REKLAMA
  1. bizblog
  2. Praca

Kobiety nie powinny dziś przyjść do pracy. Do końca roku już nic nie zarobią

15 listopada powinien zostać nazwany najbardziej frustrującym dniem w całym roku. Dlaczego? Bo to właśnie od dziś połowa społeczeństwa będzie pracować za darmo aż do ostatniego dnia w kalendarzu.

15.11.2023
12:03
Kobiety nie powinny dziś przyjść do pracy. Do końca roku nic nie zarobią
REKLAMA

Jeśli po przebudzeniu zdawało wam się, że to będzie całkiem dobry dzień, to muszę wam popsuć nastrój. Bowiem od teraz do końca roku nie dostaniecie ani grosza za to, że wykonujecie swoje obowiązki służbowe. Prawdopodobnie, gdyby coś takiego usłyszał mężczyzna, to jutro już nie pokazałby się w pracy i poszukałby innej. Dla kobiet niestety to mocno rozczarowująca normalność.

REKLAMA

Praca kobiet niemal wymazana z historii

Właściwie to od zawsze kobiety zarabiały gorzej od mężczyzn. Tegoroczna noblistka z ekonomii Claudia Goldin dokładnie przeanalizowała sytuację kobiet na rynku pracy na przestrzeni 200 lat i pokazała, że nawet w istniejących danych z początku XIX wieku, jak np. spisy powszechne, pomijano rolę kobiet, choć te dokładały do budżetu domowego pieniądze zarobione np. dzięki chałupniczej pracy (np. wytwarzaniu produktów mlecznych), czy też wykonując pracę ramię w ramię wraz ze swoim mężem (np. w jego biznesie lub na roli).

Choć wiele teorii zakładało, że różnice między płciami na rynku pracy niwelowane są za sprawą wzrostu gospodarczego, noblistka wykazała, że nijak są one powiązane. A powodem, dla którego równość postępuje tak wolno m.in. jest małżeństwo.

I to widać nawet w naszych czasach. Kara za macierzyństwo wciąż jest powszechna w firmach, tak samo, jak nagroda za ojcostwo. Jak to działa? To wciąż wygląda jak syndrom męskiej szatni, w której kobieta po zajściu w ciążę i urlopie macierzyńskim przestaje być doceniana w swoim miejscu pracy (omijają ją awanse i podwyżki), z kolei mężczyzna, który zostaje ojcem, jest klepany po plecach i wspierany w postaci wyższego wynagrodzenia czy zmiany stanowiska na takie, które zagwarantuje mu lepsze zarobki.

Oczywiście przepaść w zarobkach między kobietami a mężczyznami ma wiele innych przyczyn, o których już nieraz wam pisałam. Faktem pozostaje jednak to, że mimo podobnego wykształcenia, doświadczenia, osoby na tych samych stanowiskach zarabiają różnie.

Więcej o sytuacji kobiet na polskim rynku pracy przeczytasz na Bizblog.pl:

Praca ta sama, doświadczenie podobne, a zarobki inne

W krajach Unii Europejskiej ta przepaść to 12,7 proc. - o tyle mniej wynosi średnie godzinowe wynagrodzenie na niekorzyść kobiet pracujących na tym samym stanowisku co mężczyźni. A jeśli podliczyć to w skali roku, to wychodzi na to, że ta różnica w płacach jest równa półtoramiesięcznej pensji. Ten dzień, w którym kobiety przestają symbolicznie otrzymywać wynagrodzenie, przypada 15 listopada i został nazwany Europejskim Dniem Równej Płacy, choć do równości jest jeszcze daleka droga.

Jak dużą lukę płacową mamy w Polsce? Różnica między średnimi godzinowymi wynagrodzeniami kobiet i mężczyzn obliczona na podstawie wynagrodzeń wypłacanych bezpośrednio pracownikom przed odliczeniem podatku dochodowego i składek na ubezpieczenie społeczne wynosi 4,5 proc. (dane z kwietnia 2023 r. z raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego).

Ekonomiści używają też pojęcia skorygowanej luki płacowej, która ma porównywać pensje na analogicznych stanowiskach, uwzględniając czynniki wpływające na wynagrodzenie, takie jak stanowisko, wiek, poziom wykształcenia i doświadczenie zawodowe. W Polsce skorygowana luka płacowa wynosi 10,4 proc.

Jednak wszystko zależy od badania i przyjętej metodologii, ale także konkretnego zawodu, gdyż w niektórych branżach pay gap w Polsce potrafi osiągnąć nawet ponad 20 proc. A to oznacza niemal kwartał pracy za darmo.

Zarabiają gorzej, więc pracują więcej

Kobiety są lepiej zorganizowane niż mężczyźni i potrafią działać wielozadaniowo - to chyba już taka natura. Natomiast spójrzcie na kobiety w swojej pracy, które posiadają dzieci. Czy zostają po godzinach, bo się nie wyrobiły? Czy biorą pracę do domu? Raczej rzadko to się zdarza. Bo każda matka stara się tak ogarnąć swoją pracę zawodową, by jeszcze zdążyć ogarnąć dzieci i tą magiczną niewidzialną pracę, która czeka na nią w domu. Raczej więc kobiety nie należą do obiboków, ale właśnie tak są traktowane przez pracodawców przy wypłacie, jakby pracowały gorzej, słabiej, mniej wydajniej.

Oczywiście to totalna bzdura i na szczęście Polki są coraz bardziej świadome, jak bardzo są niedoceniane w swoim miejscu pracy, w jak dużym stopniu są dotknięte dyskryminacją płacową, która przełoży się później także na mniejszą emeryturę. I jak tu nie być sfrustrowanym?

Co druga kobieta (50,26 proc.) uważa swoją wypłatę za niesatysfakcjonującą (dla porównania u mężczyzn – 45,26 proc.) - wynika z najnowszego badania ADP „People at Work 2023: A Global Workforce View”. Z tego badania możemy się również dowiedzieć, że kobiety (12,99 proc.) są też bardziej niezadowolone ze swojego obecnego miejsca zatrudnienia niż mężczyźni (9,82 proc.). Różnica ta uwypukla się w przypadku pracownic i pracowników mających dzieci: matki są o wiele bardziej niezadowolone ze swojego obecnego miejsca zatrudnienia (11,73 proc.) niż ojcowie (7,85 proc.). Co więcej, 16,49 proc. kobiet twierdzi, że w ostatnich trzech latach sytuacja w zakresie równości płac w ich miejscu pracy uległa pogorszeniu.

Anna Barbachowska, dyrektorka HR w ADP Polska, komentując wyniki badania, wskazuje, że kobiety doskonale zdają sobie sprawę z istniejącej nierówności na rynku pracy.

Wiedzą, że muszą pracować ciężej i starać się bardziej, by osiągnąć podobne rezultaty jak mężczyźni. Często jednak bariery są nie do przeskoczenia – chodzi o bariery systemowe, jakich doświadczają np. matki samodzielnie wychowujące dzieci, nieotrzymujące alimentów, pozbawione dostępu do niedrogiej opieki przedszkolnej. Utrudniają one samo wejście na rynek pracy i funkcjonowanie na nim na równych zasadach. W ten sposób marnotrawiony jest ogromny potencjał, jaki mogłyby wnieść kobiety, na co nie możemy sobie pozwolić – zwraca uwagę Anna Barbachowska.

Czy to się kiedyś skończy?

Kwestia luki płacowej zyskuje coraz więcej uwagi. Wiele organizacji stara się nawet niwelować ją wprowadzając odpowiednie instrumenty. Potrzebne są jednak systemowe narzędzia, jak np. unijna dyrektywa o jawności wynagrodzeń, która została uchwalona w połowie 2023 r. Kraje należące do Wspólnoty mają trzy lata, aby wprowadzić u siebie odpowiednie przepisy wykonawcze, które umożliwią jej realizowanie.

Jak to ma wyglądać w praktyce? Pracownicy nie będą znali wynagrodzenia każdej osoby zatrudnionej w danej firmie, ale średnią płacę powiązaną z danym stanowiskiem. W przypadku, gdy luka płacowa przekroczy próg 5 proc., to pracodawca będzie musiał uzasadnić jej wystąpienie. Obowiązkowe będzie też już na etapie rekrutacji podanie tzw. widełek lub minimalnego wynagrodzenia na danym stanowisku. Informacja taka powinna pojawić się w ogłoszeniu o pracę lub najpóźniej przed rozmową rekrutacyjną.

Jawność wynagrodzeń i to, jakie zmiany na rynku pracy ona wprowadzi, można dziś traktować jako eksperyment, ponieważ w gospodarkach kapitalistycznych ona praktycznie nie występuje. Najbliżej tego ideału są kraje skandynawskie – wskazuje prof. Michał Brzeziński z Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego.

Zwraca także uwagę, że to rozwiązanie niesie za sobą także i negatywne skutki, bo pracownikowi trudniej będzie wynegocjować pensję wykraczającą poza oficjalne widełki, nawet jeśli jest w pracy wyjątkowo wydajny.

Taki argument przytaczają pracodawcy, ale dziś to oni są największymi beneficjentami niejawności płac. Długoterminowo na niwelowaniu luki płacowej zyskują dyskryminowane grupy, w tym kobiety czy osoby dopiero wchodzące na rynek. Luka płacowa szybko maleje lub jest najniższa w krajach, które wprowadzają przepisy równościowe w różnych sferach życia. Jej wysokość koreluje z innymi zmiennymi, jak zamożność, poziom edukacji, modernizacja w zakresie wyznawanego systemu wartości. Warto jednak zaznaczyć, że nierówność płacowa maleje również w Polsce. Na początku lat 90. kobiety, już po korekcie, zarabiały jedną piątą mniej niż mężczyźni - mówi prof. Brzeziński.  

REKLAMA

Na wprowadzenie unijnych przepisów poczekamy jeszcze trzy lata. Tymczasem w naszym kraju kobiety nie powinny zarabiać gorzej od mężczyzn, bowiem sprawiedliwe wynagrodzenie gwarantuje im konstytucja: "Kobieta i mężczyzna w Rzeczypospolitej Polskiej mają równe prawa w życiu rodzinnym, politycznym, społecznym i gospodarczym" oraz "Kobieta i mężczyzna mają w szczególności równe prawo do kształcenia, zatrudnienia i awansów, do jednakowego wynagradzania za pracę jednakowej wartości, do zabezpieczenia społecznego oraz do zajmowania stanowisk, pełnienia funkcji oraz uzyskiwania godności publicznych i odznaczeń".

W przypadku podejrzenia, że pracodawca dyskryminuje płacowo pracownika ze względu na płeć, to na nim, a nie na pracowniku, ciąży udowodnienie przed Sądem Pracy, że tak nie jest.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA