Producenci układów scalonych kolejny raz w tym roku podnoszą ceny chipów. Nie ma wątpliwości, że elektronika i wszystkie inne produkty oparte na chipach będą musiały podrożeć.
Światowy handel trzeszczy w szwach. Problemy z łańcuchem dostaw dotykają nawet takich gigantów jak producent butów i odzieży sportowej Nike. Morski transport kontenera z Chin do USA podrożał z 3 tys. do 15 tys. dolarów, a jego podróż trwa teraz 80, a nie 40 dni jak wcześniej. Fabryki zamykane są z powodu koronawirusa, a w Chinach zaczyna brakować prądu.
Złe informacje napływają także z Tajwanu. Tamtejsi dostawcy układów scalonych w czwartym kwartale 2021 roku podniosą ceny. O ile? To nie zostało jeszcze ustalone. Chipy będą drożeć, ponieważ rosną koszty produkcji oraz ceny materiałów – między innymi płytek PCB.
Co więcej, problemem staje się dostępność niektórych półproduktów. Na przykład z powodu przerwy w dostawie prądu, fabryki płytek w Suzhou i Kunshan w Chinach zostały zmuszone do zawieszenia produkcji od 26 do 30 września. A to tylko wierzchołek góry lodowej.
Seria podwyżek
Wzrost cen na układów scalonych jest dość niespodziewany. Główni gracze na rynku zapowiadali podwyżkę dopiero od pierwszego kwartału 2022 roku. Miesiąc temu TSMC powiadomiło klientów o około 20 proc. podwyżce cen chipów od 2022 r.
Ceny chipów rosną nieprzerwanie od 2020 roku. W tym roku, w kwietniu, odnotowaliśmy już serię podwyżek. Średnio wyniosły one 30 proc.
Co to oznacza dla klientów w sklepach? Oczywiście, nic dobrego, bo będzie drożej. Dodatkowo nikt nie mówi o zwiększonej produkcji. Dostępność niektórych produktów, jak kart graficznych czy konsoli do gier Xbox X albo PlayStation 5, wcale się więc nie poprawi. Trudno też liczyć na lepsze promocje na przykład na smartfony. Sytuacja na rynku, zmienić na lepsze ma się dopiero w 2023 roku.