REKLAMA

Zara nie chce widzieć swoich ciuchów w koszu. Otwiera nową platformę

Szybka moda ma swoją ciemną stronę: ogromne obciążenia dla środowiska i duże emisje CO2. Dlatego odzieżowe marki dwoją się i troją, żeby reperować swój wizerunek. Zara, należąca do odzieżowego giganta Inditeksu, w 14 krajach wprowadza platformę, która pozwoli klientom sprzedać lub kupić ubrania z drugiej ręki. A te, w których zepsuł się zamek lub odpadł guzik, wyśle do naprawy.

Zara nie chce widzieć swoich ciuchów w koszu. Otwiera platformę
REKLAMA


Zaczęło się dość niepozornie. W listopadzie 2022 r. marka Zara wprowadziła nową usługę dla klientów w Wielkiej Brytanii, a w tym roku także we Francji. Jak tłumaczyła, chodziło o przedłużenie życia ubrań, ale i ograniczenie zużycia surowców i odpadów.

REKLAMA

Zara Pre-owned rośnie w siłę

O co chodzi w tej usłudze? Zara Pre-owned to nowa platforma na której klienci mogą kupić i sprzedać ubrania z drugiej ręki (podobnie jak na platformie Vinted). Oczywiście te z metką Zara. Używaną odzież można za pomocą strony internetowej lub aplikacji oddać do naprawy albo przekazać do recyklingu lub lokalnych organizacji. Naprawami zajmują się sieci warsztatów współpracujące z odzieżową marką. Od sprzedawanych ubrań sieć nie będzie pobierać prowizji.

Teraz modowa marka ogłosiła, że idzie o krok dalej: z tej pilotażowej dotąd usługi skorzystają klienci w 14 innych krajach: Hiszpanii, Niemczech, Austrii, Belgii, Chorwacji, Słowacji, Słowenii, Finlandii, Grecji, Irlandii, Włoszech, Luksemburgu, Holandii i Portugalii. Choć na liście nie ma Polski, można spodziewać się, że to tylko kwestia czasu. Bo Zara zapowiada, że do 2025 r. wprowadzi usługę na wszystkich strategicznych rynkach.

Czy to oznacza, że pomysł ze sprzedawaniem i naprawą starych ubrań chwycił? Nie tylko. Marki modowe nie mają dzisiaj wyjścia i muszą odpowiadać na presję, aby ograniczać negatywny wpływ na środowisko.

Ambitne plany odzieżówki vs. rzeczywistość

Dane są zatrważające, branża odzieżowa odpowiada nawet za 10 proc. światowych emisji dwutlenku węgla – to więcej niż emisje pochodzące z lotów międzynarodowych i żeglugi morskiej łącznie. Według Europejskiej Agencji Środowiska zakupy tekstyliów w UE w 2020 r. to około 270 kg emisji CO2 na osobę.

Więcej o biznesie odzieżowym przeczytacie w artykułach:

I mimo że firmy odzieżową chwalą się ambitnymi planami redukcji, w praktyce często idzie to jak po grudzie. Tak przynajmniej wynika z ubiegłorocznego raportu organizacji Stand.earth, która wzięła na tapet działania dziesięciu firm, w tym m.in. H&M, Inditex, Levi Strauss & Co., Nike. I wytknęła opóźnienia w realizacji obiecanych celów redukcji emisji CO2 do 2030 roku. Dwie spośród analizowanych marek: Nike i Inditex (Zara), zgłosiły emisję produkcyjną wynoszącą blisko 10 milionów ton CO2, co stanowi równowartość ponad 2 milionów samochodów napędzanych gazem! W tej analizie najlepiej wypadł Levi’s, który - jak oceniono - jest na dobrej drodze, by zmniejszyć swoje emisje w łańcuchu dostaw o 55 proc.

Według najnowszych danych w okresie luty-październik 2023 r. zysk netto Inditeksu wzrósł o 32,5 proc. - do 4,1 mld euro, sprzedaż zaś wzrosła o 11,1 proc. (tempo jest wolniejsze niż rok temu, gdy sięgnęło +19 proc.) do 25,6 mld euro.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA