Inflacja to już nie problem, spójrzcie na dane o bezrobociu
Coś się psuje. I to szybciej, niż przypuszczali ekonomiści. Dane z rynku pracy za czerwiec 2025 roku wyraźnie to pokazują – a nie chodzi tylko o to, że bezrobocie wzrosło. Chodzi o to, że wzrosło wbrew sezonowi, wbrew oczekiwaniom i wbrew logice cyklu gospodarczego, który – teoretycznie – wszedł właśnie w fazę stabilizacji.

GUS poinformował, że stopa bezrobocia rejestrowanego w czerwcu wzrosła do 5,2 proc. To o 0,2 pkt proc. więcej niż miesiąc wcześniej i aż 0,3 pkt proc. więcej niż przed rokiem. Tak źle nie było od dawna.
Dane napływające z rynku pracy zaskoczyły ekonomistów.
Według wstępnych danych MRPiPS wzrosła w czerwcu o 0,1 pkt. proc. do 5,1 proc., całkowicie przeciwko wzorcowi sezonowemu i oczekiwaniom (zakładającym spadek do 4,9 proc.) – zauważyli jeszcze przed publikacją GUS.
Rzeczywistość okazała się gorsza niż pesymistyczne szacunki resortu pracy.

Rosnąca stopa bezrobocia to nie największe zmartwienie
Problem nie dotyczy tylko poziomu bezrobocia, ale przede wszystkim jego struktury. Jak wynika z ostatnich danych Eurostatu, Polska odnotowała najwyższy w całej Unii Europejskiej wzrost bezrobocia osób do 25. roku życia. W maju wskaźnik ten sięgnął 13,5 proc., rosnąc aż o 2,9 pkt proc. w ciągu roku. To zmiana o 27,4 proc. w górę. Czyli jedno pokolenie właśnie traci grunt pod nogami.
Jednocześnie w firmach obserwujemy odwrotny trend – rośnie zapotrzebowanie na pracowników tymczasowych. Z badania Tikrow wynika, że aż 73 proc. firm planuje w trzecim kwartale zatrudniać na dniówki, głównie ze względu na urlopy etatowców, ale też – i to ważniejsze – z powodu wysokich kosztów pracy. To znak, że tradycyjny etat stał dla pracodawców za drogi. Elastyczność wypiera stabilność.
Więcej wiadomości w Bizblogu z rynku pracy
Ekonomiści: czas zadbać o PKB
Sytuacja na rynku pracy zaczyna przypominać wnioski z raportu Baker Tilly TPA Index. Ekonomiści piszą w nim o „strukturalnym chłodzeniu rynku pracy”, które w ich ocenie prowadzi do spowolnienia wzrostu płac i zmniejszenia presji popytowej w gospodarce.
Dr Marcin Mazurek z mBanku zauważa, że „procesy inflacyjne wyraźnie wygasają”.
Nasze główne zainteresowanie przenosi się obecnie na wzrost, a nie na inflację – podkreśla.
To punkt widzenia ekonomisty. Dla Kowalskiego ważniejszy od kulejącego PKB będzie brak poczucia stabilności i ryzyko utraty pracy.
Kowalski: co z moją pracą
Bezrobocie wzrosło w sezonie, młodzi wypadają z rynku, firmy rezygnują z etatów, pracownicy coraz częściej muszą godzić się na pracę dorywczą. To jeszcze nie kryzys. Ale chyba kończy się przekonanie, że mamy silny rynek pracownika. Teraz dane z urzędów pracy będą równie uważnie śledzone jak wcześniej wskaźniki inflacji.