Polska pozwana za gospodarkę wodną
Zdaniem Fundacji “Rozwój TAK - Odkrywki NIE” dyrektywa wodna UE jest w Polsce traktowana po macoszemu. Dotyczy to głównie negatywnego działania na wody powierzchniowe przez nowe kopalnie węgla brunatnego. Wcześniej nikt na tego typu działania się nie zdecydował, dlatego nie do końca wiadomo, co może stać się w następstwach nadesłanej do Brukseli skargi.
Unijna Ramowa Dyrektywa Wodna (RDW) ma na celu chronić wodę. Od pewnych procedur przewidziane są odstępstwa. Zdaniem przedstawicieli Fundacji “Rozwój TAK - Odkrywki NIE” polski rząd miał się na nie bezzasadnie decydować głównie na potrzeby inwestycji węglowych. Tak się stało chociażby w przypadku nowej kopalni w Ościsłowie, czy Dębach Szlacheckich.
Dyrektywa wodna kosztem energetyki węglowej?
Gabinet Mateusza Morawieckiego uważa, że tego typu inwestycje wpisują się w zasadę zrównoważonego rozwoju i stanowią przykład zrównoważonej formy działalności człowieka. Ale reprezentujący organizację pozarządową „Rozwój TAK - Odkrywki NIE”, przy wsparciu prawnym Fundacji Frank Bold, twierdzą, że jest dokładnie odwrotnie.
Zarzucają naszym władzom: “ignorowania obowiązku szczegółowych i indywidualnych ocen dla poszczególnych odstępstw, nieprecyzyjnego i przestarzałego zdefiniowania tzw. „nadrzędnego interesu publicznego”, nieaktualnych szacunków kosztów energetyki węglowej i energetyki odnawialnej oraz chaosu pojęciowego i formalnego w Planach gospodarowania wodami uniemożliwiającego jakąkolwiek kontrolę prawidłowości przyznawania odstępstw dla kopalni węgla.”
Na rozpatrzenie skargi poczekamy co najmniej rok.
Skarga trafiła do Komisji Europejskiej w czerwcu. Jej analiza i zbadanie powinno nastąpić w ciągu najbliższych 12 miesięcy. Ale w tym przypadku cały proces może ulec wydłużeniu. Raz, że dyrektywa wodna jest dosyć skomplikowaną częścią unijnych regulacji, a dwa: skarga fundacji na rząd za nieprzestrzeganie tych konkretnych przepisów - jest swego rodzaju precedensem. jeszcze nikt wcześniej nie zdecydował się na ten krok. Stąd tak naprawdę dzisiaj nikt nie może z góry zakładać, ile czasu zajmie KE rozpatrywani skargi polskiej organizacji pozarządowej.
Ale dla ekologów ważniejsze jest to, że ta skarga wskazuje społeczne przebudzenie Polaków, których coraz częściej interesuje co ma powstać w ich sąsiedztwie i jak to będzie oddziałowywać tak na zdrowie, jak i środowisko.