Tsunami na rynku pracy. Uderzy w księgowych, pracowników poczty i banków oraz budowlańców
Zaledwie w ciągu pięciu lat do 2025 r. na świecie zniknie 85 mln etatów z powodu automatyzacji. I wcale nie ucierpią wyłącznie ci wykonujący najprostsze prace fizyczne. najbardziej zagrożeni utratą pracy są: specjaliści ds. wprowadzania danych, sekretarze, księgowi, audytorzy oraz pracownicy fabryk i linii montażowych.
Winna temu jest pandemia, bo to ona przyspieszyła automatyzację w firmach i rozwój technologii. Według prognoz Światowego Forum Ekonomicznego już w 2025 r. podział czasu pracy pomiędzy ludzi i maszyny będzie niemal równy. To spowoduje, że maszyny zabiorą 85 mln etatów na całym świecie.
W pierwszej piątce najbardziej zagrożonych zawodów są:
- specjaliści ds. wprowadzania danych;
- sekretarze;
- księgowi;
- audytorzy;
- pracownicy fabryk i linii montażowych.
Wśród zawodów zagrożonych są również:
- pracownicy infolinii klienckich i serwisowych;
- pracownicy poczty;
- kasjerzy w bankach;
- specjaliści HR;
- robotnicy budowlani.
Zwolnienia w bankach są już faktem
Cześć tych zmian widać już w Polsce, najwyraźniej w branży bankowej, która jest jedną z najbardziej nowoczesnych w naszym kraju. Zmiany technologiczne już od kilku lat prowadzą do likwidacji placówek bankowych, bo klienci coraz częściej i chętniej korzystają z bankowości elektronicznej.
Pandemia nadała tempa tym zmianom po stronie klientów, ale i banków, które dodatkowo notują coraz niższe zyski z powodu podatku bankowego, historycznie niskich stóp procentowych i pandemii właśnie.
Efekt? Zwolnienia w ostatnich miesiącach dotknęły Bank Pekao, PKO BP, Getin Bank i Alior Bank, a teraz do tego grona dołącza Santander, planując redukcję około dwóch tysięcy etatów, a więc 18,5 proc. załogi oraz BNP Paribas, który planuje się pozbyć 800 pracowników.
Jak wynika z danych KNF, na koniec września 2020 r. sektor bankowy zatrudniał 151 tys. osób, co oznacza, że w ciągu roku w bankowości zniknęło 7,7 tys. etatów.
Co z nowymi bezrobotnymi?
WEF (World Economic Forum) pociesza, że w miejsce znikających zawodów pojawią się nowe, i to więcej, bo powstanie aż 97 mln nowych etatów. Najwięcej dla analityków danych i naukowców, specjalistów zajmujących się sztuczną inteligencją i uczeniem maszynowym, specjalistów big data, specjalistów ds. marketingu cyfrowego oraz specjalistów ds. automatyzacji procesów.
Tylko czy to rzeczywiście dobra wiadomość dla tych, którzy pracę stracą? Łatwo powiedzieć, że trzeba poszerzać umiejętności i całe życie się kształcić, że nie ma już świata, w którym pracownicy całe życie wykonują ten sam zawód.
Pytanie, czy kasjer w banku, księgowy czy pracownik fabryki będzie miał odpowiednie zaplecze, żeby się wyedukować na specjalistę AI? I kto ma mu zapewnić tę edukację? Nie wierzę, że pracodawca. Sam? Kiedy? Za co? Przecież nie mówimy o kilkudniowym szkoleniu za kilkaset złotych.
Ta zamiana zawodów na rynku pracy będzie się odbywać raczej na przestrzeni pokolenia. I wymaga dostosowania systemu edukacji, strategii po stronie rządu, której nie widać. A co najważniejsze, czasu jest mało, bo zdaniem WEF wszystko zadzieje się w ciągu najbliższych pięciu lat.
Czytaj także: Bon na zasiedlenie. Kto może go otrzymać?