REKLAMA

Ikea ostro zamieszała. Dla jednych klientów szałowe promocje, dla innych podatek. I to jaki!

Szwedzka sieć wyręcza polityków i wprowadza redystrybucję dóbr. Mniej zamożni klienci mają dostać szałowe promocje. Dla tych bogatszych, którym ekoskóra pachnie taniością, Ikea ma natomiast złe wieści: zapłacicie zdecydowanie więcej niż dotychczas. A wszystko po to, by ogólny bilans zysków sklepu się zgadzał.

Ikea ostro zamieszała. Dla jednych klientów szałowe promocje, dla innych podatek. I to jaki!
REKLAMA

Podatek od luksusu mógłby zostać wprowadzony nawet dzisiaj. Być może kojarzycie awanturę, jaka rozpętała się, gdy bloger modowy Jakub Roskosz wrzucił do sieci zdjęcie zegarka wartego 1,4 mln zł? W komentarzach praktycznie z miejsca pojawiły się głosy, że taka ekstrawagancja powinna zostać dodatkowo opodatkowana, bo wyrzucenie takich pieniędzy na czasomierz, który wyświetla mapę nieba i fazy księżyca, to nic więcej jak epatowanie przepychem.

REKLAMA

Internauci od razu wpadli na kilka pomysłów, w jaki sposób można byłoby lepiej zagospodarować tę kasę. Przede wszystkim, wskazywali, skoro kogoś stać na drogie rzeczy, to powinien wpłacić sowitą daninę na rzecz usług publicznych.

Te, jak wiadomo, opłaca się z naszych podatków

Wniosek? Potrzebna nam jest jakaś forma podatku od luksusu, bo zwykły 22 proc. VAT to w takim przypadku śmiech na sali.

Oczywiście po chwili głos zabrała druga strona tłumacząc, że to, jak bogaci ludzie wydają swoją kasę jest wyłącznie sprawą ich samych. Nie ma też żadnych przeciwwskazań, by osoby, które jojczą na rozmach milionerów same dorobiły się dużych pieniędzy i zamiast wydawać je na zbytki, poświęciły się pomaganiu potrzebującym. Dyskusja z cyklu klasyk klasyków. Argumenty padające ze strony obrońców i przeciwników kupowania drogich rzeczy można było przewidzieć jeszcze zanim się pojawiły.

Dlaczego jednak o tym wspominam? Echo, jakim odbiła się w social mediach ta inba, pokazuje, że wojna i rosnące problemy gospodarcze Europy sprawiły, że epatowanie bogactwem dla samego epatowania zaczyna coraz bardziej wkurzać tzw. opinię publiczną. Jestem ciekaw, czy jakieś państwo zdecyduje się w najbliższym czasie wprowadzić podatek od luksusu, dając sygnał, że milionerzy powinni być bardziej solidarni ze społeczeństwem.

Na taki pomysł wpadła Ikea

Nie ma w niej jednak grama jakiegokolwiek zaczadzenia ideologicznego. To czysta kalkulacja. Producent do wniosku, że skoro ceny frachtu się ustabilizowały, a dostawy towarów nie są już tak zagrożone jak w trakcie pandemii, to można poluzować politykę cenową i sypnąć obniżkami. Ale nie dla wszystkich, dostaną je głównie nabywcy najtańszych mebli.

Ikea doszła do wniosku, że na piedestale postawi wolumen sprzedaży, a żeby sprzedawać dużo, to nabywców musi być stać na zakupy. Firma zjeżdża z marży i kusi klientów „atrakcyjnymi produktami w najniższej możliwej cenie".

W takich czasach nasz model biznesowy przynosi owoce

– tłumaczy Tolga Oncu, szef sprzedaży detalicznej w Ingka Group, właścicielu marki Ikea.
REKLAMA

Szwedzi chcą sobie zrekompensować te obniżki, dojąc bogatszych konsumentów, którym zamarzyła się na przykład skórzana sofa. Tu marże pójdą zdecydowanie w górę. Prywatna firma wprowadziła zatem socjal na własną rękę - upusty dla ogółu sfinansują klienci z wypchanymi portfelami.

Ciekawe, jak przełoży się to na wyniki finansowe Ikei i czy jej śladem podążą kolejne firmy. Jeżeli tak to wywróci to całą dotychczasową oś sporu do góry nogami. Lewica będzie zdezorientowana, bo znienawidzony przez nią kapitalizm uznał, że redystrybucja jest dla niego opłacalna. Prawica zawyje pewnie za to ze złości, bo Ikea to niby prywatna firma i może robić co chce, ale łupienie bogatych, by oddać biednym to przecież w jej mniemaniu czysty komunizm. Nie wiem jak rozwiązać ten problem. Może po prostu trzeba przestać myśleć etykietkami?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA