Najpewniej po wakacjach wróci z impetem temat ceny minimalnej wódki, wina i piwa. Takie rządowe plany podpowiadane przez Mazowiecki Związek Stowarzyszeń Abstynenckich rozsierdziły Polaków, którzy raczej sobie tego typu podwyżek nie życzą. I przy okazji straszą rozkwitem bimbrowni. Szkoda, że zapomnieli, że już teraz za wódkę płacą naprawdę mało, a niekiedy nawet prawie tyle, co nic. Bo cena alkoholu w odróżnieniu od naszej pensji minimalnej stroi od lat w miejscu.(fot.uslatar/Shutterstock)
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) wylicza, że spożycie alkoholu w Regionie Europejskim, obejmującym swoim zasięgiem też Rosję, spadło z 12 litrów rocznie w 2000 r. do 9,5 litra w 2020 r. Czyli każda osoba z tego obszaru, która ukończyła 15. rok życia, wypija w ciągu 12 miesięcy średnio 190 litrów piwa, albo 80 litrów wina, albo 24 litrów mocnego alkoholu (czyli cztery półlitrówki co miesiąc, jedna co tydzień). Polska jest jednak jednym z tych krajów (w sumie jest ich 11), gdzie na przestrzeni tych ostatnich dwóch dekad, chleje się ciut więcej. Było 10 litrów rocznie, jest już 11 litrów. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że powinniśmy podążać w odwrotnym kierunku.
Nie możemy mówić o tzw. bezpiecznym poziomie spożycia alkoholu. Nie ma znaczenia, ile wypijesz – ryzyko dla zdrowia pijącego zaczyna się już od pierwszej kropli jakiegokolwiek napoju alkoholowego. Jedyne, co możemy powiedzieć na pewno, to to, że im więcej pijesz, tym bardziej jest to szkodliwe – lub innymi słowy, im mniej pijesz, tym jest bezpieczniejsze - nie ma cienia wątpliwości Carina Ferreira-Borges, kierowniczka programu ds. alkoholu, nielegalnych narkotyków i zdrowia w więzieniach w WHO Europe.
Cena wódki stoi w miejscu, a pensja minimalna puchnie co rok
Chociaż wcześniej ustalono, że akcyza na alkohol będzie wzrastać co roku o 5 proc. do 2027 r., to w naszym kraju wódka dalej jest bardzo tania. Pół litra to wszak wydatek rzędu 20–30 zł. Nie więcej. Najtańsze wino - wzorem tych sprzed lat patykiem pisanych - jest za 5–7 zł za butelkę. A ile za piwo? Jak odciągniemy wzrok od tych kraftowych trunków, to wyjdzie nam, że butelkę napoju chmielowego spokojnie kupimy już za 3-4 zł. Do tego rzecz jasna dochodzą promocje, dotyczące najczęściej piwa, typu: kup 10, dostaniesz w gratisie drugiej 10. Wtedy piwo wychodzi nawet za grosze.
A co proponuje Mazowiecki Związek Stowarzyszeń Abstynenckich? Celują w opłatę co najmniej 2,50 zł za 10 g 100-proc. alkoholu. Wtedy za to najtańsze piwo przyszłoby nam płacić jakieś 6–7 zł, w przypadku wina byłoby to 30 zł, a cena minimalna wódki wyniosłaby ok. 50 zł. Zdzierstwo w biały dzień, bezprecedensowy i bezpardonowy atak na polską wolności i wiadomo: tradycję. Tyle tylko, że Polacy w ostatnich latach jednak ciut lepiej zaczęli zarabiać, więc pewnie byłoby ich stać na odparcie tego alkoholowego ataku. Prawda?
Bo przecież na przestrzeni ostatnich kilku lat cena alkoholi w Polsce raczej się niewiele zmieniła, jeżeli w ogóle. Tymczasem nasza pensja minimalna jest bez dwóch zdań na jakimś dopalaczu: jeszcze w 2018 r. wynosiła 2000 zł brutto, w 2019 r. - 2250 zł, w 2020 r. - 2600 zł, w 2021 r. - 2800 zł, w 2022 r. - 3010 zł i w 2023 r. - 3800. A od 1 lipca 2024 r. pensja minimalna w Polsce wynosi już 4300 zł. Czyli podskoczyła ponad dwukrotnie w ciągu ostatnich sześciu lat. A co się stało z ceną wódki w tym czasie? Nic, kompletnie nic. Według danych GUS pół litra 40-proc. wódki kosztowało w 2018 r. średnio 24,39 zł i od 2001 r. było droższe zaledwie o 3,6 proc.
Najtańszy alkohol zbliża nas do rosyjskiego chlania
Jasne, fanie jakby wódka była jeszcze tańsza. Tak jak kiedyś to zaproponowały dyskonty, które zapomniały się w cenowej wojnie i sprzedawały pół litra wódki za 9,99 zł? Może słyszeliście coś o karze nałożonej za to na te sklepy? Nic, zupełnie nic? Nie może być. Naprawdę nikt nie chce uderzyć w lobby, które polskiej gospodarce daje co roku ok. 40 mld zł, bo tyle wydajemy rocznie na alkohol? Na to wychodzi, że nie. Źli ludzie podpowiadają, że to dlatego, że nasze narodowe chlanie pokrywa prawie w całości program Rodzina 500+ (i to już po rozszerzeniu zasad też na pierwsze dziecko i też po podwyższeniu zapomogi do 800 zł). No to kto by z tego dobrowolnie rezygnował? Nawet w imię zdrowia i życia Polaków? Przecież polityk, to zwierzę kadencyjne, musi mieć sprytną taktykę na lata. Przecież kredyty hipoteczne nie lubią ciszy, nie zapominajcie.
Więcej o alkoholu przeczytasz na Spider’s Web:
Ale radość narodu na te 9,99 zł była tak duża, że zacząłem wątpić, czy rzeczywiście w Polsce alkohol dalej jest tani. A może w innych krajach, ceny jednak są zdecydowanie wyższe i tylko wygłupiamy się w Polsce z ceną minimalną? Sprawdźmy. W Czechach za najtańszą wódkę trzeba dać więcej niż 100 koron (ok. 17 zł), trochę podobnie jak u nas. Z kolei u naszych zachodnich sąsiadów chcąc kupić pół litrową wódkę, trzeba wysupłać co najmniej 12–15 euro, ceny butelek 0,7 dobijają i przebijają granicę 20 euro. O kilka euro taniej może być za to w Austrii. Tak czy inaczej, w Niemczech pół litra wódki to wydaje rzędu co najmniej 50 zł. I jeszcze jeden przykład, przepraszam za szczerość, ale dosyć bliski alkoholowej Polsce. Chodzi o Rosję. Tam w czerwcu br. byliśmy świadkami sporej podwyżki alkoholi mocnych, czyli tych powyżej 28-proc. Tym samym cena minimalna wódki wzrosła do 299 rubli (ok. 13,50 zł), brandy kupimy za nie mniej niż 403 rubli (ponad 18 zł), a najtańszy koniak jest w Rosji za 556 rubli (ponad 25 z).
Widać więc czarno na biały, że z ceną 9,99 zł za pół litra wódki zdecydowanie nam bliżej do Putina, a cena minimalna na poziomie 50 zł zbliża nas do Zachodu. Pójdziemy za rozumem, czy za tradycją, jak myślicie?