Statystyki bezrobocia możemy wywalić do kosza. Nikt w Polsce nie jest tego w stanie ogarnąć
Jaką mamy w Polsce stopę bezrobocia? Precyzyjnej odpowiedzi na to pytanie, nie poznaliśmy nigdy, bo każdy sposób jej pomiaru ma wady. Ale teraz jest on jeszcze trudniejszy niż zazwyczaj. Odkąd nad Wisłę nadciągnęły miliony uchodźców, dane podawane przez GUS możemy zbywać ironicznym uśmieszkiem.
Ministerstwo Pracy podało na początku marca, że w lutym stopa bezrobocia wyniosła 5,5 proc., a w urzędach pracy na znalezienie zatrudnienia czekało 923 tys. osób. Resort wychodzi z założenia, że Polacy zarejestrowani w pośredniakach to aktywni poszukiwacze pracy.
Czy tak rzeczywiście jest?
No średnio. Pamiętajmy, że część osób zaciąga się na listę bezrobotnych wyłącznie ze względu na zasiłek lub ubezpieczenie społeczne. Albo i jedno i drugie. Inna część znowu do urzędu pracy nigdy nie pójdzie, bo odstraszają ją formalności i dość niewyględny poziom ofert zatrudnienia.
Nieco więcej światła rzuca Badanie Aktywności Ekonomicznej Ludności (BAEL), które jest badaniem ankietowym. Ma ono ten plus, że poza osobami aktywnie poszukującymi pracy wyłapuje też te, które pracy nie mają i nie zamierzają jej szukać. Z drugiej strony - publikacja ma miejsce tylko raz na kwartał.
Czytaj także: Bon na zasiedlenie. Kto może go otrzymać?
GUS nie ogarnia
No właśnie analitycy banku Pekao SA wskazują, że Główny Urząd Statystyczny zaczął mieć poważne problemy z policzeniem odsetka bezrobotnych już po 2014 r., od momentu, gdy pracownicy z Ukrainy zaczęli masowo nadciągać na polski rynek pracy.
Dlaczego? Bo żeby ustalić jaki procent osób nie pracuje, trzeba wiedzieć, ilu pracowników jest na rynku pracy. A to nie jest takie proste. BAEL ich nie wychwytuje. Zdaniem ekspertów, dzieje się tak dlatego, że pracownicy z Ukrainy nie mają zazwyczaj polskiego meldunku i nie są losowani do próby badawczej.
Teraz będzie jednak jeszcze trudniej.
Uchodźcy z Ukrainy nie zwiększą istotnie liczby bezrobotnych, ponieważ nie zarejestrują się jako bezrobotni. Teoretycznie mogą, ale bardzo rzadko to robią. I trudno im się dziwić. Zasiłku dla bezrobotnych i tak nie dostaną a ubezpieczenie zdrowotne już mają
– kwitują analitycy Pekao SA