Bojkot kompletnie nie działa, Auchan święci w Polsce tryumfy. Dlaczego? Bo Polacy to lenie i kunktatorzy
Pokrzyczeliśmy, a potem poszliśmy zrobić zakupy tam, gdzie zwykle. Decathlon i Auchan mają się lepiej niż przed rozpoczęciem bojkotu konsumenckiego przez Polaków. Najnowsze badanie pokazuje, że wezwania do rezygnacji z zakupów w tych sieciach okazało się nieskuteczne. Jedynym sklepem, który rzeczywiście sparzył się na braku decyzji o opuszczeniu rosyjskiego rynku jest Leroy Merlin. (fot: pierrO/Flickr.com/CC BY-SA 2.0)
Bojkot polskich konsumentów zaczął się od pohukiwań na Facebooku i Twitterze. I tam też się zakończył. Wzniosłe hasła o tym, jak brzydzimy się marek, które wspierają Putina, ustąpiły prozie życia. A ta wygląda tak, że na zakupy jedziemy tam, gdzie jest najwygodniej. Blisko, z wygodnym dojazdem i brakiem problemów ze znalezieniem miejsca parkingowego.
Część z was wpadnie teraz pewnie w stupor. No bo jak to, PKO BP prezentowało przecież dane z kart płatniczych i jak na dłoni było widać, że obroty we francuskim sieciach, które pozostały w Rosji, były niższe niż u konkurencji. Dużo było w tym jednak pobożnych życzeń. Analitycy nie podali nazw sieci handlowych, które ze sobą zestawili, a wcześniejsza dynamika zmian wskazywała, że trudno wyciągać wnioski w tak krótkim okresie.
Auchan zyskało na bojkocie
Tym razem mamy do czynienia z badaniami dużo łatwiejszymi w interpretacji. Proxi.cloud i UCE Research przeanalizowały ruch w sklepach. Pod lupę wzięły 500 tys. klientów i 2 tys. sklepów i zestawiły ze sobą dwa okresy - od 24 stycznia do 23 lutego (dzień przed agresją Rosji na Ukrainę) oraz od 24 lutego do 26 marca.
Choć wezwania do bojkotu sklepów, które zdecydowały się pozostać w Rosji miały miejsce niemal od początku wojny, ruch w bojkotowanych placówkach... wzrósł. Auchan odwiedziło o 4,5 proc. konsumentów więcej.
U konkurencji w tym samym czasie zwiększył się średnio o zaledwie 2,1 proc. To daje 2,4 p.p. przewagi francuskiej firmie
– wskazują analitycy.
Wychodzi na to, że Auchan jeszcze zyskało na tym sławnym bojkocie. A ile było gadania. Internauci obrzucili Francuzów błotem w social media, zwyzywali od kolaborantów. Mieli odinstalowywać aplikacje i wypisywać się z newsletterów. I co? I nic z tego. Auchan ma się dobrze. Skoro odwiedza go więcej klientów, to można zaryzykować tezę, że zarabia też więcej niż przed wojną.
Podobnie rzecz ma się z Decathlonem. Tu ruch zwiększył się o 3 proc., czyli o 2 p.p więcej niż u konkurencji. Jednocześnie liczba unikalnych klientów sieci spadła o 2,9 proc., przy spadku o 1,8 proc. u innych marek działających w tym samym segmencie.
Polacy mogli nie bojkotować Decathlonu po napaści Rosji na Ukrainę, ponieważ chcieli pomóc Ukraińcom. Sklep oferuje szeroką bazę produktów potrzebnych na froncie, począwszy od latarek, a kończąc na namiotach czy śpiworach. Właśnie tego rodzaju produkty były szeroko wykupowane po wybuchu wojny. O wyborze miejsca zakupów decydowała więc szeroka oferta
– twierdzi Mateusz Chołuj z proxi.cloud
Idą tym tokiem myślenia Polacy w szlachetnym odruchu serca postanowili wybaczyć sieciom obecność w Rosji, by skupić się na pomocy Ukraińcom. Nic w tym złego. Wychodzi na to, że nasi rodacy najpierw pogardłowali sobie w internecie, a potem uznali, że Ukrainę można wspomóc inaczej. Być może nawet skuteczniej.
Zakupy można było oczywiście zrobić w różnych sklepach - niekoniecznie w tych, które miały trafić na zakazaną listę. Decathlon i Auchan są jednak relatywnie tanie. I często są też w miarę pod ręką. Lenistwo i oszczędności zwyciężyły w starciu z internetowymi postanowieniami.
Jedyną firmą, którą bojkot kosztuje realne pieniądze jest Leroy Merlin
Było to widać już w badaniu dot. wizerunku marek przeprowadzonym przez SentiOne. Omawiana w tym tekście analiza tylko to potwierdza. Ruch w Leroy Merlin spadł o 5,7 proc. Czy to dużo? Wydaje się, że nie dopóki nie zestawi się tych wyników z rezultatami uzyskanymi przez inne sklepy budowlane. A te zyskały w tym samym czasie 6 proc. klientów.
Ba, liczba unikalnych klientów Leroy spadła o 10,2 proc. Czyżby więc co dziesiąty Polak zrezygnował z zakupów w tej popularnej sieci ze względu na solidarność z Ukrainą? Bez względu na przyczyny szefowie francuskiej marki mają się nad czym zastanawiać.
Leroy Merlin jest jednak wyjątkiem od reguły. Historia pokazuje, że bojkoty konsumenckie jako takie nie działają. Jeden z wyjątkowo złośliwych kolegów w redakcji skomentował, że Polacy nabili statystyki ruchu, bo chodzili sprawdzać, czy sklepy na pewno są bojkotowane. Jak widać, nie byłyby nawet bez nich.
Owszem, wielu konsumentów sprzeciwia się wojnie w Ukrainie i mocno to demonstruje, do tego nawet źle myśli o tych sklepach, ale mimo wszystko nadal w nich kupuje. Jednak stali bywalcy tych sieci wiedzą, co mogą w nich znaleźć. Znajomość cen i jakości konkretnych produktów przeważa nad deklarowaną często chęcią bojkotu firm, które nie wycofały się z Rosji. Świadczyć to może o tym, że deklaracje Polaków to jedno, a praktyka to drugie
– puentują autorzy badania.