Epidemiolodzy ostrzegają, że koronawirus będzie nam się odbijał czkawką co najmniej przez najbliższe dwa lata. Komisja Europejska szacuje, że PKB Polski spadnie w tym roku o 4,3 proc. A Andrzej Duda zapowiada wpompowanie w kolej gigantycznych pieniędzy.

fot: Piotr Drabik/flickr.com/CC BY-SA 2.0
Po czym poznać, że kampania wyborcza jest w pełni? W tym roku jest to dość trudne. W ustaleniu nie pomagają nam ani debaty przedwyborcze, ani oficjalny termin samych wyborów.
Jest jednak jeszcze jeden wskaźnik. Im bardziej zbliża się moment wyruszenia do urn, tym bardziej nakręca się licytacja obietnic wśród kandydatów. Po ostatniej z nich, możemy wnioskować, że kampania powinna się już zakończyć.
Miliardy na polską kolej
W czwartek Andrzej Duda odwiedził wieś Józefin w województwie mazowieckim. Konferencja odbyła się na miejscu, w którym już niebawem ma powstać przystanek kolejowy, jeden z 200 na terenie całego kraju.
Łączny fundusz przeznaczony na budowę przystanków to miliard złotych. Prezydent podkreślał, że z wyzwaniem powinny poradzić sobie nawet niewielkie polskie firmy. To istotna wiadomość, bo rząd już wcześniej przy okazji omawiania tarczy antykryzysowej zapowiadał duże inwestycje publiczne, które pomogą przetrwać trudny okres polskim przedsiębiorstwom.
Im jednak dalej, tym zapowiedzi stawały się coraz śmielsze. Duda zadeklarował, że polski budżet szykuje się na wydatek 110 mld zł na program modernizacji linii kolejowych. I to w ciągu najbliższych lat.
To nie czas na zaciskanie pasa
Przedsiębiorcy, którzy bezskutecznie czekają na pomoc w ramach tarczy antykryzysowej, i pracownicy, bezskutecznie dopominający się o zwiększenie zasiłku dla bezrobotnych, mogliby się w tym momencie nieco zdenerwować. Pieniądze przeznaczone na modernizacje infrastruktury zasilą kieszenie głównie jednej branży. Zapotrzebowanie jest tymczasem ogromne – ręce po pomoc od państwa nie wyciągają w tej chwili chyba tylko programiści.
Trudno jednak powiedzieć, na ile obietnice Dudy są realne do spełnienia. Jeśli chodzi o usprawnianie transportu publicznego na terenie Polski, nie jest to przecież pierwsza obietnica. Poprzednia mówiła o przywróceniu blasku lokalnych PKS-om. OKO.press policzyło, że z 800 mln udało się wydać tylko 7 proc.
Dlaczego tak mało? Samorządy nie miały środków na wkład własny. Skończyło się na szumnych zapowiedziach. I ambitny projekt kolejowy utknie w tym samym miejscu – na starcie. Bo na tak gruntowną przebudowę polskiej kolei dobry moment przeleciał nam w ostatnich latach przed nosem.