Koncerny tytoniowe zapalczywie protestują przeciwko podwyżce akcyzy. Ministerstwo Finansów zapowiedziało, że chce korekty minimalnej stawki podatku od papierosów o 5 proc. w górę od nowego roku. Mechanizm obliczenia skutków tej zmiany jest dość skomplikowany, ale efekt bardzo prosty: akcyza na paczce papierosów wzrośnie o 30 groszy.
Resort finansów niedawno opublikował projekt podniesienia stawek akcyzy na alkohol i wyroby tytoniowe. Żeby budżet się spinał, od nowego roku prawie wszystko pójdzie w górę. Tylko, że nie wszystko po równo, i nie wszystko w tym samym czasie.
W projekcie ustawy najbardziej oberwał tytoń podgrzewany. Tutaj podwyżka będzie drakońska, bo całkowita akcyza na wkłady do podgrzewania od nowego roku ma wzrosnąć o 50 proc. Łagodniej przepisy obchodzą się z tradycyjnymi papierosami, bo tu minimalna stawka akcyzy ma pójść w górę o 5 proc. Na tym nie koniec, bo na i tak najniżej opodatkowane dzisiaj e-papierosy w systemie zamkniętym (czyli te na kapsułki z płynem) oraz na saszetki z nikotyną – podwyżek akcyzy w ogóle nie będzie.
Fajki podrożeją o 30 groszy
Mogłoby się wydawać, że projekt dość łagodnie obchodzi się z producentami papierosów. W czasach, w których paczka kosztuje kilkanaście złotych, dodatkowe 30 groszy wygląda na dość symboliczną podwyżkę. Koncerny tytoniowe są jednak innego zdania.
Producenci apelują do rządu, że to nie one powinny ponosić takie „ciężary” podatkowe. I przekonują, że mniej zamożnych Polaków nie będzie teraz stać, żeby dołożyć kilkadziesiąt groszy do paczki papierosów.
Warto zauważyć, że podobna sytuacja miała miejsce podczas ostatniej podwyżki akcyzy (przez ostatnie 5 lat resort podniósł ten podatek tylko raz). Zanim to zrobił, koncerny narzekały na wzrost obciążeń i straszyły niekontrolowany wzrostem konsumpcji papierosów z przemytu. Ale szara strefa w tym czasie nie wzrosła. Wręcz przeciwnie. Spadła.
Tym razem, obok argumentu "szarej strefy", koncerny wyciągają jeszcze jeden. Zahamowanie podwyżek, tłumaczą, można zrównoważyć zwiększeniem akcyzy na podgrzewany tytoń. Nie ma w tym oczywiście krzty przypadku, bo to produkt, którego albo w ogóle nie sprzedają, albo nie notują z tej sprzedaży większych zysków.
W ten sposób okazuje się, że tytoń tytoniowy nierówny. Na tym do palenia koncerny zarabiają, a na podgrzewaniu nie. Aspekt finansowy jest rzecz jasna kluczowy dla producentów, ale środowisko medyczne widzi ten problem już nieco inaczej.
Lekarze murem za akcyzą
Na wspólnym posiedzeniu sejmowych Komisji Zdrowia i Finansów Publicznych oraz na plenarnym Forum Akcyzowym, głos w dyskusji zabrali też polscy lekarze. Poparli oni propozycję Ministerstwa Finansów dotyczącą podwyżki akcyzy na papierosy.
Ba, w ocenie medyków owa podwyżka mogłaby być jeszcze większa. Wzrost pensji w ostatnich latach oraz nikłe wahania cen fajek sprawiły, że ich dostępność wzrosła. Pięć lat temu za średnią krajową statystyczny Polak mógł kupić blisko 60 paczek papierosów mniej niż teraz.
Znany przeciwnik palenia papierosów, oraz inicjator wielu kampanii zdrowotnych w naszym kraju, prof. Witold Zatoński, zwrócił uwagę, że papierosy w praktyce „potaniały” w ostatnich latach nawet o ponad 30 proc.! Z kolei prof. Filip Szymański, kardiolog i prezes Polskiego Towarzystwa Chorób Cywilizacyjnych, przypomniał o zdrowotnej funkcji akcyzy. Zaapelował też, żeby resort uwzględniał różny stopień szkodliwości wyrobów z nikotyną.
Prof. Andrzej Fal, prezes Polskiego Towarzystwa Publicznego podkreślał, że aż 40 procent palaczy nie chce rzucić i to dla nich ekonomiczny dostęp do alternatywy jest ważny.
Z wypowiedzi środowiska medycznego przebija się pewna obawa: nowa struktura akcyzy w obecnej formie i dysproporcja między opodatkowaniem papierosów i tytoniu do podgrzewania może spowodować, że palacze myślący portfelem zostaną przy paleniu. Używanie mniej szkodliwych rozwiązań może stać się dla nich po prostu nieopłacalne. Z punktu widzenia lekarzy to katastrofa.
Zobaczymy, jak na te zarzuty odpowie ustawodawca. Celem projektu ustawy była przecież m.in. troska o zdrowie Polaków. Rząd znajduje się dzisiaj jednak w trudnym położeniu, starając się znaleźć pieniądze do budżetu, wysłuchać skarg przemysłu tytoniowego i uwag lekarzy jednocześnie. A wszystkich elementów tej układanki pogodzić się po prostu nie da.