Nie masz bogatych rodziców ani lekarza w rodzinie, jesteś w Polsce nikim, totalnym przegrywem
51 proc. Polaków uważa, że pochodzenie z bogatej rodziny jest niezbędne, aby osiągnąć sukces w życiu. A jak masz pecha i twoja rodzina jest biedna? To może chociaż masz ciocię pracującą w szpitalu? Bez tego sąsiad cię ominie w kolejce, bo pewnie należy do tych 37 proc. społeczeństwa, które wykorzystują znajomości, żeby mieć dostęp do świadczeń zdrowotnych.
Pozwólcie, że jeszcze raz wrócę do zaskakujących sondaży, dających Konfederacji niespodziewanie duże poparcie, bo to wywołało w Polsce wielką dyskusję. I zupełnie nie chce tu mówić o polityce, ale o miejscu obywatela w jego kraju.
Z pańskiego stołu nic nie spada, no chyba że to stół twojego taty
Bo ta dyskusja o świecie polega na starciu dwóch wizji: państwo jest od tego, by wszystkim obywatelom żyło się jak najlepiej, a druga głosi, że państwo ma się nie wtrącać, a wtedy najlepiej sytuowanym i najbardziej ustosunkowanym obywatelom będzie żyło się doskonale. Przez to może i powstanie wrażenie, że wszystkim żyje się lepiej, bo ci najsilniejsi są najgłośniejsi i to ich widać i słychać w debacie publicznej.
Między bajki włóżcie jednak opowieści o teorii skapywania mówiącej, że jak bogatym żyje się dobrze, to i los biednych się poprawia, bo dobrobyt skapuje na nich z góry jak resztki z pańskiego stołu. Ta teoria została już dawno obalona przez naukowców. Z pańskiego stołu nic nie spada.
Wiecie, dlaczego to taka ważna dyskusja? Bo zwolennicy wolnego rynku mówią przede wszystkim, że jak zniesiemy bariery, podatki i wszystkie inne macki państwa, to każdy będzie mógł być kowalem własnego losu. Będzie chciał zostać bogaty, to zostanie i dlatego to najlepszy sposób, w jaki należy urządzać państwo.
Tylko że ponad połowa Polaków nie wierzy, że może osiągnąć sukces, jeśli nie pochodzi z bogatej rodziny. A mówiąc dokładniej, 51 proc. uważa, że pochodzenie z bogatej rodziny jest niezbędne i bardzo ważne, aby osiągnąć sukces w życiu - pokazują badania Eurostatu zaledwie z wiosny 2022 r.
Co z tego - zapytacie? Przecież to normalne, że bogaci rodzice ułatwiają wszystko. Ciekawie robi się dopiero, jeśli porównacie, jak odpowiadają społeczeństwa w innych krajach europejskich. I okaże się, że tylko 11 proc. Szwedów uważa, że pochodzenie z bogatej rodziny jest niezbędne i bardzo ważne, by osiągnąć sukces w życiu. W Danii 13 proc., w Finlandii 16 proc.
Zauważyliście na pewno, że niewielki odsetek przekonanych, że to bogata rodzina odpowiada za sukces życiowy jest w krajach, które słyną z państwa opiekuńczego, prawda? A więc tym samym teza, że w Polsce bogata rodzina ustawia życie właśnie dlatego, że państwo za bardzo ingeruje w rynek i przedsiębiorczy ludzie nie koniecznie z bogatych rodzin, zwyczajnie mający głowę na karku, mają związane ręce, można sobie wrzucić do kosza.
To właśnie w państwach opiekuńczych społeczeństwo ma większe przekonanie, że życiowy sukces mogą sobie sami wypracować. Znamienne.
Ochrona zdrowia. 37 proc. Polaków jest jak marszałek Witek
To spójrzmy dalej, jak żyć w naszym kraju. Bo jak już nie masz bogatej rodziny, to przynajmniej dobrze mieć w rodzinie lekarza. Może i nie będziesz sukcefulny, ale chociaż zdrowy, więc może choć odrobinę szczęśliwy. Po co ci ten lekarz z więzami krwi? Albo choć przyjaciel? Albo teściowa? Bo bez tego trudno w Polsce dbać o zdrowie.
I nie generalizuję na przykładzie ostatniej afery z mężem marszałek Elżbiety Witek. Ta afera spowodowała, że zaczęliśmy ostatnio o tym więcej mówić, a eksperci od zdrowia zaczęli wyciągać konkretne dane. I wiecie co? Ani marszałek Witek ani Mama Ginekolog nie są marginesem.
Niedawno dr hab. Grzegorz Makowski, badający polityki antykorupcyjne w wywiadzie dla OKO.press przypomniał Global Corruption Barometer Transparency International z 2021 r., który pokazuje, że aż 37 proc. Polaków przyznało, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy wykorzystało znajomości, żeby uzyskać dostęp do świadczeń zdrowotnych. 37 proc.!!!
W tym samym badaniu do dania łapówki w zamian za jakieś usługi publiczne przyznało się zaledwie 10 proc. A więc tu ciocia, nie pieniądze są najważniejsze. A jak myślicie, jaki byłby efekt, gdybyśmy sprywatyzowali system ochrony zdrowia? Bo ja mam wrażenie, że łapówki mogłyby spaść i do zera, ale ciocia obsługująca rezonans byłaby jeszcze bardziej na propsie.
Po co przywołuję te pozornie niezwiązane ze sobą badania? Bo to pokazuje, jaki świat sobie w ciągu 30 lat wolnej Polski stworzyliśmy - nie masz bogatych rodziców ani lekarza w rodzinie, jesteś przegrywem. I ten świat stworzyli liberałowie, bo to oni rozdają karty, niezależnie pod jakimi barwami politycznymi.