Komornik zamiast przełomu. Kulisy rozpadu polskich perowskitów
Widzowie Kanału Zero byli świadkami publicznej sekcji zwłok relacji biznesowych, w której innowacja zderzyła się z brutalną rzeczywistością windykacji, polityki i wzajemnych oskarżeń o oszustwo.
Dawid Zieliński, prezes Columbus Energy, przyszedł do studia, by wytłumaczyć się z żałosnego telefonu do Olgi Malinkiewicz, ale wyszedł, odsłaniając kulisy, które mogą pogrzebać wiarę w polskie innowacje.
„Technologia nie dogoniła marketingu”
Dawid Zieliński, inwestor w Saule Technologies, zaatakował narrację o sukcesie technologii, twierdząc, że słynna fabryka we Wrocławiu, otwarta z pompą w 2021 roku, była w dużej mierze wydmuszką.
Marketing w 21 roku powiedział: 'Mamy fabrykę (...), ona dzisiaj produkuje'. A prawda była taka, że zostało może przeniesione 20, może 40% procesu i nigdy nie wyprodukowano ani jednego modułu na linii produkcyjnej od A do Z – punktował Zieliński.
Według prezesa Columbusa, perowskity, którymi zachwycał się świat, były w rzeczywistości „ręczną robotą” doktorów i naukowców, którzy przenosili próbki między maszynami a laboratoriami, by manualnie je laminować i lutować. Zieliński argumentował, że brak pełnej automatyzacji uniemożliwił realizację kontraktów dla przyszłych kontrahentów.
Stanowski zaprezentował jednak działającą lampkę zasilaną ogniwem Saule oraz - na dowód działania technologii - przywołał certyfikat instytutu TUV, który miał potwierdzać jakość produktów z linii produkcyjnej. Zieliński nie dał mu wiary. Sugerował, że został on wydany na podstawie próbki laboratoryjnej, a nie tej wyprodukowanej w linii produkcyjnej.
Rozmawiamy z Amazonem, ale brakuje nam na rękawiczki
Stanowski zaczął również ujawniać maile, jakie otrzymał od Olgi Malinkiewicz. Z jednej strony Saule Technologies prowadziło zaawansowane rozmowy z największymi firmami świata - Samsungiem (zainteresowanym 10 milionami sztuk ogniw rocznie), Amazonem czy Panasonikiem. Z drugiej, Malinkiewicz musiała pisać maile do inwestorów, prosząc o odblokowanie drobnych kwot na podstawowe materiały BHP.
Materiały BHP i eksploatacyjne, rękawiczki, maseczki (...) 6000 zł. Śrubki, nakrętki 8000 zł - czytał Stanowski listę potrzeb, które były blokowane przez procedury inwestorów.
W mailach badaczka alarmowała:
Jeśli się zatrzymamy, to oni nas zjedzą. (...) Dajcie nam proszę szansę się rozwijać.
Zieliński wskazał jednak, że przez ponad dekadę spółka miała dość duży budżet.
Przez 11 lat zostało zainwestowane prawie 300 milionów złotych - przypominał.
Inwestor tłumaczył, że spółka nie realizowała żadnego z biznesplanów, a pieniądze były przepalane, zamiast iść na automatyzację linii.
Kto przyprowadził Ukraińców?
Poruszono też wątek rzekomej próby wywiezienia technologii na Wschód, co zarzucał wcześniej Zieliński.
Stanowski ujawnił, że to z ramienia Columbusa (przez wspólnika Denisa Wewerkę) prowadzone były rozmowy z ukraińskimi inwestorami, w tym z Leonidem Kozaczenką i Siergiejem Tichonowem - postaciami powiązanymi z ukraińską polityką. Zieliński bronił się, twierdząc, że nie wiedział o politycznych powiązaniach Kozaczenki i że to Malinkiewicz pierwsza spotkała się z tymi ludźmi.
Później wyszło na jaw, że struktura planowanej transakcji zakładała pożyczkę od Ukraińców dla Columbusa, ale zabezpieczoną... na prywatnym majątku i akcjach Olgi Malinkiewicz. Zieliński nazwał to „bzdurą”, choć mail od Olgi wyraźnie wskazywał na jej oburzenie taką konstrukcją umowy.
Mroczna strona Columbusa: „Zbrojne ramię” i metoda „Na kiwi”
W drugiej części programu do głosu doszli byli współpracownicy i pracownicy Columbusa, rzucając nowe światło na metody działania firmy.
Najmocniejsze oskarżenia padły z ust Dawida Kmiecika, byłego partnera w spółce Next City. Zarzucił on Zielińskiemu przeprowadzenie „inwazji na siedzibę spółki” przy użyciu „oddziału zbrojnego” pod jego nieobecność, założenie łańcuchów na budynek i doprowadzenie go do ruiny finansowej i zajęć komorniczych.
Policja na terenie Columbusa znalazła moje prywatne mienie (...) a następnie kiedy prokurator zjawił się po odebranie tego mienia, nie było już nic – relacjonował Kmiecik.
Zieliński zarzucił Kmiecikowi kłamstwo.
Chwilę później na antenę wszedł były handlowiec Columbusa, Kuba, który opowiedział o presji wywieranej na klientach i specyficznych technikach sprzedaży, w tym o „metodzie na kiwi”.
Dzwoniło się do klienta przez domofon: 'Dzień dobry, ja po to kiwi'. Klient pytał: 'Jakie kiwi?', a handlowiec: 'No takie jajeczko z włoskami' – opowiadał Kuba, tłumacząc, że chodziło o rozbawienie klienta, by wejść do mieszkania i „wycisnąć go do końca”.
Mimo ciężkiej atmosfery, program zakończył się niespodziewanym zwrotem akcji. Pod presją prowadzącego, Dawid Zieliński złożył publiczną obietnicę zdjęcia komornika z prywatnych kont Olgi Malinkiewicz.
Nie mam żadnego problemu ze zdjęciem komornika (...). Ja go odwołam i obiecuję, że go odwołuję jutro - zadeklarował Zieliński, zapraszając jednocześnie badaczkę do rozmów w cztery oczy.
Dziś Saule Technologies stoi nad przepaścią. Bez szybkiego porozumienia i, jak wskazał Zieliński, około 100 milionów złotych na prawdziwą automatyzację, marzenie o taniej energii ze słońca może zgasnąć.
