Czy łupki to sposób na uniezależnienie się od rosyjskiej energii? Ekspert wyjaśnia
Czy Polska może odciąć się od rosyjskiej energii też dzięki łupkom? Zdaniem profesora Stanisława Nagy z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie jeszcze jest za wcześnie, sytuacja w Europie jest zbyt mało stabilna w zakresie możliwości rozwoju rynku gazu w tym rejonie (a także na świecie), żeby podejmować takie decyzje. Ale to nie jest wykluczone w następnych latach. Sytuacja geopolityczna, jak i energetyczna wszak zmienia się jak w kalejdoskopie.
Fala odchodzenia od rosyjskiej energii już tak przybrała na sile, że w Wielkiej Brytanii na poważnie rozważają powrót do szczelinowania i poszukiwania gazu łupkowego. Jeszcze dekadę temu Polska miała szansę stać się potęgą surowcową, bo szacowano, że u nas złoża łupków są naprawdę pokaźne. Ale w kilka lat zapał zniknął, zagraniczne firmy zakończyły odwierty i zakończyły działalność poszukiwawczą. Nie wiadomo do końca, jakie są w Polsce zasoby gazu niekonwencjonalnego. Poszukiwania zakończono wcześnie, zaledwie po kilkunastu zabiegach szczelinowania.
Do tej pory nie mamy pełnej informacji NA TEMAT wyników rozpoznania geologicznego. Prezentowane dane nie przedstawiały się tak korzystnie, jak te pochodzące z Teksasu czy Pensylwanii. Jest też faktem, że sytuacja taniejącego gazu, jak i niepewnego otoczenia regulacyjnego nie przyczyniła się do kontynuacji prac rozpoznawczych.
Ekspert dodaje, że teraz jest jeszcze za wcześnie, żeby podejmować decyzję o powrocie do poszukiwań gazu ze złóż niekonwencjonalnych. Ale nikt nie może z całą pewnością stwierdzić, że tak się nie stanie, np. w części basenu bałtyckiego. Trudno dzisiaj wskazać jak będzie wyglądał system energetyczny po wojnie na Ukrainie. Założyć należy, że sytuacja możliwych cen i podaży gazu może się zdecydowanie poprawić po zakończeniu nowych inwestycji w zakresie budowy terminali LNG w Europie.
Gaz łupkowy w Polsce? Jeszcze nie teraz
Różnie do tej pory bywało z tym gazem łupkowym w Polsce. Najbardziej optymistyczne szacunki Polskiego Instytutu Geologicznego mówiły o złożach o objętości nawet 1,9 bln m3. Amerykanie jeszcze wyżej ustawili poprzeczkę i powiedzieli, że w naszym kraju łupkowe złoża liczą aż 5,3 bln m3. W połowie ubiegłego roku wiceminister klimatu i środowiska, a także Główny Geolog Kraju Piotr Dziadzio stwierdził, że najnowsze szacunki mówią o złożach pomiędzy 190 a 260 mld m3. Ale prawda jest taka, że to wszystko mniej lub bardziej precyzyjne strzały. Porządnej, zleconej przez państwo analizy, ciągle nie ma. Teraz w PGNiG bardziej tematem nr 1 jest połączenie z Orlenem. A też do tej pory nic się nie zmieniło, żeby łupki stały się nagle opłacalne. Już w 2019 r. Piotr Woźniak, prezes PGNiG, bardzo słabo oceniał szansę na powrót do tego tematu.
Na wątpliwą opłacalność pozyskiwania gazu łupkowego zwraca uwagę też prof. Stanisław Nagy. Przypomina przy okazji, że w ostatnim czasie cena gazu kupowanego spotowo na giełdzie w Rotterdamie osiągnęła cenę znacznie odbiegająca od cen z roku 2019, czy nawet sprzed roku 2013, czyli nawet powyżej 1000 euro za 1000 Nm3. Chwilowa cena gazu zbliżyła się nawet do 3900 euro na 1000 Nm3 (7 marca 2022 r.).
Polski gaz droższy niż w Stanach Zjednoczonych
Przypomnieć należy, że aktualnie średnia cena gazu w Teksasie (Henry Hub) oscyluje w ok. 170 dół na 1000 Nm3. Wcześniejsze szacunkowe wyliczenia wykonane w AGH (przy założeniu wydobycia początkowego wydobycia z odwiertu na poziomie zbliżonym do uzyskanych w USA) wskazywały, że w Polsce wydobycie 1000 m3 gazu łupkowego może kosztować ok. 400 dol.
Nie ma sensu zamykać na stałe tych drzwi, ale otwieranie ich teraz jest po prostu zdecydowanie przedwczesne. To się kiedyś jednak może zmienić
– zaznacza prof. Stanisław Nagy.
W Europie zabraknie gazu w sezonie grzewczym
Ekspert z AGH nie ma też dobrych wieści, jeżeli chodzi o rozpoczynający się zwykle w październiku sezon grzewczy. Jego zdaniem Europie może zabraknąć co najmniej 50 mld m3 gazu ziemnego, gdyby wprowadzono pełne embargo na zakup rosyjskiego gazu.
A jak na to jest przygotowana Polska? Piotr Naimski, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej, przekonywał ostatnio w RMF, że całkiem nieźle.
PGNiG jest do tego przygotowany. Ma portfel kontraktów, które zastąpią rosyjskie dostawy
– zapewnia Naimski.
W kwestii szybkiego zwiększenia możliwości rozładunku dodatkowego gazu LNG prof. Stanisław Nagy zwraca uwagę, że trwają prace nad budową trzeciego zbiornika w Świnoujściu i drugiego stanowiska do rozładunku. Zauważa, że zapowiadany pływający terminal LNG w Gdańsku ma być rozbudowany do przyjmowania dostaw nawet 6 mld m3 gazu, ale nastąpi to najwcześniej po 2026 r. Przypomina, że terminal LNG w Świnoujściu jest wykorzystywany w ostatnim okresie w sposób optymalny tzn. w ok. 80 proc. w odniesieniu do projektowanej nominalnej mocy regazyfikacyjnej.
Zdecydowanie jednak największą różnicę ma zrobić gazociąg Baltic Pipe, który ruszy w październiku, ale pełną przepustowość (10 mld m3) ma osiągnąć na początku 2023 r.