Zmiany w L4. ZUS i twój pracodawca się ucieszą. Tobie do śmiechu na pewno nie będzie
Rząd przygotowuje nowelizację przepisów, która zmieni zasady wystawiania zwolnień chorobowych. Zgodnie z nowymi regulacjami po 182 konieczna będzie przerwa w kolejnym zwolnieniu lekarskim wynosząca 60 dni. I dopiero po ich upływie chory mógłby się starać o ponowne L4. Takie przepisy miałyby obowiązywać już od 1 kwietnia 2021 r. Dzięki nowelizacji ZUS ma zyskać rocznie co najmniej 700 mln zł.

Mecenas Łukasz Kolanek z wrocławskiego Centrum Prawa Pracy, zwraca uwagę, że dla pracodawców i ZUS-u propozycje Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej są korzystne, ale nie dla pracowników.
I przekonuje, że wraz ze skróceniem okresu zasiłkowego po ustaniu tytułu ubezpieczenia powinna pójść się modyfikacja świadczeń dla bezrobotnych.
Dla mecenas Katarzyny Nabożnej-Motały zmiany zasad otrzymywania zasiłków chorobowych to forma dyskryminacji osób, które często chorują a także takich, które po prostu będą miały pecha i nie zdążą przepracować 60 dni przed kolejną chorobą.
Jej zdaniem rząd chce w ten sposób załatać dziurę, która powstała w związku z ograniczeniami w sprawdzaniu prawidłowości wykorzystania zwolnień lekarskich z powodu pandemii.
Zwolnienie lekarskie batem na nieuczciwych pracowników?
Radca prawny Marcin Frąckowiak z Kancelarii Sadowski i Wspólnicy uważa, że o ile informacje o tych zmianach się potwierdzą, to „będzie to poruszenie bardzo istotnego problemu, jaki w tej chwili istnieje”.
W ten sposób otwiera się nowy okres zasiłkowy, który znowu może trwać 182 dni. Zdaniem Marcina Frąckowiaka prym wiodą tutaj zwłaszcza zwolnienia od lekarzy psychiatrów, do których udają się co sprytniejsi pracownicy, po wykorzystaniu L4 udzielonego od innego lekarza. Uważa, że tracą na tym przede wszystkim osoby schorowane, które rzeczywiście zapadają na kolejną chorobę po okresie poprzedniej niezdolności do pracy.
W podobnym tonie wypowiada się też mecenas Malwina Stasiewicz z Kancelarii Klisz i Wspólnicy.
Pomysł dobry, ale realizacja do poprawy
Nawet ci prawnicy, którzy w rządowej propozycji widzą przede wszystkim ukrócenie lawiny fałszywych zwolnień lekarskich uważają, że zmiany należy wprowadzać nieco inną drogą. W przeciwnym wypadku – jak przestrzega Malwina Stasiewicz – wprowadzone modyfikacje mogą doprowadzić do pokrzywdzenia wielu osób, które będą potrzebowały pomocy państwa. W pierwszej kolejności więc należy skupić się na przeprowadzeniu kontroli zasadności wystawionych zwolnień lekarskich po upływie 2-3 miesięcy przebywania na zwolnieniu. Następnie dobrze byłoby wydłużyć przerwę pomiędzy okresami zasiłkowymi do 14-30 dni.
O potrzebnych zmianach w ustawie zasiłkowej mówi też Marcin Frąckowiak. Ale też wątpi czy ich kierunek jest właściwy. Uważa, że w proponowanych regulacjach brakuje indywidualnego podejścia.
Zmieniając L4 rząd wraca do starych pomysłów
Część naszych rozmówców zastrzega, że jeszcze nie jest do końca pewne, czy rząd rzeczywiście zdecyduje się majstrować przy przepisach dotyczących zwolnienia lekarskiego i obecnie można mówić jedynie o pogłoskach medialnych w tej sprawie. Ale mecenas Nabożna-Motała zwraca uwagę, że wprowadzenie nowych przepisów jest raczej przesądzone.
I rzeczywiście: na stronie 73 dokumentu, przyjętego przez rząd w kwietniu 2019 r., czytamy, że „w celu wyeliminowania nadużyć i racjonalizacji wydatków z funduszu chorobowego planuje się wprowadzenie od 2020 r.” zasady wprowadzającą obligatoryjną przerwę między kolejnymi zwolnieniami lekarskimi. W dokumencie sprzed blisko dwóch lat owa przerwa miała wynosić 90 dni. Teraz rząd nieco spuszcza z tonu i proponuje 60 dni.