REKLAMA

Putin nie odciął Europy od gazu, ale Bruksela i tak wdraża plan awaryjny. Polska już protestuje

Mimo sugestii, że dostawy nie zostaną wznowione, Gazprom odkręcił w czwartek kurek i rosyjski gaz znowu płynie do Europy. W reakcji na gierki Kremla Bruksela proponuje, by kraje członkowskie zredukowały zużycie gazu ziemnego. Ale to bardzo nie podoba się Warszawie, która zarzuca Komisji Europejskiej przekraczanie kompetencji.

gaz-ziemny-rzad-transformacja-energetyczna
REKLAMA

Przez Nord Stream 1 znowu płynie gaz, ale ostatnie dni było bardzo nerwowe. Tranzyt surowca przez gazociąg pod Bałtykiem stanowi ponad jedną trzecią eksportu gazu z Rosji do UE. Ostatnio trudno było z góry zakładać, czy po oficjalnej, corocznej przerwie konserwacyjnej, trwającej od 11 do 21 lipca, Gazprom odkręci kurek z gazem, czy może spełni wcześniejsze groźby i dostaw surowca do Europy nie wznowi.

REKLAMA

Taka odpowiedź Kremla na unijne sankcje, jak wskazuje wielu ekonomistów, mogłaby mieć fatalne skutki dla gospodarki całej UE. Na dzień przed zakończeniem zaplanowanych prac technicznych oliwy do ognia dodatkowo dolał Putin. Po wizycie w Teheranie, w trakcie spotkania z dziennikarzami, rosyjski dyktator sugerował dalsze kłopoty techniczne w gazociągu Nord Stream 1 i zapowiadał wysłanie kolejnej turbiny do serwisu 26 lipca. 

Gaz ziemny: dostawy przez Nord Stream 1 pomniejszone

Po nerwowym oczekiwaniu okazało się, że gaz przez Nord Stream 1 w kierunku Europy znowu płynie. 

Wznowienie dostaw potwierdziła austriacka spółka paliwowo-energetyczna OMV. Gazprom miał dać wcześniej znać, że wznowi dostawy gazu na poziomie 50 proc., czyli tyle ile przed rozpoczęciem przerwy konserwacyjnej 11 lipca.

Przypomnijmy: Gazprom całkowicie zakręcił kurek dla Polski, Bułgarii i Finlandii, bo kraje odmówiły zapłaty w rublach. Potem o wstrzymaniu dostaw informowała m.in. duńska spółka Orsted. Następnie Włosi zauważyli pomniejszenie tranzytu surowca o ok. 15 proc. W końcu Gazprom ściął dostawy gazu przez Nord Stream 1 o 40 proc. Teraz po zakończeniu przerwy technicznej wraca do tych pomniejszonych już poziomów.

Europa ratunek widzi tylko w magazynach gazu

Ze względu na wcześniejsze manipulacje Gazpromu z dostawami gazu, które tak po prawdzie rozpoczęły się już w zeszłoroczne letnie wakacje, Bruksela postanowiła działać. Najpierw na mocy rozporządzenia KE wskazano że europejskie magazyny gazu powinny być wypełnione co najmniej w 80 proc. przed tegoroczną zimą i w 90 proc. przed kolejnymi sezonami zimowymi. Niemcy, którzy są mocno uzależnieni od gazu z Rosji, poszli nawet o krok dalej. Wprowadzili zasadę, wedle której magazyny gazu muszą być wypełnione w 80 proc. do 1 października i w 90 proc. do 1 listopada.

Ale ostatnie wyczekiwania na ruch Gazpromu też nie zostają bez echa. Bruksela zdaje sobie sprawę, że Rosja w każdej chwili może zdecydować o kolejnym ograniczeniu dostaw do Europy. Zwłaszcza że z ostatnich prognoz organizacji operatorów gazowych ENTSOG wynika, że w przypadku odcięcia gazu z Rosji w lipcu – na początku jesieni magazyny państw UE będą wypełnione tylko na poziomie 65-71 proc., a więc poniżej oczekiwanych 80 proc.

Dlatego najnowszy plan KE zakłada m.in. wprowadzenie obowiązkowej obniżki temperatury w budynkach publicznych do 19 st. C. Zalecana jest również kampania mająca za zadanie wypromować obniżenie temperatury w mieszkaniach o 1 stopień. Przede wszystkim jednak Bruksela stawia na redukcję zużycia gazu. W okresie od 1 sierpnia 2022 r. do 31 marca 2023 r. państwa członkowskie miałyby zmniejszyć swoje zużycie gazu o 15 proc. 

REKLAMA

Kraje członkowskie do końca września powinny zaktualizować krajowe plany awaryjne. A potem miałyby co dwa miesiące składać raport z postępów w redukowaniu zużycia gazu. Mowa jest też o tzw. gazie solidarnościowym, który miałby być dostarczany w razie potrzeby między sąsiadującymi ze sobą krajami, do czego niezbędne byłyby nowe, dwustronne umowy. Takie rozwiązania nie podobają się w Warszawie. Polski rząd uważa, że wszystko powinno odbywać się na zasadzie dobrowolności. Inaczej, jak przekonują ministrowie premiera Mateusza Morawieckiego, KE znowu będzie działać poza swoimi kompetencjami. 

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA