REKLAMA

Polacy cieszą się z 3000 zł na węgiel jak dzieci. Wkrótce zacznie się płacz. Wspomnicie moje słowa

Siemianowice Śląskie, samo centrum Górnośląski-Zagłębiowskiej Metropolii. Już dawno tu nie ma kopalni i huty. Jest za to 18-dołkowe pole golfowe oraz znana i lubiana w całej Europie strzelnica myśliwska. Od nowego roku sprawdzam jakość powietrza w mojej dzielnicy w Michałkowicach. Powiedzieć, że jest źle, to jakby nic nie powiedzieć.

wegiel-cena-wegla-kraje-G7
REKLAMA

Jakość powietrza w ramach noworocznego postanowienia sprawdzam codziennie przed pracą około siódmej rano. I jeszcze ani razu przez cały styczeń, nie było dnia, żeby normy dla pyłów PM2.5 i PM10 nie były przekroczone o co najmniej 100 proc. jest codziennie. W ostatnich dniach robi się coraz gorzej. Normy dla PM10powoli dobijają do 100 proc., te dla PM2.5 zbliżają się za to coraz bardziej do poziomu 200 proc. 

REKLAMA

I tak głowię się od kilku dni, o co tutaj chodzi. Przecież od lat działa program Czyste Powietrze z solidnymi dotacjami, dzięki któremu moglibyśmy mieć już w Polsce święty spokój ze smogiem. Ale jakoś nie mamy. Czemu? Bo liczą się w pierwszej kolejności dobrej chęci i zysk polityczny. A w tak skonstruowanym rachunku politycy brudnego powietrza nie biorą pod uwagę.

Smog w Polsce kpi z rządowej inicjatywy

Pamiętam początki programu Czyste Powietrze. Liczby robiły wrażenie. Budżet w wysokości 103 mld zł i czas działania określony na 10 lat. Coś tam przebąkiwał Bank Światowy z Komisją Europejską, że bez włączenia w dystrybucję środków gmin i banków komercyjnych to się nie uda, ale wtedy nikt w Polsce tych ostrzeżeń nie brał za bardzo na poważnie. Liczyło się tylko to, że rząd w ten sposób rzucił przeciw smogowi konkretne środki. Wreszcie. 

Tymczasem mijają lata, a niewiele się zmieniło. Na nasze nieszczęście mechanizm przyznawania dodatku węglowego namnożył węglowe źródła ciepła. I w efekcie w całym kraju trzeba wymienić jeszcze prawie 3 mln kopciuchów.

Przyznam bez bicia, że do tej pory średnio to rozumiałem. Z jednej strony był rządowy program, a z drugiej liczba pieców węglowych i doniesienia o normach czystości powietrza przekraczanych o kilkaset, a nawet kilka tysięcy procent.. Ale tak źle jak w tym sezonie grzewczym chyba jeszcze nigdy nie było. 1000 proc. i więcej dla pyłów zawieszonych PM2.5 już nikogo nie dziwi. Nie tylko na południu Polski, ale na Mazurach i nad morzem również.

Możemy udawać, że program Czyste Powietrze działa. Tylko po co?

O co tu chodzi? Polacy bronią się rękami i nogami przed wymianą pieca węglowego? Przecież zwiększono dotacje. A może program Czyste Powietrze jest jednak mało rozreklamowany? Nie, to też nie to. Przecież w ostatnim tygodniu (od 14 do 20 stycznia) liczba złożonych wniosków prawie dobiła do 3000. A frekwencję na webinarze poświęconym nowym zasadom Czystego Powietrza chwalił ostatnio Andrzej Guła z Polskiego Alarmu Smogowego. 

Już pal licho, że frekwencja liczona od początku trwania programu Czyste Powietrze, czyli od września 2018 r. tak dobrze nie wygląda. Bo wychodzi na to, że w ciągu 4,5 roku złożono raptem ponad 543 tys. wniosków i wypłacono dofinansowanie w łącznej kwocie ok. 4,3 mld zł. Prawie w połowie okresu trwania programu zrealizowano zaledwie 4,1 proc. budżetu.

Wróćmy na chwilę do rekomendacji Banku Światowego i Brukseli. Tamtejsi analitycy wcześniej wyliczyli, że jeżeli ten program faktycznie ma poprawić jakość powietrza w Polsce, to rocznie musi być podpisywanych co najmniej 400 tys. umówi. Czyli teraz w sumie powinno zostać złożonych 1,8 mln wniosków, a jest ponad trzy razy mniej.

Rząd o jakość powietrza (nie) walczy

REKLAMA

Rząd od początku doskonale zdaje sobie sprawę, że program Czyste Powietrza działa na pół gwizdka. W porywach. I nic z tym nie robi. Dlaczego? Odpowiedź przyniósł obecny kryzys energetyczny, który jednoznacznie wskazał, co dla gabinetu Mateusza Morawieckiego jest bardzo ważne, a co aż takie pilne nie jest. Najlepiej zaprezentują to liczby.

Na likwidację kopciuchów w ramach programu Czystego Powietrza od 2019 r. wydano 4,3 mld zł. Na dodatki węglowe, czyli osławione 3 tys. zł na węgiel, w pół roku poszło 11,5 mld zł. Sześciokrotnie krótszy termin, a trzy razy więcej środków. Kopcące paliwo kopalne kosztuje nas zdecydowanie więcej niż centralne działania antysmogowe. I nie sądzę, żeby to się w najbliższym czasie miało zmienić. Muszę tylko zastanowić się, czy jest w takim razie sens dalej sprawdzać zanieczyszczenie powietrza. Chyba szkoda nerwów i czasu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA