ZUS zawstydzi nawet himalaistów. Policzyłem, ile drzew trzeba wyciąć na listy, które za kilka dni trafią skrzynek milionów Polaków
Listy od Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, które rokrocznie znajdujemy w swojej skrzynce, to jeden z najbardziej anachronicznych i przygnębiających reliktów, o jakich słyszałem. Podczas gdy dookoła prywatne firmy proszą nas o zgodę na zamianę papierowych rachunków na e-maile, ZUS beztrosko rozsyła korespondencję liczoną w milionach sztuk.
Jeżeli na twoje konto została odprowadzona chociaż jedna składka, w drugiej połowie czerwca trafi do ciebie list od ZUS-u. W środku znajdziemy Informację o Stanie Konta Ubezpieczonego, czyli dane o tym, ile odłożyliśmy i jaka jest prognozowana wysokość naszej przyszłej emerytury.
Mnie w tym wszystkim najbardziej dołuje jednak nie to, co znajdę w kopercie, bo jako millennials zdążyłem się już pogodzić z tym, że moje świadczenie emerytalne będzie śmiesznie niskie. Zdaniem OECD wyniesie mniej niż 40 proc. mojej ostatniej pensji. I o to, by na starość nie zostać z tymi ochłapami, zacząłem dbać już teraz.
Martwi mnie co innego. W XXI wieku, w czasach gdy przelewy możemy robić na numer telefonu, a awizo odebrać, pokazując na smartfonie dowód osobisty w formie QR kodu, ZUS wciąż wysyła nam papierowe listy. A to tylko niepotrzebne koszty. Dla pani, pana (jako podatników), no i dla naszego środowiska.
Zakład broni się wprawdzie, że obowiązek ten został na niego nałożony na mocy art. 50 ustawy z dnia 13 października 1998 roku o systemie ubezpieczeń społecznych, ale to niewiele zmienia. Niezależnie od tego, kto i dlaczego tutaj nie pomyślał, skutek będzie dokładnie ten sam. Zobaczmy więc.
Ile waży i jakie ma rozmiary kartka rozmiaru A4?
Na szczęście nie musiałem tego sprawdzać samemu. Nie tak dawno podczas testów drukarki HP przetestował to Dawid Kosiński. I okazało się, że 15 tys. kartek papieru ma wysokość 162 cm i wagę 75,5 kg. Na tym jednak ułatwienia się kończą, bo w przypadku ZUS-u mówimy, w przybliżeniu, o liczbie 19 mln listów (w takiej liczbie zostały rozesłane rok temu). A każdy z nich składa się z czterech arkuszy papieru. Łącznie 76 mln kartek. Kopert w to nie wliczam, bo te i tak kurzą się w oddziałach Poczty Polskiej, odkąd Polacy przerzucili się na SMS-y i e-maile.
Policzmy może wpierw, jaką wysokość miałaby ta cała korespondencja, gdyby urzędnicy ZUS-u postawili te kartki jedna na drugiej. To będzie ok. 8,2 tys. metrów. Czyli niewiele mniej niż K2, na którą bezskutecznie próbuje wspiąć się w zimie polska ekipa wspinaczy.
ZUS zawstydził więc naszych himalaistów.
Idźmy dalej. Może jesteście ciekawi, ile drzew trzeba wyciąć, by wydrukować taką ilość papieru. Ograniczanie jego zużycia nie wynika przecież tylko z prostych i doraźnych kalkulacji ekonomicznych, ale również z troski o przyrodę.
Aby wyprodukować tonę papieru, trzeba wyciąć 17 drzew. Taka tona to mniej więcej 200 tys. arkuszy A4. Aby ZUS mógł wysłać do nas 76 mln kartek A4, trzeba 380 ton papieru (ok. 152 tys. ryz), a więc po siekierę musi pójść 6460 drzew.
Zakładając, że w jednym hektarze zmieści się 10 tys. drzew (takie dane znalazłem dla sosny) okazuje się, że będziemy musieli wyciąć jakieś 6500 mkw. lasu. A przecież mówimy tutaj tylko o jednorazowej wysyłce.
Taką wysyłkę ZUS prowadzi od dobrych kilku lat.
Większość z nas przeleci tylko wzrokiem po wyliczeniach, głęboko westchnie i wyrzuci wszystko do śmietnika. ZUS zawstydził więc też… wróć…nie zawstydził. Minister Szyszko był jednak jedyny w swoim rodzaju.
Na to, by temu zapobiec jest tylko jeden sposób.
Chodzi o założenie konta na Platformie Usług Elektronicznych ZUS. Nie wymaga to wiele zachodu – zalogować możemy się przez bankowość elektroniczną albo profil zaufany (który musieliśmy założyć, chcąc skorzystać z e-PITu).
Mimo to o PUE, na którą wydano ponad 100 mln zł, jest wciąż cicho. W ubiegłym roku udało się w końcu przekroczyć magiczną liczbę miliona użytkowników. Swoje konto możecie założyć w tym miejscu, do czego gorąco namawiam. No chyba, że gromadzicie korespondencję od ZUS w celach kolekcjonerskich. Wtedy nic mi do tego.