Niemcy stawiają na sztuczne słońce. Energii jądrowej nie chcą
Niemcy szykują nową strategię energetyczną, ale nie ma w niej miejsca na tradycyjną energetykę jądrową. Zamiast tego rząd w Berlinie stawia na przyszłość. Chcą zbudować do 2035 roku sztuczne słońce, czyli reaktor fuzyjny. Choć temat ponownego uruchomienia zamkniętych elektrowni jądrowych powraca w debacie publicznej, eksperci wątpią w taki scenariusz. Tymczasem Niemcy nie rezygnują też z gazu ziemnego – planują dodać 20 GW nowych mocy gazowych do końca dekady. Czy to wystarczy, by zapewnić tanią i stabilną energię? Jakie wyzwania czekają naszych zachodnich sąsiadów? Sprawdź w naszym materiale!

Niemcy opracują nową strategię energetyczną, pozornie żadnej rewolucji nie należy się spodziewać. Typowany na przyszłego kanclerza Friedrich Merz, szef CDU, już zapowiedział kontynuację najważniejszych elementów dotychczasowej polityki klimatycznej. Wspierana będzie m.in. elektromobilność, a także dalsza dekarbonizacja przemysłu.
Dla nas jest to jasne: energia musi być niedroga, bezpieczna i czysta. Potrzebujemy polityki energetycznej łączącej bezpieczeństwo dostaw i ochronę klimatu - twierdzą niemieccy chadecy.
Atom raczej nie wróci do łask
Zarówno CDU jak i SPD we wstępnym porozumieniu zobowiązały się do obniżki ceny energii. Obie partie zadeklarowały podtrzymanie niemieckich i europejskich celów klimatycznych.
Globalne ocieplenie jest globalnym problemem i świat musi go rozwiązać razem - czytamy we wspólnych ustaleniach przyszłej koalicji rządowej.
W dokumencie nie ma ani słowa o ponownym uruchomieniu elektrowni jądrowych, które zamknęły się na dobre w kwietniu 2023 r. W trakcie kampanii wyborczej ten temat służył do politycznej polaryzacji. Pojawiły się nawet sugestie, że sześć takich elektrowni mogłoby zacząć ponownie pracować do 2030 r. Ale większość znawców tematu wątpi w taki scenariusz.
Elektrownie jądrowe nie są w rzeczywistości dostawcami elastyczności w systemie, ale, podobnie jak odnawialne źródła energii, popytem na elastyczność. Nie można ich ekonomicznie wykorzystać do zrównoważenia wahań w dostawach odnawialnych źródeł energii. To coś, co elektrownie gazowe mogą robić znacznie lepiej - przekonuje ekonomista i inżynier Christoph Maurer, wykładający na Uniwersytecie Erlangen-Norymberga.
Niemcy celują w reaktor fuzyjny
Ale dla chadeków powrót energetyki jądrowej ciągle pozostaje opcją. Dlatego dobrze, zdaniem CDU, jest skoncentrować się nad badaniami nad energią jądrową czwartej i piątej generacji. Natomiast drugie życie dla zamkniętych już elektrowni jądrowych jest „możliwe przy rozsądnych kosztach technicznych i finansowych”. Koalicjanci chcą za to pogłębić badania nad fuzją jądrową i zgodzili się „zbudować pierwszy na świecie reaktor fuzyjny w Niemczech”. Bardzo możliwe, że będzie zlokalizowany w Hesji. Spółka Focused Energy z Darmstadt szacuje, że taka elektrownia mogłaby powstać na południu kraju związkowego, w Biblis - do 2035 r.
Potrzebujemy miksu energetycznego, który jest otwarty na wszystkie technologie, ponieważ słońce nie zawsze świeci, a wiatr nie zawsze wieje. Tylko jeśli energia będzie dostępna przez cały czas i pozostanie przystępna cenowo dla każdego, możemy zapewnić sobie dobrobyt - twierdzi Boris Rhein (CDU), premier Hesji.
Tylko w tym roku rząd federalny w Berlinie ma przeznaczyć na badania nad fuzją jądrową do 20 mln euro. Fuzja jądrowa jest procesem dokładnie odwrotnym do rozszczepienia jądra atomu. Trzeba odpowiednią temperaturą i ciśnieniem pokonać naturalną siłę odpychającą od siebie dodatnie jądra. Wtedy też uwalniane są spore ilości energii. To proces, który napędza słońce i inne gwiazdy.
Niemcy zbudują nowe elektrownie gazowe
Przy okazji określanie nowej strategii energetycznej Niemiec nie ma mowy o rezygnacji z gazu ziemnego. Wręcz odwrotnie. CDU i SPD chcą do 2030 r. dodać 20 GW nowych mocy gazowych. Nowe elektrownie zlokalizowane mają być w istniejących już lokalizacjach.
Większe dostawy energii służą stabilizacji i obniżeniu kosztów energii elektrycznej - czytamy w porozumieniu zawartym między chadekami a socjaldemokratami.
Więcej o Niemcach przeczytasz na Spider’s Web:
Ale nie wszyscy Niemcy podzielają taki tok myślenia. Na przykład Robert Busch, dyrektor zarządzający Federalnym Stowarzyszeniem Nowej Gospodarki Energetycznej (BNE), uważa, że branża energetyczna wcale nie potrzebuje dotacji dla elektrowni gazowych.
Przedstawiona strategia dotycząca elektrowni gazowych nie obniży kosztów systemu, lecz je zwiększy. Oddala nas to również od bardziej niezależnego, a co za tym idzie, odpornego i neutralnego dla klimatu źródła energii. W rzeczywistości zaangażowanie w elektrownie gazowe zwiększa zależność od paliw kopalnych - przekonuje Busch.