanowił im trochę popsuć szyki, bo z niektórymi ma własne rachunki do wyrównania. Gdyby bowiem amerykański regulator po roku analiz uznał, iż taka fuzja ogranicza konkurencję, to strach pomyśleć, jak szorciarze się obłowią.
A może chodzi o to, że sam zamierzał też wykorzystać procesory zaprojektowane przez ARM?
Oczywiście odpowiedź jest jeszcze prostsza: przecież Tesla też wykorzystuje procesory oparte na architekturze ARM wyprodukowane przez Samsunga. Odpowiadają one między innymi za niefortunne eksperymenty z autonomiczną jazdą Tesli.
Brytyjski UOKiK już kręci nosem
W sprawie przejęcie ARM przez Nvidię mają się wypowiedzieć urzędy antymonopolowe Zjednoczonego Królestwa, w Chinach, a także Komisja Europejska. W dwóch ostatnich przypadkach pojawiły się informacje, że Nvidia jeszcze nie wysłała dokumentacji.
Za to brytyjski Competition and Markets Authority (CMA – Urząd Konkurencji i Rynków) zapowiedział dokładne zbadanie sprawy, bo obawia się, że Nvidia chce ograniczyć dostęp do własności intelektualnej ARM (firma z Cambridge nie produkuje procesorów, tylko sprzedaje licencje do swoich rozwiązań technicznych).
Utrata konkurencyjności może ograniczyć innowacje na wielu rynkach, takich jak centra danych, gaming, internet rzeczy i autonomiczne pojazdy. Skutkiem mogą być droższe lub niższej jakości produkty
– przekonuje CMA.
Powołując się na swoje źródła, Bloomberg sugeruje, że Brytyjczycy nie zamierzają wcale wydać zgody na przejęcie.
Bo Nvidia przejmie ARM i podniesie ceny
Głosy, że ruch Amerykanów to próba zdominowania rynku podzespołów do nowoczesnej elektroniki, pojawiają się od momentu, gdy spółka we wrześniu ubiegłego roku poinformowała o dobiciu targu z Japończykami z Softbanku za – bagatela – 40 mld dol.
Krytycy wskazują, że doszłoby do połączenia wiodącego dostawcy chipów graficznych, czyli Nvidii, i czołowego projektanta mobilnych procesorów ARM. Kontrahenci tego ostatniego, obawiają się, że jego przejęcie naruszyłoby jego neutralności i doprowadziłoby do wzrostu cen.
Odpierając zastrzeżenia regulatorów i firm krytykujących przejęcie ARM, Nvidia zapewnia, że w ogóle nie zamierza ograniczać niezależności brytyjskiej firmy ani open source'owego charakteru jej rozwiązań.
A właśnie ta ostatnia sprawa postawiła w stan gotowości największe spółki technologiczne świata. Z licencji udostępnionych przez ARM korzystają Intel, AMD, Qualcomm, Apple, Microsoft, Samsung i Amazon. Mówi się, że te dwie ostatnie firmy złożyły do amerykańskiej Federalnej Komisji Handlu oficjalne zastrzeżenia.