REKLAMA

Gdzie są moje pieniądze? Przedsiębiorcy miesiącami czekają na to, co im się należy

Właściciele jednoosobowych działalności gospodarczych są w kropce. Zatory płatnicze i zamrożone pieniądze skutecznie podcinają im skrzydła. Liczone w tygodniach lub nawet w miesiącach oczekiwanie na pieniądze szczególnie dotyka mikrofirmy, które ze względu na małą skalę swojej działalności, nie mogą rekompensować takich opóźnień wpływami z innych kontraktów.

Gdzie są moje pieniądze? Przedsiębiorcy miesiącami czekają na to, co im się należy
REKLAMA

Pieniądze zamrożone w fakturach są zmorą przedsiębiorców. Jedynie co czwarta mikrofirma w Polsce (25 proc.) może się tym nie przejmować, bo nie czeka na płatności dzięki temu, że za gotówkę rozlicza się z klientami - wynika z badania NFG „Barometr wydatków firmowych”.

REKLAMA

Kondycja finansowa mikrofirm w Polsce

W Polsce jest ok. 2,2 miliony mikrofirm. To ok. 97 proc. wszystkich przedsiębiorstw niefinansowych w naszym kraju. I prężnie działają - zatrudniają 4,2 miliona pracowników, z którymi wytwarzają 30 proc. PKB. Dlatego też ich kondycja finansowa jest kluczowa dla całej gospodarki. Z najnowszego badania wynika, że jest całkiem nieźle:

  • 53,9 proc. mikrofirm ocenia swoją stabilność finansową jako „zdecydowanie dobrą” lub „raczej dobrą”,
  • 14,6 proc. jest przeciwnego zdania i uważa, że jest „raczej źle” lub „zdecydowanie źle”.

Jednak inaczej wyglądają nastroje jednoosobowych działalności gospodarczych pod kątem kluczowych sektorów gospodarki. Na przykład działający w handlu mikroprzedsiębiorcy narzekają najwięcej przez malejącą konsumpcję, wysokie koszty działalności, bardzo długie terminy płatności na fakturach, zatory płatnicze i wzajemne zadłużenie w tym sektorze. Ich negatywne nastroje widać w wynikach badania: co piąty źle ocenia swoją kondycję biznesową, a tylko co drugi może wypowiedzieć się o niej pozytywnie.

Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej, wskazuje, że suma przeterminowanych zobowiązań finansowych w branży handlowej wynosi niemal 2,2 mld zł, co czyni ten sektor najbardziej zadłużoną gałęzią polskiej gospodarki.

Ponad połowę tej kwoty stanowi zadłużenie jednoosobowych działalności gospodarczych. Już niemal co trzecie przedsiębiorstwo wpisane do KRD to JDG – zauważa.

I zwraca uwagę, że w branży handlowej częstym zjawiskiem jest wstrzymywanie zapłaty w oczekiwaniu na pieniądze od kontrahenta.

W efekcie mamy tu jeden z najwyższych wskaźników wzajemnych długów branży, które obecnie wynoszą ponad 300 mln zł, a długi samych hurtowni, którym nie płacą detaliści czy przedsiębiorcy z innych sektorów, to już ponad miliard złotych - dodaje Łącki.

Ale nie tylko w tym sektorze są pesymiści. Zaraz po handlu można znaleźć ich wśród mikrofirm z branży usługowej (15 proc. negatywnych odpowiedzi) i budowlanej (14 proc. negatywnych odpowiedzi). Przy czym branża usługowa ma jednak dużo, bo prawie 2/3, pozytywnych wskazań.

Z kolei najmniej powodów do niezadowolenia pod względem kondycji finansowej mają przedsiębiorcy z branży transportowej i produkcyjnej. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że panuje w nich umiarkowany optymizm.

Zlecenie wykonane, zapłaty nie ma

Klasyczną formą rozliczenia pomiędzy przedsiębiorstwami jest kredyt kupiecki, który często powoduje, że przedsiębiorcy muszą czekać wiele tygodni, a nawet miesięcy na pieniądze od kontrahentów, mimo że sami już dawno wywiązali się z umowy. Dla mikrofirm to często być, albo nie być, bo nie mogą rekompensować takich opóźnień wpływami z innych kontraktów, których realizują zdecydowanie mniej niż małe, średnie czy duże firmy.

Nasze badanie pokazuje, że zdecydowana większość, bo aż trzy czwarte jednoosobowych działalności gospodarczych, nie może natychmiast dysponować pieniędzmi pochodzącymi ze zrealizowanych zleceń, ponieważ rozlicza się z klientami za pomocą faktur z odroczonym terminem zapłaty. Jedynie 26 proc. mikroprzedsiębiorców pobiera gotówkę, więc nie ma aktualnie nieopłaconych faktur - mówi Emanuel Nowak, ekspert firmy faktoringowej NFG.

I wskazuje, że co trzecia mikrofirma oczekuje na zapłatę do 5 tys. zł., a kolejne 29 proc. ma „w poczekalni” faktury sięgające 30 tys. zł. Natomiast co dziewiąta firma posiada w „zamrożeniu” jeszcze większe sumy pieniędzy.

To bardzo dużo jak na jednoosobową działalność gospodarczą, której właściciel musi przecież opłacać bieżące rachunki, zamawiać towar i ponosić koszty prowadzenia biznesu. A jeśli do tego dojdą jeszcze opóźnienia w płatnościach, to utrzymanie płynności finansowej staje się ogromnym problemem przedsiębiorstwa – zwraca uwagę Nowak.

Gdy nie ma kasy, zaczynają się cięcia

W przypadku mikrofirm, w których zjawisko opóźnień w płatnościach spowodowane jest głównie przez zatory płatnicze, ich właściciele są zmuszeni do cięcia kosztów. Z czego najczęściej rezygnowały mikroprzedsiębiorcy?

  • 41 proc. zrezygnowało z zakupów firmowych w ciągu ostatnich 12 miesięcy,
  • 40 proc. z wydatków na reklamę i marketing,
  • 39 proc. z wydatków na sprzęt elektroniczny,
  • 33 proc. z wydatków na kursy i szkolenia,
  • 8 proc. obcięło nakłady na surowce i półprodukty potrzebne do działalności produkcyjnej.

Zdaniem Emanuela Nowaka, taka rezygnacja z kluczowych wydatków to jedynie pozorne oszczędności dla firmy.

REKLAMA

Powszechnie wiadomo przecież, że reklama i marketing są narzędziami wspierającymi sprzedaż. Paradoksalnie więc, rezygnacja z nich, przypomina piłowanie gałęzi, na której siedzimy. Podobnie kursy i szkolenia podnoszące kwalifikacje załogi, dzięki którym zwiększamy jakość naszych usług i konkurencyjność na rynku – mówi.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA