Szatański plan działa. Wszystko drożeje? Dług Polski rośnie? Tak ma być, politycy są zadowoleni
W ciągu ostatnich dwóch dni sypnęło danymi o cenach. I tak, to prawda, że w czerwcu inflacja spadła i według GUS, i Eurostatu. Problem polega na tym, że dalej będzie wysoka, a że politykom nie zależy, żeby spadła, więc będziemy płacić coraz więcej i więcej… (Fot. Krystian Maj/KPRM).
W piątek dane o inflacji HICP w krajach UE opublikował Eurostat. Zharmonizowany wskaźnik cen konsumpcyjnych obliczany według ujednoliconej metody unijnej wzrósł w Polsce o 4,1 proc. Był to drugi najwyższy wynik w UE, Polska uplasowała się tuż za Węgrami (5,3 proc.), a przed Estonią (3,7 proc.).
Na drugim końcu zestawienia uplasowała się Portugalia, gdzie mamy do czynienia z 0,6-proc. deflacją, na Malcie inflacja wyniosła zaledwie 0,2 proc., a w Grecji – 0,6 proc.
Dzień wcześniej Główny Urząd Statystyczny potwierdził szybki szacunek wskaźnika cen i usług konsumpcyjnych podany 30 czerwca. Inflacja wyniosła 4,4 proc. po spadku z 4,7 proc. w maju i oczekiwaniach ekonomistów na poziomie 4,6 proc.
NBP: inflacja bazowa spada
To nie koniec informacji o cenach w Polsce. Do tego w NBP dołożył swoje dane.
Inflacja bazowa bez cen żywności i energii wyniosła w czerwcu 3,5 proc.
– podał w piątek Narodowy Bank Polski.
Ekonomiści oczekiwali 3,6 proc., a w maju było to 4 proc.
W pozostałych trzech przypadkach inflacja bazowa również była zauważalnie niższa niż miesiąc wcześniej:
- bez cen administrowanych spadła do 4 proc. z 4,4 proc. w maju 2021 r.;
- po wyłączeniu najbardziej zmiennych wyniosła 2,9 proc. po spadku z 3 proc. w maju;
- liczona metodą 15-procentowej średniej obciętej wyniosła 3,1 proc. wobec 3,3 proc. w maju.
Spokojnie, inflacja jest pod kontrolą?
Mimo że patrząc na całą UE, można odnieść wrażenie, że ceny w Polsce szaleją, nasz bank centralny od kilku miesięcy uspokaja, że sytuacja jest pod kontrolą. Zdaniem speców ze Świętokrzyskiej Polacy nie powinni się martwić drożyzną, a podwyżki stóp procentowych, które w normalnych warunkach ograniczają popyt i wzrost cen, w najbliższym czasie nie będą miały miejsca.
Ale to tylko jedna strona medalu. Bo otrzymywaniu najniższych w historii stóp procentowych towarzyszy też niespotykany wzrost zadłużenia.
Wiosną Ministerstwo Finansów podało prognozy, z których wynika, że do końca 2021 r. oficjalny dług Polski wzrośnie o 433 mld zł. Astronomiczna kwota i jak zawsze w przypadku finansów publicznych mocno abstrakcyjna. Ale jeśli powiem, że 2021 i 2022 r. dług Polski wzrośnie o tyle samo, co w całej minionej dekadzie, to ogarnięcie mniej więcej, z czym mamy do czynienia.
Na dodatek rosnący dług przy niskich stopach to pułapka. Każda ich podwyżka oznaczać będzie, że rząd będzie musiał wyłożyć więcej pieniędzy na wypłatę odsetek, a więc zadłużenie będzie jeszcze wyższe.
Dla rządu lepiej będzie, gdy stopy pozostaną niskie, na rynku będzie dużo kasy, a inflacja będzie względnie wysoka. Rosnące ceny to wyższe wpływy do budżetu z podatków, przede wszystkim z VAT, ale też akcyzy, a jeśli do tego dochodzi presja na podwyżki płac, a dochodzi, bo w sklepach jest coraz drożej, to również z PIT, który wszyscy płacimy.
Jak długo potrwa ta dzika galopada cen? Wszystko wskazuje, że dopóki rząd nie opanuje sytuacji z długiem. A że to może potrwać – jeśli nie wydarzy się jakieś nieszczęście albo cud – to szykujcie się na długie i drogie miesiące.
Narodowy Bank Polski wyjaśnia w komunikacie, że wylicza cztery wskaźniki, by lepiej zrozumieć charakter inflacji w Polsce. Nic dziwnego, prawda?
Wskaźnik CPI pokazuje średnią zmianę cen całego, dużego koszyka dóbr kupowanych przez konsumentów. Przy wyliczaniu wskaźników inflacji bazowej analizie są poddawane zmiany cen w różnych segmentach tego koszyka. To pozwala lepiej identyfikować źródła inflacji i trafniej prognozować jej przyszłe tendencje
– przekonuje bank centralny w komunikacie.
NBP dodaje, że inflacja bazowa pozwala określić, w jakim stopniu inflacja jest trwała, a w jakim jest kształtowana przez krótkotrwałe zmiany cen wywołane nieprzewidywalnymi czynnikami. Analitycy najczęściej odwołują się do danych bez żywności i energii.
W tym wypadku odczyt pokazuje, jak zachowują się ceny, na które polityka prowadzona przez bank centralny ma największy wpływ.
Ceny energii, w tym paliw, są ustalane nie na rynku krajowym, lecz na rynkach światowych, czasem również pod wpływem spekulacji. Ceny żywności w dużej mierze zależą m.in. od pogody i bieżącej sytuacji na krajowym i światowym rynku rolnym
– zaznacza NBP.