REKLAMA

Frankowicze mogą pozwać Skarb Państwa. Sąd w Warszawie zaprasza

Trochę to trwało, bo aż cztery lata zajęły dywagacje, czy taki pozew zbiorowy w ogóle jest możliwy. Jest. I to się właśnie dzieje. Sąd wyznaczył termin, w którym każdy frankowicz może dołączyć do pozwu o ustalenie, że to państwo polskie zaniedbało swoje obowiązki, wiedziało o ryzyku i nie zrobiło nic, by chronić konsumenta.

frankowicze pozwy przeciwko bankom
REKLAMA

A więc, o ile dotąd takie straszaki o składanych pozwach przeciw Skarbowi Państwa można było odkładać miedzy bajki, bo pozew każdy i o wszystko może wpłynąć, co nie znaczy, że sąd się sprawą zajmie, o tyle teraz już zrobiło się naprawdę poważnie. Sąd Okręgowy w Warszawie właśnie opublikował wezwanie, zgodnie z którym każdy frankowicz, a raczej kredytobiorca walutowy, może przystąpić do pozwu zbiorowego przeciwko państwu polskiemu za brak ochrony. Każdy, kto zawarł z bankiem umowę kredytową zawierającą klauzulę przeliczeniową, a kwota kapitału lub kwota pozostała do zapłaty wyrażona była w złotych i uzależniona od waluty obcej - najczęściej od franka, ale mieliśmy też przecież pewien portfel kredytów w euro.

Od momentu tego wezwania sądu, kredytobiorcy chcący się przyłączyć, mają trzy miesiące, a w grupie, która zebrała się przeciw Skarbowi Państwa jest już na starcie 370 osób. Robi się ciekawie.

REKLAMA

Ile można dostać odszkodowania?

Pozew, o którym mowa, dotyczy odpowiedzialności odszkodowawczej Skarbu Państwa, ale to nie znaczy, że każdy, kto do niego przystąpi, w razie wygranej otrzyma odszkodowanie. Sąd na koniec uzna jedynie, czy instytucje państwa są winne czy nie i czy Skarb Państwa zostanie obciążony odszkodowaniami. Jednak by je uzyskać, każdy uczestnik pozwu zbiorowego będzie musiał złożyć osobny pozew indywidualny o ustalenie wysokości tego odszkodowania. 

I jeszcze smaczki - pozwane państwo polskie w tym przypadku reprezentują: prezes UOKiK, szef Kancelarii Premiera, wojewoda mazowiecki i KNF. Będą się w trakcie procesu spowiadać pod gradem pytań, jako oskarżani o wyrządzenie kredytobiorcom krzywdy na zdrowiu, spowodowanie stresu w wielu rodzinach z powodu licytacji majątku, konieczności emigracji zarobkowej itp., bo ryzyko kursowe się zmaterializowało.

Politycy bardziej winni niż banki?

I tu natychmiast można powiedzieć, że przecież kredytobiorcy sami są sobie winni, że wystawili się na ryzyko walutowe - zaryzykowali i oberwali, a teraz, jeśli wygrają ten proces i Skarb Państwa naprawdę będzie musiał im wypłacać odszkodowania, będą one przecież wypłacane ze środków publicznych, a więc wszyscy Polacy, również ci, którzy bezpiecznie, ale drożej zadłużyli się w złotym, a nawet ci, których na kredyt hipoteczny w ogóle nie było stać.

Albo że to banki powinni wypłacać odszkodowania.

Ale przy tej okazji warto przypomnieć kilka faktów, bo to właśnie banki bardziej niż organy nadzorcze państwa, apelowały o ograniczenie kredytów walutowych, bo są zbyt ryzykowne:

  • w 2005 r. Związek Banków Polskich opublikował tzw. „Białą Księgę ZBP”, w której niektórzy prezesi banków mówili wprost: kredytów walutowych należy zakazać;
  • KNF w 2006 r. wydał Rekomendację S, w której bankom narzucono obowiązek, by klientowi w pierwszej kolejności oferować kredyt w złotym, a jeśli się jednak upiera, dopiero wtedy w walucie obcej, ale to tego musi mieć zdolność kredytową wyższą niż w przypadku wówczas droższego kredytu złotowego;
  • dopiero w 2013 r. znowelizowano Rekomendację S, zakazując zupełnie udzielania kredytów w walucie obcej, za wyjątkiem tych, którzy zarabiają w walucie kredytu.

Rok temu, informując o tym pozwie zbiorowym, pisałam, że w gronie pozwanych poza Skarbem Państwa powinien być jeszcze Klub PiS, bo do powyższego zestawu faktów należy dorzucić jeszcze to, że kiedy KNF ogłaszał Rekomendację S w wersji soft, a więc w 2006 r., PiS sprzeciwiał się temu, krzycząc, że to niemal łamanie praw człowieka.

Oficjalny komunikat Klubu Parlamentarnego PiS z 1 lipca 2006 r. brzmiał tak:

Klub Parlamentarny Prawo i Sprawiedliwość z niepokojem przyjmuje zalecenia Komisji Nadzoru Bankowego tzw. „Rekomendację S” wprowadzające ograniczenia w dostępności do kredytów walutowych, których głównym skutkiem będzie zmniejszenie możliwości nabywania przez obywateli (szczególnie przez młode osoby) własnych mieszkań.

W świetle takiej postawy polityków, serio można uznać, że to oni są bardziej winni tej frankowej awantury niż same banki.

Więcej o sprawach frankowych przeczytacie w tych tekstach:

Swoją drogą, elementem tego procesu będzie kwestia tego, czy frankowicze rzeczywiście ponieśli straty. Bo w międzyczasie wartość kredytowanych nieruchomości wzrosła, bo przez lata korzystali na zmienności kursu walutowego, płacąc wręcz niższe raty niż złotówkowicze.

REKLAMA

Ten proces to na pewno będzie widowisko, ale trzeba się uzbroić w cierpliwość, bo na wyrok przyjdzie nam poczekać pewnie kolejne cztery lata.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-03-27T22:19:00+01:00
Aktualizacja: 2025-03-27T03:50:00+01:00
Aktualizacja: 2025-03-26T14:20:00+01:00
Aktualizacja: 2025-03-26T13:03:00+01:00
Aktualizacja: 2025-03-26T09:53:27+01:00
Aktualizacja: 2025-03-26T04:56:00+01:00
Aktualizacja: 2025-03-25T22:05:00+01:00
Aktualizacja: 2025-03-25T20:00:00+01:00
Aktualizacja: 2025-03-25T08:55:00+01:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA