Samolot latający dla PLL LOT uległ lekkiemu uszkodzeniu w trakcie postoju w hangarze. Jak to możliwe? Z naszych informacji wynika, że przyczyną była lekkomyślność ekipy realizującej spot reklamowy. Filmowcy dosłownie przysmażyli lampami filmowymi kadłub jednej z maszyn. (fot: zdjęcie poglądowe)
Okres, w którym samolot zostaje wycofany z eksploatacji, by przejść badania techniczne jest dobrym momentem na uchwycenie go w kadrze. Maszyna i tak nie może wtedy latać, więc wyłączenie jej z ruchu nie wiąże się z żadnymi stratami finansowymi. Oczekuje w hangarze na ponowne włączenie jej do siatki połączeń.
Cała operacja wydaje się więc bezstratna
W końcu co może się stać w wyniku ustawienia kilku lamp i nakręceniu kamerą poszycia samolotu? Tym razem jednak się stało. Jak dowiedział się nieoficjalnie Bizblog.pl, zbyt duża liczba lamp ustawionych przy kadłubie jednej z lotowskich maszyn sprawiła, że jedna z szyb... zaczęła się rozpuszczać.
Biuro prasowe polskiego przewoźnika potwierdziło, że rzeczywiście w trakcie kręcenia spotu doszło do wypadku. LOT pisze, że incydent miał miejsce w przerwie czynności serwisowych, a przyczyną było złe umiejscowienie lamp. W wyniku tej pomyłki, czytamy, doszło do niegroźnego uszkodzenia kilku elementów wnętrza kabiny pasażerskiej.
Po wymianie tych elementów i zakończeniu przeglądu samolot wrócił do realizacji planowej siatki połączeń - czytamy w mailu przesłanym do redakcji Bizblog.pl
Flota LOT-u
Nasz narodowy przewoźnik posiada na stanie 74 samoloty należące do dwóch firm - Boeinga i Embraera. Wśród nich znajduje się m.in. piętnaście Dreamlinerów i jedenaście Boeingów 737 Max 8. Z naszych informacji wynika, że to właśnie jeden z tych pierwszych - Boeing Dreamliner z rodziny 787, uległ wspomnianemu wypadkowi.
Wiekowe Embraery, których jest równo 42 sztuki, mają zostać w najbliższych latach zastąpione nowymi samolotami. Brazylijski producent walczy, by LOT kupił od niego nowsze modele, ale mimo długiej współpracy obu stron, nie jest to w żaden sposób przesądzone. W grze pozostaje także Airbus, który chętnie sprzedałby polskiemu przewoźnikowi model A220.
Decyzja, jaką polska linia lotnicza podejmie zapewne w najbliższym czasie, będzie miała brzemienne skutki - poczynając od kosztów, na strategii rozwoju kończąc.