Polska krajem specjalnej troski, będzie działać „swoim tempem”. Zielony Ład ostatecznie bez nas
Podczas szczytu UE doszło do porozumienia w sprawie podstawowego założenia Europejskiego Zielonego Ładu. Chodzi o neutralność klimatyczną, która ma nastać na Starym Kontynencie w 2050 r. Z tego czasowego drogowskazu wyłączono jednak jeden kraj: Polskę.
Na zdjęciu: elektrociepłownia w Bełchatowie, uznawana za największego truciciela w Europie.
Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen od początku objęcia swoich rządów powtarzała, że dla niej jednym z podstawowych priorytetów będzie dochowanie terminu 2050 r. jako czasowej granicy dla osiągnięcia neutralności klimatycznej na Starym Kontynencie. Taka też na razie (przed podaniem pierwszych szczegółów w marcu 2020 r.) wynika główna konkluzja z niedawno przedstawionego Europejskiego Zielonego Ładu.
Owa neutralność klimatyczna w naturalny więc sposób znalazła się głównym tematem ostatniego szczytu UE. Liderzy państw w nocy z czwartku na piątek doszli do porozumienia i określili datę 2050 r. jako graniczną. Ale z jednym wyjątkiem: Polska nie była w stanie zadeklarować wdrożenia tego celu w tym czasie. Dlatego temat ma wrócić na unijny szczyt jeszcze raz - w czerwcu 2020 r.
Neutralność klimatyczna: Polska potrzebuje więcej czasu
Polska jest krajem, który musi dogonić resztę, potrzebuje więcej czasu, żeby przejść przez szczegóły, ale to nie zmieni harmonogramu Komisji
- przekonuje Ursula von der Leyen.
Szefowa Komisji Europejskiej chce pokazać, że w wyznaczeniu jednemu państwu osobnej ścieżki nie ma nic dziwnego.
Z takiego obrotu sprawy zadowolenia nie kryła również niemiecka kanclerz Angela Merkel, która zwróciła uwagę, że przede wszystkim udało się w Europie uniknąć kolejnego podziału. Jest za to „jedno państwo członkowskie, które nadal potrzebuje trochę czasu, aby zastanowić się nad sposobem realizacji tego celu”.
Mamy duże szanse na sukces
- stwierdziła szefowa niemieckiego rządu.
Ale i tak najbardziej zadowolony z takiego przebiegu szczytu UE wydawał się premier Mateusz Morawiecki, dla którego przyjęte rozwiązanie - na razie wykluczające Polskę z neutralności klimatycznej w 2050 r. - jest bardzo dobre.
Osiągniemy to we własnym tempie
- oznajmił premier Polski.
Transformacja energetyczna, czyli 100 mld euro w tle
Jedno trzeba przyznać, że rząd Morawieckiego jest w tej sprawie konsekwentny. Od początku wszak ogłoszenia neutralności klimatycznej w 2050 r. w Europie (co nastąpiło jeszcze przed Szczytem Klimatycznym COP24 w Katowicach) przedstawiciele władzy mówili, że nie sprzeciwiają się samej idei, a chcą jedynie, żeby przyszła transformacja energetyczna przebiegała w jak najsprawiedliwszy sposób.
Rząd wskazuje jednocześnie, że poszczególne europejskie gospodarki są w różnym stopniu uzależnione od węgla (ta nad Wisłą w ok. 77 proc.) i tym samym potrzebują różnych nakładów, żeby skręcić w zieloną energię.
Przecież potrzeby finansowe państw członkowskich i sektorów szczególnie dotkniętych kosztami transformacji energetycznej, zwłaszcza regionów górniczych i sektorów energochłonnych, będą ogromne. To bezwzględnie powinno mieć wpływ na przyszłe budżety UE -
- przekonywał w rozmowie z Bizblog.pl eurodeputowany Grzegorz Tobiszowski, który w poprzednim gabinecie Morawieckiego był wiceministrem energii.
Początkowo Fundusz Sprawiedliwej Transformacji Energetycznej miał wynieść raptem 5 mld euro. W listopadzie już mówiono o 35 mld euro. A teraz na stole ma być podobno nawet 100 mld euro.