Rosja zbankrutuje już jutro. Rozpacz na Kremlu, w Pekinie rośnie złość na Putina
Czy to niewypłacalność? – takie pytanie zadał sobie rosyjski minister finansów, zastanawiając się, za co wykupi w środę obligacje denominowane w euro. Przekonywał, że oprócz kasy, od której odciął ją Zachód, Rosja ma jeszcze rezerwy w juanach. Problem w tym, że Chińczycy mają coraz większego stracha, że wojna rozpętana przez Putina całkiem rozłoży im gospodarkę. Wychodzi więc na to, że Kreml wypłaci wierzycielom nic nie warte ruble.
Rosja ma problem z wypłacalnością. W środę mija termin wykupu obligacji, a Ministerstwo Finansów nie ma dostępu do walut, by zapłacić obligatariuszom. Na Kremlu, myśleli, myśleli i wymyślili. Zamiast euro zapłacą inwestorom w rublach. Nieważne, że nikt ich nie chce, nawet wielcy przyjaciele Putina Chińczycy.
– przekonywał w rosyjskiej TV minister finansów Anton Siłuanow.
Jego zdaniem zamrożenie rządowych rachunków walutowych i odcięcie banku centralnego od rezerw wygląda próbę zorganizowania sztucznej niewypłacalności Rosji. Mimo to księgowy Kremla przyznał, że poprosił już zachodnie banki o przeprowadzenie transakcji w euro. Sądząc jednak po wcześniejszej deklaracji o wypłacie należności w krajowej walucie, nie liczy na to, że na to przystaną.
Jeżeli wystąpią komplikacje z realizacją płatności, to we wtorek przygotujemy odpowiednie zlecenie przelewu w rublach
– zapowiedział Siłuanow.
Kreml chciałby sięgnąć po juany
Brak dostępu do do rezerw walutowych to rzecz jasna efekt sankcji nałożonych przez Zachód na Rosję za bezpardonowy atak na Ukrainę. Stany Zjednoczone, państwa Unii Europejskiej, Wielka Brytania inne kraje odcięły Rosję od najważniejszych rynków finansowych i zamroziły prawie połowę 640 miliardów dolarów w złocie i rezerwach walutowych, wywołując największy kryzys gospodarczy od upadku Związku Radzieckiego w 1991 roku.
Siłuanow robi dobrą minę i zapewnia, że Rosja ma niezbędne środki na obsługę zagranicznych zobowiązań i w tym celu może też wykorzystać część rezerw denominowaną w juanach.
Reuters wylicza, że w czerwcu 2021 r. chińska waluta stanowiła już 13,1 proc. rezerw walutowych rosyjskiego banku centralnego. Dla porównania cztery lata wcześniej było to zaledwie 0,1 proc. Aby móc kupić juany, Bank Rosji sprzedał dolary. Rosyjskie rezerwy w USD od 2017 r. spadły z 46,3 do 16,4 proc.
Zwrot ku Chinom doprowadził do tego, że stały się one drugim po Unii Europejskiej najważniejszym rynkiem dla Rosji. Pekin wycenił ubiegłoroczny import z Rosji na 79,3 mld dolarów, z czego 56 proc. stanowiły ropa i gaz.
Niewypłacalna Rosja nie jest wiele warta dla Chin
Zacieśnienie stosunków z Chinami nabiera szczególnego znaczenia w kontekście wojny w Ukrainie i sankcji nałożonych na Rosję przez Zachód. Od początku inwazji oficjalne stanowisko władz w Pekinie na początku konfliktu było takie, że to agresywna polityka USA zmusiła Kreml do interwencji.
Potem nagle szef chińskiego MSZ zaczął nazywać to, co dzieje się na Ukrainie „wojną”, a w poniedziałek ambasador Chin przy ONZ ogłosił, że „Chiny opowiadają się za suwerennością i integralnością terytorialną wszystkich państw”. Oczywiście nie obyło się bez szpili wbitej Zachodowi (sankcje rzekomo niepotrzebnie windują ceny surowców), ale i tak wygląda, jakby Pekin zaczynał otwarcie okazywać zniecierpliwienie tragiczną w skutkach awanturą rozpętaną przez Putina.
Być może wpływ na to ma też stopniowe przypieranie Chińczyków do ściany przez USA i ewidentne wystawianie na próbę „trwałej niczym skała przyjaźni” między Pekinem a Moskwą.
Chiny szybko zdementowały rewelacje „Financial Timesa”, że Putin poprosił Xi Jinpinga o wsparcie finansowe i militarne. A ponieważ publikacja ukazała się dosłownie kilka godzin przed rzymskim spotkaniem ministrów spraw zagranicznych USA i Chin, można się założyć, że był to element „gry dyplomatycznej”, mający ostatecznie zniechęcić Pekin do rozważania takiej opcji.
Jednocześnie pojawiają się głosy, że Chińczycy wcale się do palą do pomagania Putinowi. Nie chcą tego robić, bo wiedzą, że mogłoby to zaważyć na stosunkach handlowych z Zachodem. A w sytuacji, kiedy Rosja znalazła się na skraju niewypłacalności, jej wartość jako partnera handlowego dramatycznie spadła
Dobrze o tym wiedzą największe chińskie banki, które wbrew oficjalnej retoryce Pekinu robią, co mogą, żeby nie narazić się zachodnim partnerom. Podobnie zresztą jak chiński bank centralny, który w piątek urealnił wartość rynkową rubla, zezwalając na jego większe osłabienie w stosunku do juana. Dał tym samym jasny sygnał, że nie zamierza subsydiować rosyjskich firm, które sprowadzają towary z Chin.
Chińska gospodarka i bez wojny w Ukrainie ma problemy
Państwo Środka też nie za bardzo sobie na taki komfort pozwolić, biorąc pod uwagę sytuację gospodarczą, która pogarsza się od ostatniego kwartału ubiegłego roku. Oficjalna prognoza wzrostu PKB w 2022 r. przyjęta przez Pekin to 5,5 proc., najmniej od trzydziestu lat. Dla porównania w ubiegłym roku było to 8,1 proc.
Chińska gospodarka zmaga się z kryzysem na rynku nieruchomości i ma coraz większe problemy z opanowaniem pandemii koronawirusa. W poniedziałek chińska Narodowa Komisja Zdrowia ogłosiła 1437 nowych przypadków COVID-19. Od początku 2022 r. odnotowano więcej zakażeń niż w całym 2021 r. W takiej sytuacji wojna w Ukrainie i sankcje nałożone na Rosję kompletnie są jej nie rękę.