Miał być przełom, który wywoła zamieszanie na rynku walutowym. Ani jedno, ani drugie się nie sprawdziło, co wcale nie znaczy, że jest lepiej niż było.
Chwilę po tym, jak gruchnęła wieść, że TSUE orzekł w sprawie frankowiczów, wyglądało, jakby złoty znów miał dostać łupnia. Euro wybiło się do 4,58713 zł, dolar wzrósł do 3,78497, frank do 4,15851 zł, a funt do 5,28336 zł.
Dla porównania około ósmej rano euro kosztowało 4,5840 zł, 3,7780 zł, frank 4,1530 zł, a funt 5,2730 zł.
Po południu rynek przemyślał, co tak naprawdę się wydarzyło i chyba doszedł do wniosku, że jest trochę inaczej, niż wydawało się na początku. Około piętnastej kwotowania wyglądały odpowiednio: 4,56316, 3,76087, 4,13883 i 4,13883 zł.
Do wszystkich walut złoty odrobił więc straty sprzed południa. Nie zyskiwał jakoś szokująco, ale zmiana była wyraźna (ok. 0,15-0,3 proc.).
Oby do posiedzenia Izby Cywilnej Sądu Najwyższego
I niby wszystko jest w porządku, poza tym, że dalej nic nie wiadomo. A że niepewność nie jest dobra dla walut, to powinniśmy się przygotować na kolejne dziwne wolty w wykonaniu złotego. Oby maj przyniósł w końcu jakieś rozstrzygnięcia.
Wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej to nie jest przełom w kwestii kredytów frankowych. Niewiele zmienia także w kontekście majowego posiedzenia Sądu Najwyższego
– uważa Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.
Jego zdaniem wyrok nie jest jednoznacznie negatywny dla złotego, o czym świadczy brak silnej reakcji kursu. Trudno też spodziewać się nowej fali pozwów wywołanych jednoznacznie prokonsumenckim werdyktem.
Uwaga rynku znów ogniskuje się na posiedzeniu Izby Cywilnej Sądu Najwyższego, której posiedzenie odbędzie się 11 maja
– przewiduje Bartosz Sawicki.
Nic nie jest tak ważne dla złotego jak frankowicze
Zdaniem Marka Rogalskiego, głównego analityka walutowego DM BOŚ, nic nie wskazuje, żeby złoty miał odreagować ostatnią słabość.
Widać, że wątek frankowy jest traktowany jako dobry pretekst, przy którym pozytywne informacje są ignorowane
– zauważył w czwartkowym komentarzu.
I wskazał, że tak się działo w ubiegłym tygodniu, gdy spływały dobre dane z polskiej gospodarki, a także ostatnio, gdy rząd ogłosił, że zamierza odmrozić polską gospodarkę i jesteśmy coraz bliżej ratyfikacji Funduszu Odbudowy.