Minister finansów Andrzej Domański postanowił zablokować dyskusję o podatku katastralnym w Polsce, ale zrobił to w sposób tak absurdalny, że trudno przejść obok tego obojętnie. Przekonuje, że dwa, a nawet trzy mieszkania ma bardzo wielu Polaków, zwłaszcza starszych. Niestety wygląda to na desperacką próbę utrzymania status quo i ochronę interesów tych, którzy zarabiają na spekulacji mieszkaniami. Fot. KPRM.

Andrzej Domański został w piątek zapytany w Polsat News propozycję Adriana Zandberga dotyczącą podatku katastralnego, która zakłada opodatkowanie trzeciego i każdego kolejnego mieszkania. Kandydat partii Razem stwierdził, że albo jesteśmy stronie młodych, pracujących Polaków, albo po stronie funduszy spekulacyjnych i rentierów.
Kataster ma ukrócić spekulację mieszkaniami
W propozycji podatku katastralnego od trzeciego mieszkania Chodzi o to, by zniechęcić ludzi do spekulacji mieszkaniami, ponieważ traktowanie nieruchomości głównie jako instrumentu inwestycyjnego prowadzi do wzrostu cen, co uderza w tych, którzy w mieszkaniach chcą... mieszkać. Przytłaczająca większość Polaków podatku katastralnego by nie płaciła w ogóle.
Ja jestem zawsze po stronie Polaków. Wybór, o którym mówi Zandberg jest fałszywym wyborem. Trzecie mieszkanie, a drugie w szczególności, ma bardzo wielu Polaków. Często to też są osoby starsze, które nie mają środków, aby płacić za to – stwierdził minister finansów.
Minister Domański nie przedstawił żadnych dowodów na tezę, że trzecie mieszkanie ma bardzo wielu Polaków i często to też są osoby starsze. Faktycznie, w Polsce nie ma publicznie dostępnych danych, które wprost wskazują, ile osób posiada co najmniej trzy mieszkania oraz w jakim są wieku. Główny Urząd Statystyczny, Ministerstwo Finansów czy inne instytucje nie publikują takich informacji – zwłaszcza w podziale na wiek właścicieli.
Wskazywanie przez ministra finansów w kontekście dyskusji o podatku katastralnym na osoby starsze jako rzekomych posiadaczy wielu nieruchomości bez podania twardych danych to kuriozum. Zdarza się, że starsze osoby mają drugie mieszkanie po zmarłych rodzicach czy dziadkach, ale można założyć, że jest to bardzo nieduża grupa. Wszelkie dostępne dane pokazują, że większość emerytów ma najwyżej jedno mieszkanie, w którym mieszka od wielu dekad.
Problemem jest spekulacja na rynku nieruchomości
W rzeczywistości największy problem na rynku nieruchomości nie dotyczy starszych ludzi, lecz inwestorów skupujących lokale w celach spekulacyjnych. To oni, a nie przeciętny emeryt, powodują wzrost cen i ograniczenie dostępności mieszkań. Podatek katastralny od trzeciego i kolejnych lokali mógłby tę spekulację ukrócić.
Jak pisze Agata, temat podatku katastralnego wraca jak bumerang, ponieważ jest jednym z niewielu realnych sposobów na ograniczenie spekulacji na rynku nieruchomości. Problem w tym, że politycy boją się go jak ognia, bo mogłoby to uderzyć w interesy ludzi, którzy od lat czerpią krociowe zyski z wynajmu. Zaznaczmy, że aż co piąty poseł ma co najmniej trzy mieszkania, a rekordziści mają ich aż jedenaście (Robert Kropiwnicki z Koalicji Obywatelskiej).
Więcej wiadomości na temat nieruchomości można przeczytać poniżej:
Ile znacie osób, które mają trzy mieszkania? A czy mając trzy mieszkania i dostając po głowie podatkiem tylko od trzeciego, powiedzmy, że nawet w wysokości 1 proc. rocznie, czyli musząc zapłacić 5 tys. zł za mieszkanie warte pół miliona złotych raz w roku, skazujemy tego człowieka na biedę? Bankructwo? Spanie pod mostem? Emerytki z centrów miast, których wyrzuceniem pod most straszą przeciwnicy katastru, nie mają z tym nic wspólnego. Czysta demagogia – pisze Agata.
Spekulantom pali się... grunt pod nogami
Sytuacja ludzi spekulujących mieszkaniami jednak staje się coraz gorsza nawet pomimo całkowitej bierności rządu. Jak wczoraj pisałem, Naczelny Sąd Administracyjny potwierdził stanowisko fiskusa, że sprzedaż mieszkań w krótkim czasie po ich zakupie i remoncie powinna być traktowana jako działalność gospodarcza. Oznacza to, że flipperzy będą musieli płacić wyższy podatek.
Sprawa dotyczyła kobiety, która w krótkim czasie zakupiła cztery mieszkania, przeprowadziła ich remonty i sprzedała je z zyskiem. Organy podatkowe uznały, że kobieta działała w sposób profesjonalny, a jej działalność spełnia definicję działalności gospodarczej, ale kobieta twierdziła, że jej działania miały charakter prywatny i mogła skorzystać z preferencyjnych zasad opodatkowania odpłatnego zbycia nieruchomości.
Skarbówka nakazała jej zapłatę podatku według zasad obowiązujących przedsiębiorców, co oznaczało konieczność uiszczenia 19 proc. podatku liniowego lub opodatkowanie według skali podatkowej. Skarżąca nie zgodziła się z taką interpretacją i skierowała sprawę do sądu administracyjnego. WSA w Rzeszowie wydał dla niej niekorzystny wyrok. Kobieta się od niego odwołała, ale NSA podtrzymał wyrok WSA. Jest to ostateczne rozstrzygnięcie.