REKLAMA
  1. bizblog
  2. Gospodarka

Wielkie zwycięstwo rządu. Akcyza na papierosy poszła w górę, a Polacy chętnie ją płacą

Efektem podniesienia akcyzy będzie zniechęcenie Polaków do konsumpcji legalnych używek – straszą niektórzy ekonomiści za każdym razem, gdy rząd decyduje się podnieść podatki. Czy aby na pewno? Najnowsze dane zadają kłam temu twierdzeniu. Mimo wzrostu akcyzy, szara strefa tytoniowa jest mała, jak nigdy w historii.

03.04.2023
20:04
Wielkie zwycięstwo rządu. Akcyza na papierosy poszła w górę, a Polacy chętnie ją płacą
REKLAMA

Wątpliwości było mnóstwo. Gdy rząd podniósł akcyzę na alkohol i papierosy, podnosząc tym samym ich ceny, pojawiły się zarzuty, że to najprostszy sposób na uzyskanie efektu dokładnie odwrotnego od zamierzonego. Przeciwnicy argumentowali, że Polacy znajdą sposób, by obejść system i zaczną zaopatrywać się w fajki i alkohol przemycane zza wschodniej granicy. Czyli nie dość, że nie będą konsumować ich mniej, to jeszcze z niewiadomego źródła, co mogłoby się źle odbić na ich zdrowiu.

REKLAMA

Po łapach dostałby również budżet państwa. Bo co z tego, że akcyza jest wyższa, skoro popyt spada? Kombinacje resortu finansów miały zakończyć się całkowitą klapą także na polu fiskalnym. Podatki miały wzrosnąć, wpływy do budżetu zmaleć.

I co? Wychodzi na to, że guzik prawda. Przynajmniej jeśli chodzi o wyższą akcyzę, którą zostały objęte wyroby tytoniowe. Instytut Doradztwa i Badania Rynku Almares bada cyklicznie na zlecenie koncernów tytoniowych wielkość szarej strefy w Polsce. Właśnie poznaliśmy dane za 2022 r., czyli pierwszy okres po wdrożeniu podwyżek akcyzy. Pamiętajmy bowiem, że rząd przedstawił mapę akcyzową, zgodnie z którą wysokość tej daniny będzie delikatnie podnoszona rok po roku.

Szara strefa tytoniowa maleje

W dużym skrócie – tak mało nielegalnych papierosów nasi rodacy nie palili jeszcze nigdy, od momentu rozpoczęcia tych badań. W ubiegłym roku udział szarej strefy w rynku tytoniowym sięgnął 5,35 proc. Rok wcześniej wynosił on 5,72 proc. Spadek jest więc niby niewielki. Z drugiej strony bardzo niski jest również udział nielegalnych wyrobów w całym rynku i na tym etapie trudno spodziewać się spektakularnych sukcesów.

 class="wp-image-1573936"

Statystyki pokazują, że przed polską akcyzą chowa się tylko co 20. papieros. Gdyby odjąć miasta, które są liderami szarej strefy tytoniowej, czyli Radom (17,8 proc.), Warszawę i Łódź (po 7,1 proc.), to okazało by się, że w wielu miejscowościach nielegalne papierosy stanowią całkowity margines.

Jeżeli spojrzy się zresztą do kilku lat wstecz, widać, że postęp w walce z szarą strefą jest odczuwalny. W latach 2019-20 jej udział wynosił niemal 10 proc. W 2015 r. sięgał natomiast aż 18 proc.

Budżet zarobił na palaczach

Jednocześnie dobrą i niedobrą informacją jest wysokość wpływów budżetowych. Skarb państwa obłowił się na podniesieniu podatku, bo okazało się, że wyższe ceny nie sprawiły, że Polacy przestali palić. W zasadzie puszczają dymka chętniej, niż wtedy, gdy ceny papierosów były niższe.

REKLAMA

Do budżetu z tytułu akcyzy od wyrobów tytoniowych w ubiegłym roku wpadło 25,57 mld zł. To wzrost o 11 proc. w porównaniu z rokiem wcześniejszym. Tak wysoki skok dochodów to wynik wzrostu sprzedaży o ponad 8 proc. Palacze kupili ogółem 50 mld sztuk papierosów.

Ciekaw jestem teraz wyników za 2023 r. Ministerstwo Finansów może triumfować, bo zarobiło pieniądze, a jednocześnie nie doprowadziło do załamania popytu. Pytanie, gdzie jest górna granica cen papierosów, która będzie akceptowalna dla palaczy, pozostaje więc otwarte. A że, jak pisałem, akcyza ma rosnąć sobie spokojnie co roku, będziemy mieli okazję obserwować reakcje Polaków niemal na bieżąco.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA