Frank po 5 zł już na stałe? Szwajcarzy przestraszyli się inflacji, cierpią na tym frankowicze
Szef szwajcarskiego banku centralnego użył swojego daru przekonywania, by umocnić franka. Niestety dla polskich frankowiczów finansista był tak samo skuteczny, jak w marcu - dwa tygodnie po agresji Rosji na Ukrainę. Cena franka znowu poszybowała. Powód? Szwajcarów wystraszyła rosnąca inflacja, która w kwietniu wyniosła... 2,5 proc.
Jeśli ktoś spodziewał się, że po histerycznej reakcji na wybuch wojny w Ukrainie kurs franka szwajcarskiego ochłonie i zacznie spadać, to będzie srogo zawiedziony. Ubiegłotygodniowy wyskok CHFPLN może okazać się zapowiedzią większych kłopotów, choćby dla frankowiczów.
Frank szwajcarski rekord pobił 7 marca, gdy po blisko 1,5-proc. rajdzie osiągnął poziom 5 zł (dokładnie: 4,99449 zł) i był to najwyższy poziom w historii. Władze monetarne z Berna zareagowały wówczas niezwłocznie, ostrzegając, że jeśli waluta, nad którą sprawują pieczę, będzie za bardzo szaleć, to są gotowi interweniować. Wystarczyła sama zapowiedź, bo od tamtej pory CHFPLN stracił ponad 10 proc.
Jednak w ubiegłym tygodniu jednak Thomas Jordan, szef Szwajcarskiego Banku Narodowego, użył swojego daru przekonywania, by franka umocnić. Niestety dla frankowiczów w Polsce był tak samo skuteczny jak dwa miesiące temu.
Szwajcarzy straszą polskich frankowiczów
Skąd ta nagła zmiana nastawienia? Otóż Szwajcarów wystraszyła rosnąca inflacja. W kwietniu jej dynamika sięgnęła 2,5 proc. Śmiesznie mało w porównaniu ze wzrostem cen w Polsce (12,4 proc.), prawda? A jednak w Bernie wolą dmuchać na zimne, bo to najwyższy poziom od kryzysu w 2008 r.
Nie jesteśmy zakładnikami… Mamy autonomiczną politykę monetarną z naciskiem na stabilność cen
– wypalił w środę Thomas Jordan.
Szef SNB dał w ten sposób do zrozumienia, że jeśli taka zajdzie potrzeba, czyli inflacja nadal będzie rosła, to nie będzie czekał na decyzję Europejskiego Banku Centralnego i podniesie stopy wcześniej. Dlaczego to takie ważne?
To wystarczyło, żeby jeszcze tego samego dnia, kiedy szef SNB zabrał głos, kurs CHFPLN zdrożał o 1,2 proc., a kolejnego dołożył blisko 5 proc. Maksimum CHFPLN osiągnął w czwartek koło południa, gdy za franka szwajcarskiego płacono 4,54149 zł.
Na początku bieżącego tygodnia frank jest wyraźnie tańszy, bo o ósmej w poniedziałek spadł nawet poniżej 4,84 zł, ale przed ubiegłotygodniowym wystrzałem kosztował o ponad 4 gr mniej. Na dodatek po „jastrzębiej” wypowiedzi Jordana złotemu będzie bardzo trudno przejść nagle do natarcia, by odrobić straty.
Szwajcarski Bank Narodowy podniesie stopy procentowe we wrześniu
Gdyby szwajcarski bank centralny, rzeczywiście zdecydował się na ruch w górę, byłaby to naprawdę duża rzecz. Ostatni raz stopy procentowe pod Alpami wzrosły szesnaście lat temu. Od kryzysu finansowego w 2008 r. SNB tylko je obniżał. W efekcie szwajcarskie stopy procentowe spadły do 0,75 proc., najniższego poziomu w historii.
Bartosz Sawicki z Cinkciarz.pl spodziewa się się, że łączna skala podwyżek wyniesie w Szwajcarii 75 punktów bazowych. Cykl najprawdopodobniej rozpocznie się we wrześniu, a zakończy w marcu 2023 r. Należy w związku z tym zapomnieć o znacznie niższym kursie franka w relacji do złotego.
Michał Stajniak z XTB uspokaja, że Szwajcarom nie zależy szczególnie na tym, żeby nagle doszło do napływu kapitału i skokowego potężnego umocnienia franka. Jego zdaniem podwyżka stóp procentowych jest możliwa, ale nie powinien być to ruch wyprzedzający w stosunku do EBC.
Frank szwajcarski straci, gdy do Polski popłyną miliardy z Krajowego Planu Odbudowy
Nie oznacza to jednak, że presja na CHFPLN będzie mniejsza.
Bartosz Sawicki ratunku dla frankowiczów upatruje w osiągnięciu porozumienia w sprawie Krajowego Planu Odbudowy i napływ do Polski środków unijnych.
Obawy o kondycję światowej gospodarki w połączeniu z rosnącym deficytem budżetowym w Polsce i gorszą niż w poprzednich latach sytuacją w bilansie płatniczym mogą nie pozwolić na zdecydowanie mocniejszy ruch.
W rezultacie kurs CHFPLN powinien spadać w dalszej części roku, ale trwała zniżka poniżej 4,25 wydaje się mało realna
– uważa analityk Cinkciarz.pl.