Mamy złe wieści dla kierowców. Szykujcie się na 7 zł za litr, szejkowie nie obniżą nam cen paliw
Co da nam porozumienie OPEC+ o zwiększeniu od sierpnia wydobycia? Cudów nie oczekujcie. Ceny ostatnio zaczęły przebijać 6 zł. Po wakacjach może będzie taniej. Ale tak w ogóle przygotujcie się na 7 zł za litr, a docelowo na jeszcze więcej.
Optymistyczne nastroje po porozumieniu OPEC+ studzi Grzegorz Maziak, ekspert rynku paliw, redaktor naczelny serwisu e-petrol, który w rozmowie z Bizblog.pl daje do zrozumienia, że ten kompromis był spodziewany, ba, został już ujęty w notowaniach surowca. I dlatego te wcale nie zaczęły nagle spadać.
Dlatego w najlepszym razie można mówić o wyhamowaniu cen na polskich stacjach paliw. Na ich obniżkę jednak bym za bardzo nie liczył
– przekonuje Grzegorz Maziak.
Wciąż obserwujemy duży wzrost zapotrzebowania na wszystkie paliwa, a magazyny opróżniają się wyjątkowo szybko. Dlatego tylko jeden scenariusz na przyszłe miesiące pokazuje, że cena ropy może nagle zacząć spadać.
Tak się może ewentualnie stać, jak znowu mutacja delta lub inna zacznie siać spustoszenie i globalnie trzeba będzie wrócić do restrykcji. W innym przypadku trudno mi sobie to wyobrazić
– twierdzi Grzegorz Maziak.
W ostatnim czasie ceny benzyny zaczęły przebijać 6 zł. Skok kosztów tankowania był zdaniem niektórych efektem braku porozumienia wśród największych producentów z OPEC+, gdzie przez ostatnie tygodnie tylko Zjednoczone Emiraty Arabskie namawiały do zwiększenia produkcji. Ale nie wcale niejedynym.
Weźcie pod uwagę, jak słaby jest złoty. A to do niedawna obok notowań ropy na rynkach był jeden z dwóch głównych elementów wpływających na ceny paliw przy stacjach paliw. Do niedawna, bo teraz trzeba wziąć pod uwagę jeszcze jeden element: politykę energetyczną UE, a ta wysuwa się ostatnio na pierwsze miejsce, jeśli chodzi o wpływ na ceny przy dystrybutorach.
Po przedstawieniu pakietu klimatycznego „Fit for 55” (m.in. reformującego system handlu emisjami EU ETS czy wprowadzającego w życie podatek węglowy CBAM) pojawiły się wyliczenia sugerujące, że za litr benzyny w Polsce przyjdzie zapłacić nawet 8 zł. I podpisane przez OPEC+ porozumienie tego trendu wcale nie zmieni.
OPEC+ zwiększa wydobycie
Zgodnie z podjętym porozumieniem przez 23 państwa produkujące ropę, pod przewodnictwem Arabii Saudyjskiej, już od sierpnia produkcja zwiększy się o 400 tys. baryłek dziennie. W efekcie tej umowy światowa podaż ropy do końca 2021 r. powinna wzrosnąć o ok. 2 proc.
To pokazuje, że OPEC zamierza zwiększyć podaż, aby sprostać rosnącemu potencjalnemu popytowi
– uważa Gary Ross, szef Black Gold Investors, firmy zajmującej się handlem ropą.
Zdaniem niektórych analityków: w państwach OPEC+ cały czas drzemią spore rezerwy produkcyjne. Dlatego w dłuższej perspektywie ceny ropy mogą zacząć spadać. Mogą, ale wcale nie muszą. Bo są i tacy, którzy uważają, że decyzja OPEC+ niczego nie zmieni, a ropa będzie dalej drożeć.
A jak cena ropy wcale nie zmaleje, tylko dalej będzie rosnąć?
Goldman Sachs cały czas uważa, że jeszcze tego lata cena ropy może osiągnąć poziom 80 dol. za baryłkę (obecnie to ok. 73 dol.). Nie brakuje zapowiedzi, że ciągu kilku lat notowania ropy na giełdach sięgną 100 dol. za baryłkę. Z jakiego powodu? Przede wszystkim zmienia się układ sił, ale też relacji wśród krajów OPEC. Rośnie niezadowolenie, że od 2016 r. główne ustalenia dotyczą Arabii Saudyjskiej i Rosji. Zjednoczone Emiraty po osiągnięciu ostatniego porozumienia bardzo wyraźnie dały do zrozumienia, że ono wcale nie jest bezterminowe i będzie obowiązywać wyłącznie do końca roku. Zwłaszcza że tamtejszy państwowy koncern naftowy zwiększył zdolności produkcyjne do ok. 4 mln baryłek dziennie i chciałby z nich skorzystać.
Tymczasem w Europie mówi się o jeszcze bardziej restrykcyjnych obostrzeniach klimatycznych, na które będzie coraz większa zgoda przez chociażby takie powodzie, jakie nawiedziły w ostatnim czasie Niemcy i kraje Beneluksu.