Tajlandia to nowa Hiszpania. Boom na rajskiej wyspie, Polacy liczą zyski
Był boom na apartamenty w Chorwacji i Hiszpanii, teraz coraz więcej Polaków pakuje walizki i… kupuje mieszkania w Tajlandii. Na Phuket można mieć nowoczesny apartament z basenem za mniej niż kawalerkę w Warszawie, a wartość takich nieruchomości rośnie w błyskawicznym tempie. Tropikalny raj stał się nową Mekką dla cyfrowych nomadów i inwestorów znad Wisły.

Polacy coraz chętniej przeprowadzają się do Tajlandii. Nowoczesne mieszkanie o powierzchni 30 metrów kwadratowych, z basenem, siłownią i hotelową jakością wykończenia można kupić za około 450 tysięcy złotych. To mniej, niż kosztuje kawalerka na warszawskim Bemowie. Cena za metr kwadratowy? Od 14 tysięcy złotych.
Ale niskie ceny to tylko początek. Wartość nieruchomości na Phuket rośnie w szybkim tempie.
W ciągu ostatnich dziewięciu miesięcy odnotowaliśmy wzrost wartości nawet o 30 proc. w jednym z naszych projektów – mówi Martin Philips.
Dlaczego? Prosty mechanizm: gigantyczny popyt zderzył się z ograniczoną podażą gruntów na wyspie. Kto kupuje mieszkanie na wczesnym etapie budowy, w dniu odbioru kluczy może już być właścicielem nieruchomości wartej o 30-40 proc. więcej.

Przeczytaj więcej o pracy. Bo jest o czym czytać:
Dlaczego akurat Polacy?
To połączenie wielu czynników: rosnącej liczby specjalistów IT pracujących zdalnie, poszukiwania alternatywy dla drogiego europejskiego rynku nieruchomości i... chęci ucieczki przed polską zimą.
Gdy za oknem pada śnieg, a w Warszawie temperatura spada poniżej zera, 180 dni w roku pod palmami, z laptopem i drinkiem kokosowym, brzmi jak nie najgorsza opcja. Najpierw trzeba jednak zdobyć wizę. Tu wystarczy wykazać się aktywami o wartości około 50 tysięcy złotych na koncie bankowym, pracować zdalnie dla zagranicznego pracodawcy lub jako freelancer – i można zostać na pięć lat z prawem do 180-dniowych pobytów.
Można pracować zdalnie dla polskich lub europejskich firm z Tajlandii. Ważne tylko, żeby nie pracować dla tajskiego pracodawcy – wtedy potrzebne byłoby pozwolenie na pracę.

Apartament można zaś kupić na dwa sposoby: pełną własność (freehold) albo dzierżawę na 30 lat (leasehold). Ta druga opcja jest tańsza o około 15 proc..
Nasze umowy dzierżawne są skonstruowane tak, by można je było przedłużać na kolejne maksymalne okresy dozwolone przez prawo. Dziś to 30 lat, ale kto wie, może za trzy dekady będzie to 50 lub 99 lat. Liczba przedłużeń jest nieograniczona - wyjaśnia Philips
Firma nie tylko przyjmuje płatności w kryptowalutach, ale wręcz celuje w tę grupę klientów. Inwestorzy kryptowalutowi, specjaliści IT, freelancerzy z branży technologicznej - to główni nabywcy apartamentów na Phuket.
Oferujemy przestrzenie coworkingowe, sale konferencyjne, szybki internet we wszystkich projektach. To nie są tylko apartamenty do spania. To pełna infrastruktura dla ludzi, którzy pracują zdalnie - wymienia Philips.

A co, gdy właściciel mieszka w apartamencie tylko kilka miesięcy w roku? Phuket Plus Philipsa oferuje zarządzanie najmem krótko- i długoterminowym. Realistyczna rentowność? Około 5-6 proc. rocznie, w idealnych warunkach nawet 8 proc..
Oczywiście, jeśli ktoś chce zajmować lokal przez cały wysoki sezon turystyczny, rentowność będzie niższa. Ale dla ludzi, którzy przyjeżdżają na kilka tygodni czy miesięcy w roku, to świetny sposób na pasywny dochód - zastrzega deweloper
Phuket przestaje być miejscem dwutygodniowych wakacji
Dla coraz większej grupy Polaków staje się domem - przynajmniej przez pół roku. I biznes to dostrzega. Jak każda inwestycja, tak i tak niesie ze sobą ryzyka - zwłaszcza związane z odmienną kulturą czy językiem. Problemem może również okazać się strefa czasowa. Pracując z polskimi firmami rzadko będziemy mieli dla siebie wolne wieczory.
