Dylemat UE ws. dostaw LNG. Recepta jest tylko jedna
Już dawno relacje Stanów Zjednoczonych z Unią Europejską nie były tak fatalne. Amerykański prezydent Donald Trump najchętniej sprowadziłby rolę Europy do pieska na krótkiej smyczy. Ale taka polityka jest jak obusieczny miecz. Bruksela nie zamierza bezkrytycznie znosić kolejnych upokorzeń ze strony administracji USA. Być może będzie to miało także wpływ na przyszłe dostawy LNG.

Powoli chyba zbliżamy się do końca miesiąca miodowego Donalda Trumpa w fotelu prezydenta USA. Takie sygnały dają giełdy inwestycyjne czy kurs Bitcoina. W polityce międzynarodowej nominat Republikanów zdążył już nadepnąć na odcisk Meksykowi czy Kanadzie. Pstryczka w nos zaliczyła też Unia Europejska. Ale Stary Kontynent nie zamierza być chłopcem do bicia dla amerykańskiego prezydenta, co pokazała już wizyta w Białym Domu francuskiej głowy państwa Emmanuela Macrona. Możliwe, że te szarpane relacje popsują też umowy energetyczne między Waszyngtonem a Brukselą. Stawką są dostawy LNG.
W Europie panuje przekonanie, że USA chcą podzielić UE, że USA chcą zawierać umowy dwustronne ze słabszymi partnerami – trzeba na to zareagować - twierdzi Henning Gloystein, dyrektor ds. energii, klimatu i zasobów w Eurasia Group, cytowany przez Montel News.
Bitwa o LNG przełoży się na cały sektor energetyczny?
Nie jest tajemnicą, że Donald Trump, dla którego najważniejszy jest zysk ekonomiczny, bardzo chciałby przejąć europejski rynek LNG. Stąd coraz głośniej o nowych sankcjach wymierzonych w Rosję, które byłyby wycelowane w tamtejszy rynek skroplonego gazu ziemnego. Ale bardzo możliwe, że ten budowany skrupulatnie energetyczny domek z kart runie z dnia na dzień. Wszystko przez coraz bardziej napięte relacje między USA a UE. Trump nie przestaje krytykować zarówno NATO, jak i Brukseli, o której nawet nie pomyślał, organizując rozmowy pokojowe z Rosją.
USA zasadniczo zmieniły strony, więc Europa nie tylko straciła sojusznika, ale zyskała zagrożenie - nie ma wątpliwości Henning Gloystein.
Do antyamerykańskiej narracji dołącza też Friedrich Merz, szef niemieckiej chadecji, która wygrała ostatnie wybory w Niemczech i murowany kandydat na przyszłego kanclerza naszych zachodnich sąsiadów. Merz przekonuje, że taka polityka USA jest tak samo bezczelna i dramatyczna, jak ta, którą Europa odczuła ze strony Rosji.
Nie wolno uzależnienia do Rosji zamienić na uzależnienie od USA
Bruksela w amerykańskim LNG jeszcze niedawno widziała idealny sposób na uniezależnienie się energetycznie od Rosji, które cały czas ma się znakomicie. Jak wylicza think tank CREA, od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę, Moskwa sprzedała UE paliwa kopalne na łączną kwotę 205 mld euro, z czego najwięcej (blisko 103 mld euro) poszło na ropę, 99 mld euro na gaz ziemny i ok. 3,5 mld euro na węgiel z Rosji.
Więcej o LNG przeczytasz na Spider’s Web:
Tymczasem zgodnie z danymi Energy Information Administration nominalna zdolność eksportowa amerykańskiego LNG ma wzrosnąć dopiero w 2028 r. o 38 proc. - do poziomu 600 mln m sześc. na dzień. Tylko że zdaniem analityków to by oznaczało, że Europa zamienia uzależnienie od Rosji na uzależnienie od USA. Recepta jest tylko jedna: alternatywni dostawcy LNG albo ograniczenie zużycia gazu ziemnego. Katja Yafimava, starsza pracownica naukowa w Oxford Institute for Energy Studies uważa, że UE może też podwoić swoją politykę dekarbonizacji, co doprowadzi do stopniowej redukcji zapotrzebowania na gaz w przyszłości.
Ogólnie rzecz biorąc, nie wróżyłoby to zbyt świetlanej przyszłości dla gazu ziemnego w Europie, ani rosyjskiego, ani - z biegiem czasu - amerykańskiego - przekonuje analityczka.