REKLAMA

Nowa afera z L4. Tysiące Polaków skorzystało już z „promocji”. Czy teraz zapuka do nich kontrola?

Już było L4 na telefon, a nawet pewien lekarz sprzedawał zwolnienia w odpowiedzi na wysyłane do niego SMS-y. Teraz mamy nowy hit e-sklep, w którym kupujesz zaświadczenia o niezdolności do pracy, jakbyś robił zakupy w internetowym markecie, takim z marchewką, papierem toaletowym i innymi artykułami pierwszej potrzeby.

Nowa afera z L4. Tysiące Polaków skorzystało już z „promocji”. Czy teraz zapuka do nich kontrola?
REKLAMA

L4 bierzemy coraz więcej. Z danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych wynika, że w 2022 roku Polacy wykorzystali 27 mln zaświadczeń lekarskich o czasowej niezdolności do pracy, o 6,7 proc. więcej niż pandemicznym, a więc wydawałoby się gorszym, 2021 roku. Eksperci Conperio sugerują, że za ten wysyp L4 odpowiada upowszechnienie teleporad. I robią wszystko, by ukrócić proceder.

REKLAMA

Zwolnienia lekarskie za pośrednictwem internetu już od kilku lat można sobie załatwić w pięć minut. Wystarczy dysponować odpowiednią gotówką, chociaż i tu nastąpił „postęp”, bo obecnie ceny takich „usług” zaczynają się od 60 zł.

I opisuje oferty internetowych przychodni, w których zwolnienia lekarskie traktowane są jak towar, pacjenci kupują je przez dodanie do koszyka, a na końcu dokonują płatności kartą lub Blikiem. Ów tytułowy papier toaletowy wziął mi się stąd, że zapewne sprzedają zwolnienia na rolki.

Mikołaj Zając, ekspert rynku pracy, prezes Conperio, szacuje, że obecnie takie usługi świadczy w internecie sieci kilkadziesiąt podmiotów.

L4 z internetowego supermarketu kosztuje niecałe 100 zł

Serwis oferujący zakup L4 za 95 zł chwali się „wychodzeniem naprzeciw nowym technologiom”, a także „troską o zdrowie pacjentów oraz ich wygodę”. Jakby tego było mało, pacjenci mogą liczyć na rabaty i kupować zwolnienia lekarskie z 10 proc. zniżką. W przytoczonych na stronie opiniach możemy przeczytać, że pacjenci chwalą sobie „niebywałą szybkość usługi” oraz „brak potrzeby wstawania z kanapy”.

Jak dodaje, dziwi w takich sytuacjach opieszałość i brak interwencji ze strony Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

Conperio specjalizuje w kontrolach absencji pracowniczych na zlecenie pracodawców. Przy okazji zawzięcie tropi wszelkie przejawy patologii, jakie pojawiają się przy wystawianiu zwolnień lekarskich.

Kilka miesięcy temu Conperio nagłośniło, jak sprawdzając pracownika dużej firmy, kontrolując jego nieobecność natrafili na trop lekarza wystawiającego zwolnienia chorobowe nawet nie na podstawie wywiadu telefonicznego, ale na SMS. Oczywiście za odpowiednią opłatą.

L4 na telefon. Tylko z zaleceniem, że chory musi leżeć w łóżku

Trudno się dziwić, że szef Conperio od miesięcy apeluje o przywrócenie odpowiednich proporcji pomiędzy teleporadami a wizytami stacjonarnymi.

REKLAMA

Wówczas jego zdaniem łatwiej byłoby wyciągać konsekwencje wobec pracowników, którzy w oczywisty sposób traktują L4 jako dodatkowe dni urlopu wypoczynkowego lub okolicznościowego.

W opinii eksperta skala nadużyć jest gigantyczna. I właśnie powodu licznych zastrzeżeń coraz częściej prywatne placówki ochrony zdrowia decydują się na redukcję liczby wystawianych zwolnień lekarskich na podstawie konsultacji telefonicznych. Niektóre wycofały taką możliwość całkowicie, inne wprowadziły istotne ograniczenia, na przykład zdalnie można uzyskać chorobowe jedynie na trzy dni. Aby wydłużyć zwolnienie, trzeba osobiście pojawić się u lekarza na wizycie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA