REKLAMA

Metan może okazać się cichym zabójcą polskich kopalń. Ważą się losy reformy systemu ETS

Coraz głośniej i też coraz częściej mówi się o włączeniu metanu do unijnego systemu handlu emisjami ETS. Nad tymi planami pochyliło się ostatnio Europejskie Stowarzyszenie Węgla Kamiennego i Brunatnego Euracoal. Jego członkowie zwracają uwagę Komisji Europejskiej, że kierunek systematycznego pomniejszania emisji jest bezsprzecznie właściwy. Ale też trzeba być wyjątkowo ostrożnym, żeby przy okazji nie wylać dziecka z kąpielą.

metan-emisja-metanu-Ember
REKLAMA

Reforma unijnego systemu handlu emisjami ETS, rozpisana na lata, nie będzie polegać wyłącznie na włączeniu do niego transportu drogowego, żeglugi morskiej, czy nieruchomości. Decydujące może okazać się liczenie w ten sposób również emisji metanu. Z jednej strony aktywiści klimatyczni chwalą te plany i przekonują, że bez nich nie uda się osiągnąć neutralności klimatycznej w 2050 r. Z drugiej jednak przedstawiciele sektora górniczego zwracają uwagę, że jeżeli już, to trzeba to zrobić delikatnie i z rozwagą. Inaczej sprawiedliwą transformację w unijnych regionach górniczych zastąpią poważne kryzysy społeczno-gospodarcze. 

REKLAMA

Metan w ETS bardziej może popsuć niż pomóc

Tomasz Rogala, oprócz tego, że szefuje największej spółce górniczej w UE, to dodatkowo piastuje stanowisko senior wiceprezydenta Europejskiego Stowarzyszenia Węgla Kamiennego i Brunatnego Euracoal. Na ostatnim posiedzeniu, zorganizowanym w Pradze, omawiana była m.in. kwestia reformy systemu ETS i włączenia do niego metanu. Zdaniem Tomasza Rogali większość proponowanych korekt w handlu emisjami jest negatywna dla górnictwa. Nowe przepisy, wedle których emisje z metanu miałby zmaleć do 2030 r. nawet o ponad 60 proc., mogą też zagrażać bezpieczeństwu samych górników. Eurocoal nie pierwszy raz zwraca uwagę, że pośpiech w tej sprawie może przynieść odwrotny skutek do zamierzonego. 

Węglowe stowarzyszenie zaznacza jednocześnie, że weryfikacja pomiarów emisji powinna być przeprowadzana przez odpowiedzialne władze krajowe przy pomocy jedynie rutynowych inspekcji. Ale przede wszystkim - co dotyczyć ma wszystkich kopalni - bezpieczeństwo musi mieć pierwszeństwo przed uwalnianiem metanu. Włączenie metanu do ETS nie powinno też dotyczyć kopalni przeznaczonych już do zamknięcia. A te nieobjęte takim planem powinny otrzymać co najmniej 5 lat na dostosowanie się do nowych regulacji. 

Czas wykazać się obrońcom węgla

Ewentualne włączenie metanu do ETS (chociaż teraz zasadne jest spieranie się o to, kiedy to nastąpi, a nie czy w ogóle) będzie oznaczać ogromny kłopot dla polskiego górnictwa. Jak wykazywał jeszcze w 2020 r. think tank Ember aż 70 proc. europejskich emisji metanu związanych z wydobyciem węgla pochodzi właśnie z Polski. Janusz Olszowski, prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej, wcześniej wyliczał, że włączenie metanu do ETS podwyższy koszty produkcji węgla w Polsce o ok. 1 mld zł. 

REKLAMA

Jak najgorsze zdanie o włączeniu metanu do ETS mają też związkowcy górniczy. Bogusław Hutek, szef Solidarności w PGG, wylicza, że w takim przypadku obciążenia finansowe spółki JSW mogłyby wynieść z tego tytułu od 1,5 do 2 mld zł. Inni mieliby zresztą bardzo podobne kłopoty. Przecież w Polsce kopalnie niemetanowe można policzyć raptem na palcach jednej ręki. To m.in. kopalnia Piast, Ziemowit, czy Bolesław Śmiały. Reszta, czyli zdecydowana większość, narażona byłaby na kary finansowe. I wtedy wydobycie węgla w Polsce mogłoby się w ogóle przestać opłacać. 

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA