Nie będzie litości na stacjach. Ropa szykuje skok
Rynek ropy znów wstrząśnięty – ceny poszły w górę po ataku Izraela na Iran. Może być jeszcze drożej, bo państwa G7 dyskutują w Kanadzie o limitach cenowych dla rosyjskiej ropy. Sytuacja na rynku pozostaje wyjątkowo niepewna.

Analitycy rynku paliw nie mają dobrych wiadomości. Nie dość, że na stacjach benzynowych nie ma już miejsca na obniżki cen, to na dodatek o choćby chwilowej stabilizacji również możemy zapomnieć. Świat z niepokojem spogląda na Bliski Wschód, gdzie o zawieszeniu broni między Izraelem a Iranem – przynajmniej na razie – nie ma mowy.
Nagły wzrost ceny ropy naftowej po ataku Izraela na Iran z dużym prawdopodobieństwem przełoży się na wzrost cen paliw także w Polsce. Choć zmiana ta nie nastąpi natychmiast, to jednak kierowcy powinni przygotować się na wyższe koszty tankowania już w ciągu najbliższych dni - nie ma wątpliwości dr Jakub Bogucki, analityk z e-petrol.pl.
Cena ropy podskoczy do poziomu 120–130 dol.?
Przed atakiem Izraela na Iran cena ropy Brent dobijała powoli do 70 dol. za baryłkę. Teraz to już niecałe 75 dol. Ale eksperci ostrzegają, że to może być cisza przed burzą. Opcją atomową bowiem dla rynku ropy byłaby blokada Cieśniny Ormuz. Właśnie tą drogą transportowane jest ok. 20 proc. światowego dziennego zużycia ropy naftowej, czyli jakieś 20 mln baryłek. To trasa, którą takie kraje jak Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie, czy Kuwejt wykorzystują do eksportu większości swoich produktów i surowców. Co się stanie, jak Teheran zdecyduje się na taki krok?
W najczarniejszym scenariuszu, według analityków JPMorgan, całkowite zamknięcie cieśniny Ormuz lub zdecydowana reakcja państw-producentów ropy mogłyby wywindować ceny baryłki do poziomu 120–130 USD, niemal dwukrotnie powyżej obecnej prognozy bazowej banku - odpowiada dr Jakub Bogucki.
Więcej o cenie ropy przeczytasz na Spider’s Web:
Do tej pory, przy okazji wcześniejszych konfliktów na Bliskim Wschodzie, Cieśniny Ormuz nigdy nie zablokowano. Iran musiałby brać pod uwagę m.in. niezadowolenie ze strony Chin, jednego z głównych klientów na ropę z Iranu. Nie bez znaczenia jest też postawa krajów OPEC. Karter w maju zwiększył produkcję, ale w mniejszym stopniu niż to pierwotnie planowano.
Mniejszy przyrost był efektem m.in. dalszych cięć w Iraku oraz niższego niż oczekiwano wzrostu w Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich - zwraca uwagę Bogucki.
UE chce niższych limitów cenowych dla ropy z Rosji
Dla rynku ropy ważne też wydarzenie ma miejsce w Kanadzie, gdzie organizowany jest szczyt państw G7 (15–17 czerwca). Jednym z poruszonych tematów ma być pułap cenowy dla ropy z Rosji. Pod koniec 2022 r. ustalono go na poziomie 60 dol. za baryłkę. Zdaniem Unii Europejskiej oraz Wielkiej Brytanii wcześniejszy limit obecnie nie ma praktycznie zastosowania, kiedy globalna cena ropy jeszcze niedawno oscylowała wokół 67–68 dol.
Kraje europejskie naciskają na obniżenie pułapu cen ropy z 60 do 45 dol. Są pozytywne sygnały z Kanady, Wielkiej Brytanii i prawdopodobnie z Japonii. Wykorzystamy G7, aby spróbować przekonać Stany Zjednoczone do poparcia - twierdzi jedno ze źródeł, cytowane przez Reutersa.
Tymczasem ostateczne stanowisko USA w tej sprawie ciągle pozostaje zagadką. Wcześniej Biały Dom miał być przeciwny takim rozwiązaniom, o czym donosiła agencja Bloomberg. Ale eskalacja konfliktu między Izraelem a Iranem, która na razie wywindowała cenę ropy do poziomu ok. 75 dol., mogła wszystko zmienić. Bruksela i Londyn mają być nieprzejednane i będą celować w niższe limity dla ropy z Rosji nawet w przypadku braku poparcia ze strony Waszyngtonu. Taki też zapis ma być w 18. pakiecie sankcji, który niebawem ma przyjąć Komisja Europejska. Oprócz zakazu dla Nord Stream jest tam też o zakazie obsługi rosyjskiego LNG we wszystkich terminalach UE i o pułapie cenowym dla ropy z Rosji na poziomie 45 dol.