REKLAMA

Wiele produktów zniknie z półek. Dyskonty robią nagły zwrot

Właściwie już dziś możecie zauważyć na zakupach, że na sklepowych półkach jest coraz mniej towarów. To nie przypadek ani chwilowy brak w dostawach, to celowa strategia dyskontów, które wzajemnie upuściły sobie trochę krwi podczas wojny cenowej wiosną, więc teraz próbują oszczędzać, ograniczając asortyment. Obrywają głównie marki własne.

Wiele produktów zniknie z półek. Dyskonty robią nagły zwrot
REKLAMA

Nie chodzi o to, że w Biedronce, Lidlu czy Aldim nie kupcie już ketchupu, chodzi o to, że zamiast mieć wybór pomiędzy pięcioma różnymi ketchupami, będziecie wybierać pomiędzy dwoma. Przy czym do tej liczby „dwa” się nie przywiązujcie, tak tylko strzeliłam.

REKLAMA

Ale właśnie o to chodzi - wybór w wielu kategoriach produktów ma być mniejszy i pod nóż pójdzie część produktów marek własnych, czyli najczęściej tych najtańszych - pisze „Rzeczpospolita”.

I to w sumie nawet zabawne, bo dotąd sprzedaż marek własnych rosła jak szalona, a w kwietniu pisałam wam, że nawet Ministerstwo Rolnictwa chciało wprowadzić przepisy, by ich sprzedaż ograniczyć. Dlaczego? Przeczytacie tu.

Ale MR jakoś w tej sprawie zamilkło, a dyskonty same robią to, do czego chciał je zmusić rząd, a one powinny głośno krzyczeć, że to skandal i się nie godzą.

Kochamy marki własne

Z tymi markami własnymi w sklepach to jest tak, że są one w Polsce bardzo popularne i jak pokazuje raport „CPS GfK. Private Brands 2023“, marki własne w 2025 r. miałyby stanowić 25 proc. sprzedaży dóbr szybko zbywalnych, czyli żywności czy chemii.

W 2023 r. sprzedaż marek własnych wzrosła niemal o jedną piątą, bo o 19 proc. i jest obecnie gdzieś na poziomie 22,6 proc. A na to jeszcze trzeba nałożyć deklaracje konsumentów, z których 27 proc. według GfK deklarowało kilka miesięcy temu, że w tym roku na marki własne wyda jeszcze więcej niż rok temu.

Nie ma się co dziwić, skoro tacy Francuzi ucierpieli z powodu inflacji mniej niż my, a u nich aż 49 proc. konsumentów deklaruje, że w tym roku będzie na marki własne wydawać więcej. 

Ale wracając do Polski, mamy dość kuriozalną sytuację, bo spokojnie ponad 20 proc. obrotów sklepów generują marki własne, a to nielegalne. Dobrze słyszeliście - nielegalne. Przepisy bowiem mówią, że sklep nie może z marek własnych mieć więcej niż 20 proc. obrotu. Tylko że nie ma sankcji, żeby te przepisy egzekwować, konieczny byłby pozew cywilny, a tego nikomu nie chce się robić. I tak to się kręciło.

Więcej wiadomości na temat zakupów można przeczytać poniżej:

Macie w sklepie za duży wybór

I to całkiem nieźle się kręciło. Teraz „Rzeczpospolita” pisze, że marki własne w Biedronce to 40 proc. sprzedaży, a w Aldim nawet ponad połowa.

Ba! Aldi jeszcze w lutym tego roku zapowiadał, że w ciągu najbliższych kilku lat produkty marek własnych będą stanowić w tej sieci ok. 80 proc. stałego asortymentu sieci. Ale to było zanim Lidl i Biedronka rozpętały wojnę cenową w walce o klientów wystraszonych, że powrót do wyższego podatku VAT na żywność da im się za bardzo we znaki.

I ta wojna właśnie spowodowała, że dziś dyskonty zmieniają strategię. Aldi zapowiedział niedawno, że będzie ciąć marki własne. To nie znaczy jeszcze, że będzie ich sprzedawał mniej - nadal mogą one generować duże obroty - to znaczy, że będzie sprzedawał mniej różnorodne produkty, czyli uprości ofertę. Z 600 marek własnych Aldi chce zejść do 140, może do 180. 

REKLAMA

Tą samą drogą, według „Rzeczpospolitej”, idą pozostałe dyskonty.

To nie znaczy, że będziemy przez to kupować drożej, to znaczy, że produkty niszowe wypadną z półek z i wszyscy z grubsza będziemy w dyskontach kupować to samo.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA