Tak taniej ropy naftowej nie oglądaliście od stycznia. Ale w Polsce to już nic nie znaczy. Kompletnie. Zero
Kierowcy nie powinni sugerować się spadkami cen ropy na giełdach. Owszem, tak niskiej ceny nie widać było tam już dawno. Tylko co z tego? To wcale przecież nie znaczy, że zaraz ceny paliw na polskich stacjach też zaczną spadać, niczym zaczarowane. Tym bardziej, że może być dokładnie odwrotnie. Tak przynajmniej sugerują ostatnie podwyżki cen hurtowych w rafineriach. Otuchy nie dodaje również wyjątkowo szłaby złoty.
Ceny paliw na stacjach przez wakacje letnie regularnie spadały, kierowcy mogli więc przypuszczać, że ten trend zachowany będzie także na początku jesieni. Bo dlaczego by nie? Rynek ropy wydaje się ustabilizowany. Bruksela przebąkuje coś o ósmy pakiecie sankcji, wymierzonym w Rosję, ale na razie brakuje konkretów. A tu niespodzianka: pod koniec września benzyna, olej napędowy i autogaz nieznacznie zdrożały zamiast ponownie potanieć.
Eksperci wskazują, że zmiana nie była duża i tylko w niewielkim stopniu ograniczyła przecenę zanotowaną na stacjach w trzecim kwartale tego roku. W tym okresie najbardziej potaniała benzyna (o prawie 20 proc.), potem autogaz (11 proc.) i diesel (blisko 10 proc.). Ale na początku października nie ma chyba sensu wypatrywać kolejnych obniżek. Lepiej za to przygotować się na lekki wzrost cen.
Ceny paliw rosną w Polsce przez słabą złotówkę
Giełdowe wykresy sugerują coś zgoła odmiennego. Ropa Brent kosztuje obecnie mniej niż 88 dol. za baryłkę. Ostatni raz tak tanio było w drugiej połowie stycznia 2022 r. Kilka dni temu cena ropy spadła nawet poniżej 83 dol. Dlaczego więc ten trend spadkowy nie wpływa na ceny paliw na polskich stacjach?
W efekcie w mijającym tygodniu wzrosły detaliczne ceny wszystkich gatunków paliw i w najbliższych dniach może być całkiem podobnie.
Analitycy z e-patrolu przewidują, że na początku października benzyna 95-oktanowa będzie kosztować w przedziale 6,29-6,41 zł, diesel 7,19-7,30 zł i autogaz 3,07-3,15 zł.
Ósmy pakiet sankcji z limitem cenowym dla ropy
Rynek ropy rozdygotany obecnie jest przede wszystkim przez bardzo mocnego dolara, za którego trzeba już płacić 5 zł. Ale nie tylko. Coraz większymi krokami zbliżamy się też do unijnych negocjacji w sprawie ósmego pakietu sankcji, jaki ma być nałożony na Rosję.
Wśród propozycji ograniczeń pojawiają się limity handlowe, więcej indywidualnych czarnych list oraz ograniczenie poziomu cen ropy dla krajów trzecich. Istotny jest jeszcze jeden aspekt. Chodzi o zakaz UE importu dla rosyjskiej ropy, który wchodzi w życie 5 grudnia, a dla produktów naftowych 5 lutego 2023 r. Nie tylko to może wywołać cenową zwyżkę.
Unijne embargo na ropę z Rosji oznaczać ma też największą zmianę w globalnym przepływie handlowym w historii. Ropa z Rosji ma być przekierowana do Azji i na Bliski Wschód. Z kolei produkcja azjatycka będzie skoncentrowana an eksporcie do Europy.