To już jest pewne. Tegoroczny, świąteczny koszyk wielkanocny będzie znaczniej droższy od tego z 2022 r. Pilni obserwatorzy cenowych wahnięć mogli mieć jeszcze nadzieję, że przynajmniej czekoladowe zajączki świąteczne nie szarpną aż tak bardzo za kieszeń. Bo też surowce potrzebne do ich produkcji zaliczyły zniżkę. Niestety, analitycy rynkowi nie mają dla nich dobrych wiadomości.
Inflacja jaka jest, każdy widzi. I czuje w portfelu. A mimo to logika podpowiada, że skoro jakieś składniki potrzebne do wytworzenia danego produktu w skali roku dziwnym trafem staniały, to też ten produkt końcowy powinien być na niezbyt drogim poziomie cenowym. A tak właśnie jest z czekoladą. Ale okazuje się, że logika się tuta myli.
Pod tym kątem eksperci eToro przeanalizowali koszyk towarów potrzebnych do produkcji czekolady i wyrobów czekoladowych: kakao, cukier, mleko, aluminium (folia) i masa drzewna (używana do produkcji tekturowych opakowań).
Czekolada: standardowa tabliczka powyżej 5 zł
Ale tego spadku cenowego surowców potrzebnych do produkcji czekolady niestety nie odczujemy podczas przedświątecznych zakupów. Cena standardowej tabliczki czekolady przekroczyła już magiczną granicę. Także z powody wielkanocnego popytu.
Jedyna więc pociecha w tym, że czekolada drożeje mocno wolniej niż cała żywność. Ta podskoczyła w zeszłym roku o 24 proc., a czekolada - o 13 proc. A kiedy można oczekiwać zwrotu tego czekoladowego trendu? Nieprędko.
Słodycze jak paliwa
Dlaczego tak się dzieje? Paweł Majtkowski przypomina, że ceny towarów są znacznie bardziej zmienne niż ceny w sklepach, a przeniesienie zmian dotyczących surowców na ceny na półkach sklepowych zwykle jest opóźnione. Dobrym przykładem tego mechanizmu jest rynek ropy i ceny benzyny na stacjach paliw. Nie zawsze tańsza ropa oznacza też tańsze tankowanie. Są też jeszcze inne powody droższej czekolady.